W pierwszym odcinku nowego sezonu audycji „Słowo za słowo” spotykam się z pisarką i poetką Urszulą Honek. Rozmawiamy o jej książce prozatorskiej „Białe noce” (wyd. Czarne) – określanej przez autorkę opowieścią polifoniczną – której angielski przekład w tym roku znalazł się na długiej liście do Międzynarodowej Nagrody Bookera, oraz o nowym tomie poezji „Poltergeist” (wyd. Warstwy) będącym zbiorem utworów składających się na proces żałoby po bliskiej poetce osobie.
Dzień dobry Państwu. Bardzo mi miło witać Państwa po ponadrocznej przerwie w audycji Słowo za Słowo, rozmowy o książkach i jest mi niezwykle miło, że moją pierwszą rozmówczynią w tym nowym wiosennym sezonie jest Urszula Honek. Dzień dobry, cześć Ula.
Speaker:Cześć, dzień dobry.
Speaker:Poetka, pisarka, jak Państwo zapewne wiecie w tej chwili zgłoszona właśnie, znalazła się na długiej liście do Międzynarodowej Nagrody Bookera.
Speaker:To wyróżnienie jest za Twoją książkę prozatorską, za Twoją jedyną jak na razie książkę prozatorską Białe Noce, w przekładzie Kate Webster.
Speaker:Powiem, że wcześniej Ula wydała trzy tomiki poezji. Pierwszy to był Sporyż, drugi Podwezwaniem, trzeci Zimowanie.
Speaker:No a zaraz, bo już niebawem, jak już Państwo będą nas słuchać, bo nagrywamy to wcześniej, to już będziecie mieli Państwo do dyspozycji kolejny tomik, który się nazywa Poltergeist, o którym też dzisiaj sobie porozmawiamy.
Speaker:Ale zacznijmy od Białych Nocy, bo jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej książki, to myślę, że powinien.
Speaker:I jest to dla mnie powieść według niektórych opowiadania, nie wiem, jak Ty byś tak krótko zdefiniowała swoją książkę, może najlepiej, żeby to zrobiła autorka.
Speaker:Ja najbardziej lubię myśleć o niej jako o opowieści polifonicznej.
Speaker:Bardzo ładnie.
Speaker:Tak, tak, tak. Bo ona i tak skonstruowana rzeczywiście, że te głosy nieustannie się ze sobą przeplatają. Mamy wielu bohaterów, bohaterki, dzieci, mężczyzn, kobiety.
Speaker:I ta książka jest taka refreniczna, dlatego ja trochę unikam odpowiadania na pytanie, czy to jest powieść, czy to jest opowiadanie. Wręcz bardzo mnie to czasami cieszy, że ludzie mówią, że to powieść, czasami, że opowiadania.
Speaker:A ja myślę właśnie o niej jako o czymś polifonicznym. I tak zawsze o niej myślę. Też dlatego chyba, że bardzo ważna jest dla mnie też melodia, melodia tej książki, melodia tego języka.
Speaker:Dlatego ja sobie dla samej siebie ukryłam właśnie taki termin.
Speaker:Opowieść polifoniczna. To będziemy takiego używać w takim razie. Też jak pisałam o twojej książce, też nie umiałam jej jakoś tak zaszufladkować jednoznacznie.
Speaker:I w ogóle długo nie umiałam o niej napisać, bo zrobiłam dopiero teraz, jak trafiła na longlistę do Bookera.
Speaker:A jest ze mną od bardzo dawna, bo jest dla mnie tak osobiście bardzo ważną książką.
Speaker:Została wydana w 22 roku, ale w 23 ją czytałam i to był dla mnie taki trudny rok.
Speaker:I bardzo mi towarzyszyła. Zwłaszcza, że ta książka, ta twoja opowieść dzieje się na wsi, na wsi Beskidzkiej.
Speaker:I przez to, że się też sama przeprowadziłam na wieś, to była dla mnie takim drogowskazem. Bo choć ta książka...
Speaker:Składa się z opowieści o osobach tak jakby dawniej, że to nie dzieje się dziś. Niemniej jednak mam wrażenie, że mogłoby się dziać dziś.
Speaker:Bo właściwie nie umiejscawiasz to w czasie, ale tylko tak dajesz jakieś sygnały, że tu mamy telewizję, tu mamy jakiś tam rodzaj np. narzędzi.
Speaker:I że możemy to przyporządkować do jakiejś epoki, ale chyba epoka nie jest tu ważna.
Speaker:Wiesz co, właśnie wydaje mi się, że nie jest ważna. I jest tak, tak jak mówisz, że właściwie ta książka jest trochę poza czasem.
Speaker:Wiesz, mnie bardzo zawsze zależało na tym, żeby stwarzać jednak historie, które są uniwersalne.
Speaker:I żeby czytelnik, który bierze tę książkę do rąk, żeby czytał ją w każdym momencie jakimś, wiesz, dziejowym niemal powiedzmy. Rzeczywiście ja daję jakieś małe sygnały.
Speaker:Ta książka w moim prywatnym jakby... Ja sobie rozrysowałam tę książkę. Rozpisałam. Ona się dzieje gdzieś od lat 60. do 90.
Speaker:No nie tylko, bo jednak Anielka sięga wcześniejszych czasów, prawda?
Speaker:Tak, Anielka tak, Anielka tak. Więc rzeczywiście o tyle Anielka trochę nawet może nie sięga. Anielka raczej powtarza to, co usłyszała. Tak.
Speaker:Jeżeli, tak. Bo tutaj mówimy o opowiadaniu zatytułowanym Anielka i tam jest taki monolog małej dziewczynki. Tak.
Speaker:Małej małej, małej małej małej małej małej dziewczynki, dziecka, które właściwie powtarza takie zasłyszane historie.
Speaker:I rzeczywiście tutaj już nie ma żadnych czasów, ale ja kiedy myślałam o tym opowiadaniu, to na pewno miałam na uwadze to, że ta dziewczynka nie była w trakcie II wojny światowej, nie uczestniczyła w niej,
Speaker:ale opowiada to, co usłyszała od swoich bliskich, od swoich sąsiadów. I interesuje mnie taki kosmos, który wytwarza się w głowie dziecka,
Speaker:gdy próbuje mówić o przemocy. Tak, tak.
Speaker:No, w ogóle i wchodzisz i w głowę dziecka, i w głowę młodych chłopaków, i dorosłych mężczyzn, i kobiet młodych, i zupełnie starszych.
Speaker:Cieszę się na to określenie, opowieść polifoniczna, bo tak jak ja odebrałam tę książkę, to odebrałam to właśnie jak melodię, jak muzykę.
Speaker:Że wyłapujesz te dźwięki, wyłapujesz te głosy na poziomie takim właśnie nie samego tylko słowa, ale jeszcze z melodią, czyli z brzmieniem odpowiednim.
Speaker:Co zresztą też jest ciekawe, no bo oczywiście w Słowacji,
Speaker:starasz się używać języka tego, którego używałyby, czy używałyby te osoby, które są jakimiś pierwowzorami twoich bohaterów.
Speaker:I to, co mnie też ujmuje, to jest to, że ta książka jest napisana bez żadnego takiego, wywyższanie się to może złe słowo,
Speaker:ale że nie patrzysz z góry na tę społeczność, tylko jesteś w niej.
Speaker:I rzeczywiście słuchasz i notujesz i potem to komponujesz z tego utwór.
Speaker:I tak sobie myślę, czy ktoś z tej wsi, z tego miejsca, które jest ci też bliskie, prawda? No bo oprócz tego, że jest to opowieść uniwersalna, to mam wrażenie, że jest to jakoś też opowieść ci bliska,
Speaker:ze względu na postaci, które występują, że gdzieś te pierwowzory znałaś, prawda? I że to są osoby rzeczywiste. Czy ktoś stamtąd też czytał twoją książkę?
Speaker:I czy jakim odbiorem się na miejscu spotkałaś? Bo to jest trudne. No też są różne takie historie, że jeżeli opisujemy jakieś miejsce, ktoś się może oburzyć,
Speaker:ktoś może uważać, że to jest jednak jakaś kradzież czegoś i że sobie nie życzy. Jak u ciebie to było?
Speaker:Tak, wiesz co, rzeczywiście są tam osoby, które są jakoś pierwowzorami, natomiast to też podkreślam, że ja zazwyczaj, jeżeli chodzi o postaci, lepiej je z kilku.
Speaker:Albo w dużej mierze też dopowiadam te historie, wymyślam te historie też z bardzo prostego powodu,
Speaker:ponieważ nie mam wiedzy na pewne tematy i już nigdy jej nie uzyskam, bo po prostu pewnych ludzi nie ma, tak?
Speaker:Więc ja też trochę ulepiłam tę opowieść z takich strzępów przeze mnie zasłyszanych z dzieciństwa, trochę też takich opowieści współczesnych mojej mamy, która gdzieś tam opowiadała mi co u kogo słychać, tak?
Speaker:Ale podkreślam, że to nie jest jeden do jeden, tak? Na ostatnim etapie też redakcji książki ja właściwie pozmieniałam wszystkie autentyczne imiona.
Speaker:Podługo się nad tym zastanawiałam i Henia ma inne imię tak naprawdę. Jeżeli myślę o pierwowzorze Henii, to ja mam przed oczami kobietę o innym imieniu, tak?
Speaker:Ale uznałam, że tak muszę zrobić, że to będzie najbardziej w porządku. Natomiast zostawiłam mężczyznę o ksywce Pilot.
Speaker:I tutaj przyznam ci, że minęło już trochę czasu od wydania tej książki i teraz jak zaczyna być wokół niej głośniej, to ja właśnie się zastanawiam, tak? Jak ten mężczyzna, którego już nie ma, tak?
Speaker:Gdyby się dowiedział, tak? Jak by zareagował? Nie wiem, nie mam przeczucia i nawet nie mam pojęcia. Ale wiesz, tak jak powiedziałaś, ja po prostu słucham moich bohaterów.
Speaker:Nie patrzę w żaden sposób na nich z góry, wręcz odwrotnie. Mam też takie poczucie, że nigdy nie oceniam. Ja też chyba po prostu jestem taką osobą, która raczej się wsłuchuje
Speaker:i nie wydaje jakichś jednoznacznych sądów nigdy. Raczej staram się przyjrzeć człowiekowi z każdej strony
Speaker:i wydaje mi się, że jakoś uczciwie, próbowałam przynajmniej uczciwie opowiedzieć o ludziach stamtąd. Nawet jeżeli. Jeżeli czasami pewne rzeczy wydają się niewygodne,
Speaker:to z drugiej strony mam też wrażenie, że je równoważę, bo pokazuje, tak mi się przynajmniej wydaje, że z jednej strony można być gruboskórnym, a z drugiej strony można być szalenie wrażliwym,
Speaker:a jednocześnie tego po prostu nie okazywać. Więc wydaje mi się, że w jakiś sposób zależało mi na tym, żeby uchwycić tą taką złożoność tej ludzkiej natury, żeby to nie było tylko czarno-białe.
Speaker:Też mi zależało na tym, żeby pokazać, że nawet jeżeli ktoś jest rzeźnikiem, to naprawdę ma swój świat wewnętrzny, a ja próbuję go po prostu skonstruować i odtworzyć właśnie poprzez język. Też dlatego monologi.
Speaker:Ja się absolutnie w tej książce schowałam z bardzo prostej przyczyny, bo po prostu chciałam oddać tym ludziom głos. Tam nie ma Urszuli Honek, tam po prostu jest właśnie Pilot, jest Andrzej, jest Henia. To są oni, to nie ja.
Speaker:Tak i Henia w ogóle jest taką postacią, która no bardzo ujmuje. I powiem ci, że rzeczywiście jak czytałam to,
Speaker:to sobie myślałam, kurczę, że chciałabym być tą Henią przez chwilę, żeby móc o sobie przeczytać taki romantyczny opis swojej osoby.
Speaker:I rzeczywiście mam wrażenie, że to jest przepiękna scena z tym świniobiciem.
Speaker:I wydaje się, że to wszystko co opisuję jest okrutne, jest okropne. Takie no odstręczające, że nikt nie chciałby przy tym być,
Speaker:jak się Zorzyna zabija się świnie. Natomiast w tym wszystkim jest jakieś takie piękno. Nie dość, że piękno Heni, która chciałaby spędzić cały dzień z tym Mirkiem tam,
Speaker:który mu towarzyszy, bo on zabija to zwierzę. I że nie przeszkadza jej ten smród.
Speaker:To wszystko, co normalnie zawsze jej przeszkadzało, że on nie... Nie lubiła tego smrodu gotowanego mięsa, tych flaków.
Speaker:No ale, że wtedy jak napisałaś, że z Mirkiem mogłabym w tym chlebie stać do końca świata. I to było piękne. Oczywiście Henia się potem jeszcze dalej powtarza, bo to nie jest jej koniec. No bo jest jeszcze postać Mirka.
Speaker:Ale jest postać Dorotki. No już nie będę tutaj tak wszystkiego zdradzać. Natomiast rzeczywiście, rzeczywiście się te losy plotą.
Speaker:Natomiast to taka jedna z bardziej takich dla mnie romantycznych w ogóle scen w tym wszystkim. Więc to rzeczywiście było bardzo ładne.
Speaker:Choć z drugiej strony też się chciałam zapytać o taki zabieg twój językowy. Bo Henia jest właśnie tą postacią taką marzącą.
Speaker:Taką cały czas śniącą o czymś takim innym, lepszym i chwytającą. I ty uchwycasz te momenty, kiedy jest jej dobrze.
Speaker:Natomiast jest ich niewiele raczej w jej życiu. Natomiast ten Mirek, który no okazuje się niestety no nie tak jak ona sobie wymarzyła.
Speaker:Że wcale nie ma ochoty się z nią wiązać. I nagle posługujesz się takimi zwrotami. Kto mnie kocha uszanuje, a kto w dupę pocałuje.
Speaker:Albo prędko, no to było w innym momencie. Albo do widzenia się skończyło, nic nie było. Pocałuj się w dupę powie Mirek jej.
Speaker:I że to są takie frazy, które jakby odstają od całego tego języka, którym się posługujesz. Tak jakby to było trochę z innej melodii. I że tak z drugiej strony tak się odrzeźwiają.
Speaker:Nie wiem, czy tak miało być.
Speaker:Tak miało być, tak miało być. Bo rzeczywiście to jest, tak jak mówisz, jakaś historia miłosna. I rzeczywiście ten dzień, w którym ta Henia poznaje swojego Mirka. Jakiej się wydaje jej Mirka.
Speaker:Jest prawdopodobnie jednym z najszczęśliwszych dni w jej życiu. Bo po raz pierwszy rzeczywiście tak mocno się zakochuje. Ale rzeczywiście, tutaj tak przywołałaś te frazy.
Speaker:No ale wiesz, to są frazy, które mówi do niej Mirek. Ona marzy, jest osobą, która tak jak powiedziałaś, marzy o lepszym świecie. O lepszym życiu.
Speaker:I właśnie upatruje w tym jednym Mirku. I w nim pokłada wszystkie nadziei. To jest też upiorne. Może też dodajmy, że Henia jest też osobą, a to jest autentyczne akurat.
Speaker:Ona jest inspirowana moją sąsiadką. Która rzeczywiście w taki przeszalony sposób się zakochała. Właśnie w mężczyźnie.
Speaker:To też była osoba, która nie umiała czytać, nie umiała pisać. I mnie zawsze to fascynowało, że po prostu ona potrafiła rzucić wszystko. I jakby pynać za tą miłością.
Speaker:Ja od dziecka to obserwowałam. I jakoś ta wizja tego rzucenia wszystkiego i gnania za miłością ze mną została. Ale rzeczywiście te frazy takie są obczytamieniające.
Speaker:Tylko pytanie czy docierają do Henii.
Speaker:No właśnie.
Speaker:No właśnie, tak. Ona jednak trochę tkwi w tym swoim świecie. Bo nawet potem jak już przy tym ostatecznym końcu, ostatecznym rozstaniu nasi. I jedzie autobusem, je kanapkę.
Speaker:Tak.
Speaker:I myśli jak sobie pomalowałaby dach. Gdyby. Gdyby mogła być z tym Mirkiem. Gdyby mogła z nim mieszkać. Gdyby wszystko się jej w życiu ułożyło.
Speaker:No i ciągle go widzi stojąc przed tym domem. I widząc go na drodze. Jak idzie, chociaż już nie idzie.
Speaker:Ale to są właśnie takie nasze, myślę, że to też gdzieś tam w głębi każdy przeżył.
Speaker:Oczywiście.
Speaker:Taką miłość, że właściwie mógłby stać w jednym miejscu. I chcieć, żeby po prostu ten moment się nigdy nie kończył. A szczególnie kiedy wiemy, że Henia też mówi. To już jakby też po stracie. Ona też momentami wie.
Speaker:To już jest opowiadane, że Henia z tej perspektywy, że ona już wie, że Mirka nie będzie nigdy.
Speaker:Tak.
Speaker:Tak. Tak jak na początku powiedziałam, że wcześniej były wiersze. I nadal są wiersze.
Speaker:Natomiast Białe noce są taką kontynuacją twojej poezji. No bo we wcześniejszych tomikach, czytając je,
Speaker:odnajduje się też tych bohaterów, bohaterki. I też, no tę atmosferę i tę opowieść.
Speaker:Bo głównie to są opowieści, też trzeba powiedzieć, no jednak o ogromnej samotności tych ludzi, którzy mieszkają w jednej wsi. Ale jednak mimo wszystko, że mieszkają obok siebie,
Speaker:każdy jest osobny i każdy jest bardzo sam ze swoim życiem. Tak. I to też tak bardzo brutalnie wręcz pokazuje,
Speaker:że to rzeczywiście widać to bardziej, niż jakbyśmy byli w mieście. No w mieście jednak rzeczywiście chyba ta samotność jest mniejsza.
Speaker:Łatwiej ją zagłuszyć niż na wsi. No jest dużo śmierci. I to też jest oczywiście bardzo znamienne i dla twoich wierszy,
Speaker:i dla tej książki, że ten moment trwania, szukania tych krótkich chwil, wyłapywania tego szczęścia
Speaker:i życie to zgodne z takim rytmem natury, która też jest bardzo ważna w tym wszystkim i w mieszkaniu na wsi w ogóle.
Speaker:No i potem jest te sny, które trochę przechodzą potem w śmierć. I właściwie, że to śnienie, śmierć, to wszystko się, samotność się przeplata.
Speaker:I to bardzo, bardzo silnie czuje się w twoich utworach poetyckich. Tutaj jest bardziej to rozpisane wszystko.
Speaker:Natomiast, bo czytałam taką recenzję Wojciecha Bonowicza w miesięczniku Znak,
Speaker:który napisał o, on wspomina o białych nocach, raczej pisał o twoim tomie Zimowanie.
Speaker:I mam wrażenie, że on tak jakby powiedział, że właściwie mu te białe noce nie są tak do końca potrzebne, że mu wystarczą te wiersze. Nie to, że on skrytykował twoją prozę,
Speaker:tylko po prostu, że on nie musi mieć tego do powiedzenia. Ale jakoś, no ja uważam, że ono było niezbędne i jestem ci za nie wdzięczna jako czytelniczka.
Speaker:Natomiast jak ty doszłaś do tego, żeby to rozpisać z tych wierszy?
Speaker:Ja długo nie pisałam w ogóle prozy, bo nie umiałam. Nie potrafiłam, nie miałam języka. Ale wiesz, po Zimowaniu poczułam coś takiego, że ja nie widzę tych ludzi.
Speaker:Tam oczywiście pojawia się Eleonora, pojawiają się pewni chłopcy, których można też oczywiście przypisać potem do niektórych bohaterów. Można spróbować.
Speaker:Ale wiesz, miałam takie poczucie, że ja nie widzę tych ludzi. A ja jakoś bardzo, bardzo chciałam sobie ich zmaterializować.
Speaker:Ja tak mam, że jednak muszę coś zobaczyć, żeby też jakoś potem łatwiej się z tym rozstać. Myślę, że to brało się też z takich moich osobistych rzeczy,
Speaker:że czasami były takie straszne historie w mojej rodzinie, że ktoś spłonął małe dziecko, niemowlę ze swoją siostrą. Zresztą o tym piszę przecież też w Białych Nocach. To jest prawdziwa historia.
Speaker:Ja się zawsze zastanawiałam, jak wyglądała ta Eleonora. Nikt nie umiał mi o tym opowiedzieć. Nie było żadnego zdjęcia. I ta Eleonora po prostu mnie prześladuje od dzieciństwa. Już prześladowała, bo mam wrażenie, że jak już trochę o niej opowiedziałam,
Speaker:to się rozłączyłyśmy. Natomiast miałam taką ogromną potrzebę, żeby też ją odtworzyć. Ale odtworzyć właśnie tych wszystkich ludzi stamtąd, z tego kosmosu. Z tego małego kosmosu.
Speaker:Bo chciałam im nadać ciała, chciałam im nadać kolor włosów, kolor oczu. Chciałam zobaczyć, jak są zbudowani. Po prostu, żeby byli żywi. Wiersze natomiast są zupełnie inną formą.
Speaker:Mam wrażenie, że oparte są bardziej na pewnej wrażeniowości. A ja tutaj absolutnie potrzebowałam jednak jakiegoś konkretu. Myślę, że to się z tego wzięło.
Speaker:No tak. Poza tym mam wrażenie też, że... Może to nie było też twoim celem, ale wiadomo, że książka potem trochę żyje swoim życiem.
Speaker:I mam wrażenie, że jakoś tam dzięki tej prozie oni mają swoje miejsce. I oni są. Oni przetrwali.
Speaker:I że tak naprawdę można ich też fizycznie sobie wyobrazić. Jako tych mieszkańców tej wsi. A z drugiej strony, jeżeli ktoś czyta, ktoś z innej wsi, z innego miejsca,
Speaker:że też może sobie w ten sam sposób jakby przetłumaczyć te osoby bliskie, które były ważne gdzieś w jego miejscu.
Speaker:Tak.
Speaker:I to jest niesamowite dla mnie rzeczywiście. Takie wrażenie, że ty pozwoliłaś im trwać. I pozwoliłaś im być.
Speaker:I też zobaczyłaś w każdym z nich tą wrażliwość. Tak jak z pilotem, który właściwie...
Speaker:Ile razy widzimy takie osoby na wsie, które się wydają, że są po prostu takimi przegranymi ludźmi, którzy siedzą pod sklepem. I właściwie...
Speaker:I nie mają życia wewnątrz.
Speaker:Kompletnie. Ale to nie jest prawda.
Speaker:I też pilot po prostu absolutnie przeżył też to, że został odrzucony. Tak.
Speaker:Tak.
Speaker:Całe życie był odrzucany. Ale też właśnie myślę, że to był taki przysłowiowy gwóźdź do trunny, jak o tym mówimy. On akurat moim zdaniem utopił się przypadkowo.
Speaker:Natomiast to jest też ta ironia losu, że skończył tam, gdzie wykopał sobie własny grób. Tak można by było powiedzieć.
Speaker:Miał te swoje karpie przynajmniej tam.
Speaker:Tak. I to rzeczywiście był mężczyzna, który wykopał sam ten staw. To też jest autentyczna historia. Ja tam chodziłam na ten staw i zawsze podziwiałam jego pracę.
Speaker:Wyobraźmy sobie, że to był ogrom pracy. Kiedy ktoś decyduje się sam, że kopie staw po prostu.
Speaker:To prawda.
Speaker:Ale podoba mi się też to, co powiedziałaś, że ich wszystkich widać, ich wszystkich słychać. Można powiedzieć, że Henia to jest właśnie taka, taka, taka. Że ta kobieta rzeczywiście jest. I jakoś zostaje w świadomości.
Speaker:Ale też mam to poczucie, że każdy może sobie dołożyć własną Henię. Albo własnego Mirka, własnego Andrzeja. Że każdy gdzieś zna takich ludzi.
Speaker:To prawda.
Speaker:Tak. I na tym mi też zależało.
Speaker:No i możemy od razu tu płynnie przejść do twojego nowego tomu poezji, Poltergeist. Ten tomik jest zupełnie... Nie można powiedzieć, że jest zupełnie inny.
Speaker:Bo ciągle właściwie widać, co najbardziej cię zajmuje w twojej głowie, w tym pisaniu. Bo jednak...
Speaker:Ale poświęcasz go swojej przyjaciółce, która zmarła. I dużo jest w niej utworów. Właściwie większość nawiązujących do niej.
Speaker:I do twojego bólu po stracie.
Speaker:Natomiast tam jest jeden taki krótki utwór, gdzie piszesz, że chcesz myśleć o niej jak o żywej, ale nie potrafię. I tutaj tak trochę to zupełnie jest przełożone inaczej.
Speaker:No bo masz zdjęcia. Bo obcowałaś dużo z tą osobą. Była ci bliska. Więc jest inaczej niż z bohaterami, o których piszesz w Białych Nocach.
Speaker:Ale też starałaś się ich zmaterializować. A tutaj... Znowu próbujesz to samo zrobić, tylko zupełnie z innego punktu wyjścia.
Speaker:I jakbyś mogła też w paru zdaniach powiedzieć, jak ten tom powstawał. Bo to też chwila minęła już, prawda? Tak.
Speaker:Czy on już wcześniej powstawał? Czy po prostu teraz już się tak zmaterializował? Jak to było?
Speaker:To było tak, że właściwie ta książka jest taką książką, której dałoby się nie napisać.
Speaker:Tak.
Speaker:Wiesz co, to był ciekawy proces, bo ja próbowałam o tym pisać, ale zupełnie mi to nie wychodziło. A potem jakoś mocno mi się zintensyfikował.
Speaker:Wiesz co?
Speaker:Ja pierwszy raz też miałam takie doświadczenie straty kogoś, kto przez długi, długi czas towarzyszył mi też w życiu. I kto był w pewnych momentach po prostu bardzo, bardzo ważny.
Speaker:A może czasami nawet najważniejszy. I ja w takim pierwszym momencie odebrałam to wszystko bardzo fizycznie.
Speaker:To, że Ula umarła. Odebrałam to bardzo fizycznie. To znaczy musiałam wyśledzać z tramwaju, bo nie mogłam oddychać. Albo wiesz, nie mogłam jakoś chodzić. Jakieś tak ciało mi odmówiło posłuszeństwa, tak?
Speaker:Jakiś, wiesz, lament, płacz. Ale wiesz co, od niej przyszło to do mnie jeszcze jakby do mojej głowy. To były takie bardzo fizyczne emocje, wiesz?
Speaker:Potem wydałam Białe Noce, zaczęło się strasznie dużo dziać. Potem tutaj książki, jakieś spotkania. I ja wpadłam w ten wir. A potem, a potem znowu wróciłam do tego. Do tego pierwszego etapu.
Speaker:I tak sobie pomyślałam, że to była taka trochę też odłożona żałoba, która przyszła po czasie. I wiesz co, ja miałam taki pomysł, że chcę być bardzo sama.
Speaker:I wyjechałam sobie też właśnie do Wyszowatki. Całe lato tam spędziłam właściwie. Mąż odwiedzał mnie co jakiś czas. I wiesz co, ja tam bardzo intensywnie zaczęłam pracować nad tą książką.
Speaker:Bardzo intensywnie, w taki sposób, że nie spałam. Bardzo mało jadłam. I to też było takie fizyczne, wiesz? Ja musiałam w jakiś sposób się tym po prostu trochę spalać, trochę wykańczać.
Speaker:W taki cielesny sposób. To jest też pierwsza książka, słuchaj, nigdy nie pomyślałam, że będę pisać na telefonie. A ja tę książkę właściwie całą napisałam na telefonie. Pisałam też tutaj w Krakowie.
Speaker:Ojej, mówię tak.
Speaker:No tak. Ja w życiu, ja zawsze na komputerze, wiesz, standardowo, grzecznie tutaj przed komputerem, otwartym Wordem. A tutaj na telefonie. A to też dlatego, że wiesz, ja leżałam w nocy. Nie mogłam spać.
Speaker:Wiesz, chowałam się pod kołdrę. Zakrywałam się pod łóżką, żeby nie budzić męża. I pisałam te rzeczy, wiesz? I pisałam te rzeczy. I to były takie bardzo intensywne momenty. I wtedy poczułam, że ta książka idzie do przodu.
Speaker:Że ja muszę tak właśnie w taki intensywny sposób opowiadać. I ona powstała właściwie dość szybko. Bo ja też mam takie okresy właściwie niepisania. Że długo nie piszę. Mogę półtora roku nawet nic nie pisać. Rok, parę miesięcy.
Speaker:A potem mam takie wzmożone, wzmożoną intensywność. Ale mam wrażenie, że tę książkę napisałam na największym wzmożeniu i na największej intensywności.
Speaker:Ale też z drugiej strony, wiesz, musiało minąć trochę czasu, żeby te emocje wydestylować. Wiesz?
Speaker:Że po takim świeżym odejściu czyimś nie byłabym w stanie chyba niczego też takiego, wiesz, dobrego napisać, powiedzmy. Jeżeli można ujmować to w takich kategoriach.
Speaker:Więc ta książka kojarzy mi się z taką bardzo dużą intensywnością, która przyszła po czasie.
Speaker:No tak. I czuć, czytając te utwory, czuć tę twoją przyjaciółkę. To jest tak, że ten jej duch jest gdzieś wszędzie.
Speaker:Jak zresztą tytuł też wskazuje, że on jest wszędzie obecny. I że nawet się boisz momentami, prawda? Wychodzisz przed dom, boisz się, że ją zobaczysz albo...
Speaker:A z drugiej strony bardzo chcesz.
Speaker:No właśnie, chcesz i się boisz. Przepiękne jest na przykład te brzmienia, tak jak napisałaś, że... Nie wiem, czy ty masz przy sobie ten tom i pod ręką. Tak.
Speaker:Czy byś mogła sama na przykład przeczytać coś, to byłoby fajnie.
Speaker:Też brzmienia?
Speaker:Możesz albo możesz coś, co wolisz.
Speaker:Czytam dla ciebie brzmienia. Brzmienia. Najłatwiej przypomnieć sobie czyjś głos, ale nie ostatnią rozmowę. Jej brzmiał jak chodzenie po zamarzniętym śniegu.
Speaker:Jeszcze nie dotrwałam do zimy, ale czekam, kiedy wszystko zamarznie, zacznie trzeszczeć.
Speaker:Zmieniając wątek, bo tego śniegu i tego trzeszczenia, i tego zamarzniętego śniegu, albo bardzo gorącego słońca jest bardzo dużo też w Białych Nocach i też w twoich utworach. Tak.
Speaker:Że jednak takie ekstremalne te... Tak. Te stany pogodowe są bardzo ważne. I że one właśnie się tak przeplatają z tymi losami.
Speaker:Bo one też najbardziej działają na zmysły, tak? Tak. Przynajmniej na moje, jako osoby piszącej najbardziej. Tak, musi być bardzo gorąco. Wtedy ja to czuję wszystko bardzo cieleśnie. Musi być zimno.
Speaker:Wiesz, to też odtwarzanie kolorów. Dla mnie to wszystko ma bardzo duże znaczenie. Więc ja też w taki sposób wyłapuję też pewne warunki pogodowe. Czasami, wiesz, wychodzę sobie...
Speaker:Świąt Białej Nocy wychodziłam sobie o określonych porach dnia, czy też zmroku, żeby zobaczyć jak wygląda świat, tak? Jak ja czuję zimno po prostu, nie?
Speaker:Jak widzę, kiedy nagle nie było śniegu, a potem on spada, tak? Jak rozjaśnia się ta przestrzeń. Ja jednak, wiesz, wydaje mi się, że ja to bardzo sensualnie odbieram świat, że ja to po prostu wszystko muszę widzieć.
Speaker:Ja nie byłabym w stanie, wiesz, pracować w jakichś takich wydestylowanych warunkach. Tylko po prostu muszę tego wszystkiego jakoś też doświadczać.
Speaker:Ale jakiś czas nie mieszkałaś na wsi, prawda? Bo mieszkałaś w Krakowie.
Speaker:Ale ja wiesz, cały czas jestem też w Krakowie, bo jeszcze coś tak na stałe nie wyprowadziłam. To też będzie... To już jest na już, bo będziemy się rzeczywiście przeprowadzać, słuchaj,
Speaker:do domu po mojej babci. A mogę tutaj tobie zdradzić na pewno, że to jest właściwie dom, który jest opisany w dzwoneczku. Hmm. Tak.
Speaker:Tak, więc ja też, widzisz, ja sobie też robię teraz taki eksperyment na samej sobie, że przeprowadzam się do miejsca, w życiu nie pomyślałam, że ja tam wrócę, tak? Tak.
Speaker:A rzeczywiście tam zacznie się jakiś nowy etap mojego życia, albo kolejny etap mojego życia, tak?
Speaker:No to tam będziesz obcować z duchami.
Speaker:Tak, to też, tak. Ale wiesz, ja też takie mam poczucie, czym jestem starsza, że to wszystko nie jest na zawsze. I wiesz, zobaczymy co dalej. Tak.
Speaker:Ale ja chyba jednak mam coraz większą też taką potrzebę zmian, wiesz? Żeby jednak... To jest chyba, jest mi to potrzebne do pisania, żeby widzieć różne rzeczy, żeby doświadczać też różnych krajobrazów.
Speaker:Coś takiego się we mnie rodzi, a tego nie było wcześniej. Więc też ciekawie obserwuję siebie samą w tym wszystkim, że dla mnie, jako człowieka, to też jest jakiś proces.
Speaker:A lepiej się czujesz w mieście, czy tam, na wsi?
Speaker:Wiesz to, no tam, nie, no ja się czuję lepiej oczywiście na wsi, tak, zdecydowanie. No, chociaż, wiesz co, jak ja chcę unikać, unikać samej siebie, to wtedy sobie lubię posiedzieć w mieście. Mhm.
Speaker:Wiesz, bo, bo jednak miasto jakoś jednak bodźcuje, tak? I nie jesteśmy najbliżej siebie. A kiedy chcę, widzisz, tak, nie napisałabym poltergeista tylko, tylko w mieście.
Speaker:Musiałam się tam po prostu wybrać. Musiałam, wiesz, oglądać po nocach te horrory o duchach, tak? Musiałam to wszystko zrobić. A w mieście nie byłabym w stanie tego zrobić. Musiałam mieć ciszę, pustkę, wiesz, ciemną, nie?
Speaker:Lubisz horrory?
Speaker:Uwielbiam. Mhm. Uwielbiam, od dziecka uwielbiam horrory. I właśnie tak się cieszę, że w końcu udało mi się też napisać trochę o tym książkę, powiedzmy. Mhm.
Speaker:O tym moim takim, wiesz co, bo teraz tak myślimy o horrorach od ducha, no, słuchaj, wszystkie one są właściwie o żałobie. Ja sobie też po latach, jak siedziałam tam właśnie w Wyszowace w wakacje,
Speaker:to jest takie miejsce, do którego jeszcze wiosna, lato, bo tam nie mam ogrzewania, to siedziałam sobie w tej Wyszowace, słuchaj, i oglądałam, po latach obejrzałam sobie innych.
Speaker:Mhm.
Speaker:Wiesz co, no, to jest film o żałobie. Wiesz, jak większość filmów o ludziach, którzy widzą duchy, po prostu, nie?
Speaker:To jest jakaś obsesyjna chęć po prostu jeszcze przywrócenia i nadania komuś ciała, tak? Po prostu.
Speaker:To ciekawe, wiesz, jakoś nigdy tak nie myślałam o horrorach. Mhm. Ponieważ się nigdy na nich nie bałam, to bardziej mnie tak śmieszyły i tak sobie,
Speaker:bardziej, no właśnie, jakoś tak, no, nie szanowałam tego gatunku za bardzo, ale teraz jak mówisz, to muszę to zweryfikować i chyba obejrzę sobie jakiś horror.
Speaker:I z tym innym nastawieniem, to jak mówisz, że to jednak wszystko jest o żałobie.
Speaker:Często, często, tak, prawda? To jest często właśnie film o żałobie, no.
Speaker:A powiedz mi, ta książka, myślisz sobie, że ona się też potem przełoży na prozę, czy w ogóle nie zakładasz tego? Bo to jest też ciekawy taki proces, że to może jest, wiesz, jedna...
Speaker:Wiesz, dla mnie nawet ta książka, która nie ma nic wspólnego z Białymi Nocami, ale jest takim postscriptum też.
Speaker:W ogóle mam wrażenie, czytając po kolei, wiesz, twoje utwory w tych tomach poezji wcześniejszych, potem Białe Noce i ten, no to wszystko się łączy w ciebie oczywiście,
Speaker:więc to jest taki, widać, taki fajny proces, no, gdzieś tam się dajesz poznać przez to, prawda? I odkrywać.
Speaker:I dlatego się zastanawiałam, czy będzie coś dalej jeszcze do tego.
Speaker:Wiesz co? Myślę, że jak już pojadę tam sobie, to... Od tego domu babci planuję, wiesz... Ja też mam ten proces dużego czytania przed różnych autorów.
Speaker:Muszę się naczytać, naczytać, zobaczyć języki, zobaczyć, jak te języki rezonują we mnie. Ale wiesz, myślę, że tak to sobie wyobrażam, to jest moje wyobrażenie,
Speaker:że przychodzi jakaś jesień, pewnie może najbliższa nawet, i będę próbować coś pisać. Prozę, tak? Prozę, prozę, bo wiersze to przychodzą z nienacka. Ale gdzieś tam, wiesz, nie mam jakiejś...
Speaker:skonkretyzowanego planu, ale coś mi chodzi po głowie. Ale to są dopiero takie wiersze. Coś mnie woła, ale zobaczymy, w którą stronę. Ale woła, wiesz?
Speaker:Już gdzieś tam ten głos jest trochę słyszalny.
Speaker:To w takim razie ja życzę tobie tych głosów i tych duchów, i tych dobrych chwil, nie tylko...
Speaker:No i właśnie tych snów, żebyś oczywiście śniła też pięknie. Państwu życzę też wspaniałego odbioru poezji Urszuli Honek,
Speaker:tak jak i Białych Nocy. Bardzo ci dziękuję za tą dzisiejszą rozmowę.
Speaker:Bardzo ci dziękuję. Wiesz, jesteś jedną... właściwie pierwszą osobą, z którą też rozmawiam o poltergeistie, więc to też trochę tak nieśmiało na razie. To jest dla mnie bardzo świeża książka. Bardzo ci dziękuję.
Speaker:Cieszę się w takim razie, że byłam pierwsza. Dzięki.
Speaker:Dziękuję ci pięknie, Marysiu.
Speaker:Dzięki.