Artwork for podcast Wehikuł Harel
2018
Episode 14th May 2024 • Wehikuł Harel • Harel
00:00:00 00:36:03

Share Episode

Shownotes

Nadszedł ten moment: oficjalnie wkraczamy w erę nostalgii. Projektanci sięgają po wspomnienia z dzieciństwa, chętnie też otwierają własne archiwa, a na decyzje zakupowe zaczynają wpływać przede wszystkim sentymenty. Obserwujemy też nowe interpretacje dawnych symboli, jak półksiężyc czy… Pałac Kultury i Nauki. Bo to właśnie ten architektoniczny symbol znalazł się na pierwszej w historii okładce magazynu „Vogue Polska”. Skąd taki nagły zwrot w stronę przeszłości? I do czego nas zaprowadzi? Odpowiedź w najnowszym odcinku.

Transcripts

Speaker:

W trzeciej sekundzie krótkiego filmu pojawiają się zarówno ten kapelusz, jak i ta torebka.

Speaker:

Przeprowadzą nas przez rok 2018 oraz jeszcze kilka kolejnych sezonów wraz z ich twórcą,

Speaker:

Simonem Porte-Jacquemusem, który choć obecny na wybiegu, nie tylko na wybiegu od kilku lat,

Speaker:

dopiero tą kolekcją pod tytułem La Bomba na wiosnę-lato 2018 podbił serca wielbicielek i wielbicieli mody znacznie szerzej niż dotychczas.

Speaker:

Film, o którym mówię, również ma tytuł La Bomba, to także nazwa wspomnianego kapelusza.

Speaker:

Kapelusz jest gigantyczny. Średnica ronda z pewnością przekracza jeden metr, jeśli nie półtora.

Speaker:

Pleciony, miękko układający się na głowie, osłaniający przy okazji ciało jak peleryna,

Speaker:

miał swoją premierę w Paryżu 26 września roku 2017 podczas pokazu projektanta.

Speaker:

Zdobił czwartą sylwetkę w pomarańczowej mini sukience tubie z siateczkową plecioną warstwą,

Speaker:

towarzysząc asymetrycznym kolczykom w stylu lat 80. i białym sandałkom z pięcioma delikatnymi paseczkami.

Speaker:

Słowo wiral nie było jeszcze tak popularne jak dziś, ale z miejsca stał się właśnie wiralem. Sięgnęły po niego między innymi Emily Ratajkowski, Rihanna oraz rzesze influencerek.

Speaker:

No, może przesadzam z tymi rzeszami, ale trochę instagramowych dziewcząt się na niego skusiło.

Speaker:

Był też przedmiotem bolesnej pomyłki, gdy Jacquemus radośnie udostępnił na Instagramie zdjęcie Belli Hadid, ubranej jedynie w kapeluszce.

Speaker:

By okazało się, że jest to projekt łudząco podobny do tego z wybiegu, lecz powstały znacznie wcześniej, znajdujący się w ofercie meksykańskiej marki Olmos i Flores.

Speaker:

Sprawę nagłośnił między innymi meksykański Vogue oraz instagramowy profil Diet Prada, o którym w wehikule jeszcze będzie z pewnością, być może nawet nie raz.

Speaker:

Sęk w tym, że gigantyczne kapelusze nie były wymysłem ani Jacquemusa, ani meksykańskiej marki. W dodatku to dzięki francuskiemu projektantowi zyskały miano trendu.

Speaker:

No tego nie da mu się odmówić. Oczywiście wylało się jak zwykle w takich internetowych sprawach do tego stopnia, że Tony Liu i Lindsay Schuler, założyciele konta Diet Prada,

Speaker:

zmuszeni byli zaapelować do zdrowego rozsądku swoich obserwatorów, by ci przestali mylić demaskowanie, czy nawet pewną bezczelność,

Speaker:

którą przecież tak w internecie kochamy, z chęcią zniszczenia czyjegoś życia. To, jak dobrze wiemy, wciąż stanowi spory problem dla internautów, szczególnie tych anonimowych.

Speaker:

Albo raczej dla ich odbiorców, bo dla anonimowych stanowi ogromną rozrywkę i wręcz czasami sens życia, mam wrażenie.

Speaker:

No to wszystko. Spoglądały ze stoicyzmem, że pozwolę sobie uczłowieczyć na potrzeby odcinka. No to wszystko. Spoglądały ze stoicyzmem, że pozwolę sobie uczłowieczyć na potrzeby odcinka.

Speaker:

Między innymi wielki słomkowy kapelusz autorstwa Gianfranco Ferre dla Christiana Diora z roku 1992, Między innymi wielki słomkowy kapelusz autorstwa Gianfranco Ferre dla Christiana Diora z roku 1992,

Speaker:

czy bardzo do niego podobna wersja na głowie Kim Cattrall, czyli Samanty Jones w kinowej kontynuacji serialu Seks w Wielkim Mieście.

Speaker:

Tu podziękowania dla bezbłędnej Patricii Field, wieloletniej kostiumografki produkcji, która zawsze potrafiła wynaleźć rzeczy ikoniczne, która zawsze potrafiła wynaleźć rzeczy ikoniczne,

Speaker:

między innymi tiulową spódniczkę Carrie z czołówki serialu. W ogóle legenda głosi, że ta spódniczka kosztowała jakieś 5 dolarów, leżała w jakimś koszu z używaną tanią odzieżą.

Speaker:

Wracając jednak do kapelusza i roku 2018, oraz wspomnianego na początku filmu, to była produkcja w reżyserii Gordona von Steinera,

Speaker:

zrealizowana na potrzeby promocji kolekcji Jacquemusa. Przy dźwiękach instrumentów perkusyjnych,

Speaker:

zresztą niezwykle takich miłych dla ucha, ciepłych, dźwięcznych, rozpoczyna się wędrówka kamery niczemu Scorsese, bez cięć.

Speaker:

Nasze oko podąża a to za chłopcem niosącym najnowsze torebki projektanta, o niech za momencik, a to za tancerką w pareo w grochy

Speaker:

i za kolejnymi modelkami prezentującymi ultraletnie, wakacyjne ubrania.

Speaker:

To między innymi dzięki Jacquemusowi w 2018 roku pokochałyśmy kolor brązowy. Okazało się, że kopertowe sukienki czy drapowane koszule

Speaker:

przepięknie komponują się w tym kolorze, z praktycznie każdym odcieniem skóry, podkreślając beztroski, wypoczynkowy nastrój. Uwaga! Tego możecie nie pamiętać,

Speaker:

ale również jemu zawdzięczamy powrót spodni rybaczek, zwanych ostatnio częściej Capri. Mówię o tym, bo w tym roku rybaczki, podejrzewam, wyjdą w końcu na ulicę.

Speaker:

Dla porządku jest rok 2024, gdybyście słuchali tego podcastu znacznie później. Jacquemus lansował je między innymi w kolekcji La Bomba, ale też rok wcześniej w takiej prowansalskiej,

Speaker:

jeszcze ciut bardziej zahaczającej o jego związek z Comme des Garcons, bo projektant pracował w ich paryskim butiku, by zarobić na własną markę. A przynajmniej tak podaje portal Business of Fashion.

Speaker:

który Jacquemusa zaliczył do pięciuset najważniejszych postaci branży mody. Rybaczki, słomkowe kapelusze, koronkowe bluzki, kopertowe sukienki, opaski na głowę,

Speaker:

wszystko to z lekką patyną vintage, nie pojawiają się w jego kolekcjach przypadkowo. Każdy z tych elementów ma związek z jego mamą Valerie,

Speaker:

której styl i cała postać w ogóle łączą się z każdą jego kolekcją, mniej lub bardziej. Projektant stracił mamę bardzo wcześnie,

Speaker:

miał zaledwie 19 lat i właśnie zaczął studiować modę. A przy okazji, choć nie przepadam za wytykaniem, czy ktoś studia skończył czy nie,

Speaker:

on był w szkole Esmod tylko przez kilka miesięcy, więc uznaje się go za samouka. Jego mama miała wówczas 42 lata

Speaker:

i jak wspomniał Simon w rozmowie z Susaną Lau dla Another Magazine, umarła znienacka, bez powodu. Podczas pogrzebu powiedziałem mojej babci, że wracam do Paryża.

Speaker:

Wiedziałem dokładnie, co chcę zrobić. Nazwę swoją markę Jacquemus na część panińskiego nazwiska matki i będę projektować dla dziewczyny, którą była moja mama, wspomina w wywiadzie.

Speaker:

I tu mam wątek osobisty, jak to w Wehicule bywa, bo kolekcja La Bomba to również wielkie wejście małej torebki Le Cicito. Tak maleńkiej.

Speaker:

Że nie mieści się w niej nawet telefon. Lecz tak popularnej, że swego czasu trzeba było się na nią zapisywać.

Speaker:

Trapezowe cudo z klapką i sztywną rączką można było nosić na pasku, na ramieniu lub w formie nerki przy talii.

Speaker:

No i oczywiście w łapce, tylko trzymając za tę krótką rączkę. No można by stwierdzić, czegoś takiego jeszcze nie było. Ale byłoby to stwierdzenie błędne.

Speaker:

Mam na to dowód w domowej szufladzie. W 1996 roku moja mama kupiła sobie w ojczyźnie Jacques Musa dwie mini torebki

Speaker:

kształtem odle Cicito, wprawdzie odbiegające, lecz rozmiarów podobnych. Tylko wtedy nie było zmartwienia, że nie mieści się w niej telefon,

Speaker:

bo w 1996 roku mało kto miał telefon, a po drugie te telefony były takie wielkie, że i w dużej torebce ledwo się mieściły. Poza tym nie nosiło się ich w torebce, tylko w kieszeni albo za paskiem, żeby było widać.

Speaker:

Ale to już w innym odcinku było, a może i w innym odcinku jeszcze będzie.

Speaker:

Czy Valérie Jacques Mus mogła nosić coś w stylu takim jak torebki mojej mamy z tego 1996 roku i pozostawić ślad w pamięci swojego syna? Jest to bardzo prawdopodobne.

Speaker:

I znów, mini torebki wracały do mody i wychodziły z niej co i róż, ale nasze czasy zdecydowanie należą do mini dzieła Jacques Musa.

Speaker:

Gdy śmiechom i memom nie było końca, co zrobił projektant? Dodał do oferty torebkę jeszcze mniejszą, w której z kolei nie zmieści się nawet pudełko TikTaków,

Speaker:

ani złote logo marki, to na niej się nie mieściło, została tylko jedna litera J. To z kolei Le Chiquiti, żart z żartu, mem sam w sobie,

Speaker:

aczkolwiek w cenie wcale nie żartobliwej, bo w 2019 roku, gdy miała swoją premierę, kosztowała, uwaga, 275 dolarów. Torebka, w której się nic nie mieści.

Speaker:

No i nie wiem, jakie były wyniki sprzedaży, ani w jakiej liczbie egzemplarzy powstała, ale widywało się ją tu i ówdzie, nawet na naszych lokalnych ściankach.

Speaker:

U niektórych ten model też przelał czarę goryczy, otwierając dyskusję, czy naprawdę musimy kupować wszystko, co internet nam każe.

Speaker:

Tu linkuję artykuł z takiego już wiekowego bloga, The Purse Blog o torebkach. To jest świetne. To jest świetne źródło wiedzy o tychże.

Speaker:

Tak przy okazji, no bo faktycznie, viral viralem, ale niech przynajmniej się do czegoś przyda, nie tylko zdobi instagramowe zdjęcia, stanowiąc dowód na nasze bycie na czasie.

Speaker:

Z całym szacunkiem dla autora, który wciąż ma nowe i doskonałe pomysły. Zapewne do niego też jeszcze wrócimy. Bo pora na inny viral, czyli półksiężyce.

Speaker:

To kluczowy element prac projektantki, Marine Ser, która w 2018 roku debiutuje podczas paryskiego tygodnia mody.

Speaker:

Po obejrzeniu około 100 pokazów w czterech różnych miastach na sezon jesień-zima 2018, w mojej pamięci utkwił tylko ten Marine Ser.

Speaker:

Tak napisała Susie Menkes w swoim artykule dla Vogue w marcu 2018 roku. I gdy spogląda się na projekty młodej francuskiej projektantki,

Speaker:

prawie, że rówieśniczki Jacquemusa, bo o rok tylko młodszej, przynajmniej rocznikowo, bo on jest ze stycznia 90, a ona z grudnia 91.

Speaker:

Znaczy, nie jesteśmy w szkole, więc może nie będziemy się rozliczać. Znowu dygresja, nawias zamykam. A zatem, gdy spogląda się na projekty Marine Ser,

Speaker:

no to trudno uwierzyć, że były czasy, w których ten multiplikowany półksiężyc nie istniał. Na pewno go kojarzycie.

Speaker:

Zwłaszcza na takim stroju, obcisły top i leginsy. Znaczy, że cieli z tym odcieniu, nakrapiane, że tak się wyrażę, tymi półksiężycami. Daje to trochę wrażenie tatuaży na całym ciele.

Speaker:

Tu puszczam oczko do Martina Marcelli i spółki z jego mezą, bo oni tatuaże na siatkowym materiale doprowadzili do perfekcji.

Speaker:

Tu jednak nieco inna historia, bo obrazek, czy raczej symbol jest tylko jeden. O ile u Jacquemusa było zmysłowo i wakacyjnie,

Speaker:

o tyle tu sportowa wygoda spotkała się z ultranowoczesnością. Future wear, to słowo i swoiste motto projektantki,

Speaker:

występujące jako nadruk na jej projektach, a także prowadzące ją samą śmiało do przodu. Sam Karl Lagerfeld określił ją jako maleńką osobę o stalowej woli.

Speaker:

Zbieżność nazw przypadkowa. Uparta, pewna swoich decyzji, forsowała na przykład korzystanie z restocków, czyli z zaskakujących momentami surowców wtórnych,

Speaker:

jak skóry z piłek lekarskich na przykład, zanim stało się to powszechne. No i oczywiście z deadstocków, czyli takich materiałów, które zostały już wyprodukowane,

Speaker:

bardzo często dla danej marki, dla danego domu mody, ale nie zostały w pełni wykorzystane i już w kolejnych sezonach tej marce na pewno się nie przydadzą, więc leżą sobie

Speaker:

i czekają na lepsze jutro. I coraz więcej marek współczesnych, takich patrzących też w przyszłość, właśnie z tych deadstocków korzysta.

Speaker:

Sama Marine Serre wielokrotnie podkreślała w różnych wywiadach, które znalazłam, że zależało jej na stworzeniu ubrań, które będą pożądane dlatego, że są dobrze zaprojektowane

Speaker:

i chcemy je nosić, a nie dlatego, że spełniają zasady zrównoważonej mody. To też jest ciekawe, bo zwłaszcza dzisiaj, w tych czasach, gdy o zrównoważonej modzie mówi się bardzo dużo,

Speaker:

gdy mówi się bardzo dużo o upcyclingu, recyklingu i korzystaniu z tego, co już mamy,

Speaker:

no czasami potrafimy się rzeczywiście zaplątać i jak zachwyca, skoro nie zachwyca, bym klasyka chciała przywołać tutaj,

Speaker:

no czasem nie zachwyca, więc jednak warto pamiętać i to też świetnie, że Marine Serre o tym pamięta.

Speaker:

Żeby jednak to wszystko miało jakiś projektowy sens.

Speaker:

Jej debiut na paryskim wybiegu to nie była jej pierwsza kolekcja. Poprzednio zmiotła konkurencję i wygrała konkurs LVMH w 2017 roku.

Speaker:

I w nagrodzonej kolekcji również motyw półksiężyca występował. Wybrała go nieprzypadkowo, jak łatwo się domyślić, kilka lat później w Days Digital mówiła,

Speaker:

że księżyc jest jednym z najstarszych symboli, jaki kiedykolwiek istniał. Zawsze obecny, ponadczasowy. Dodatkowo ma mocną symbolikę, od cyklicznej kobiecości

Speaker:

przez ikonografię islamu, po czarodziejkę z księżyca. Księżyc jest dla nas ikoną, emblematem, obrazem, przedstawieniem, flagą, językiem, metaforą,

Speaker:

przedmiotem tego, w co wierzymy, przekraczaniem granic, hybrydowości, i wolnością. Księżyc nie jeden, a liczba nieskończona, bo wciąż rośnie, dlatego, że motyw został z marką na dobre.

Speaker:

Co łączyło Jacquemusa, Ser oraz wiele innych marek w 2018 roku? Po wielkiej fali estetyki vintage,

Speaker:

przypieczętowanej przez Alessandro Michelego dla Domu Mody Gucci, kilka lat wcześniej, przyszła pora na starą, dobrą nostalgię. Wszak pokolenie milenialsów,

Speaker:

oraz ksenialsów, tych wcześniejszych milenialsów, do których Harrell się zalicza na przykład, powoli zaczęło leć łzy czyste, rzęsiste, i wchodzić w wiek klęski,

Speaker:

że tak się z kolei teraz po Mickiewiczowsku wyrażę, czyli zbliżać się do czterdziestki, i siłą rzeczy decydować się na różnego rodzaju podsumowania.

Speaker:

W tym wieku również siłą rzeczy zauważa się zatoczone, po raz kolejny, takie, koła mody, powroty pewnych estetyk, fasonów, czy całych trendów,

Speaker:

przepuszczonych wprawdzie przez filtr współczesności, acz budzących wspomnienia. I do tej przeszłości,

Speaker:

no jednak odnoszących się i zbliżających nas po raz kolejny. I tak właśnie, podczas gdy nowe pokolenie,

Speaker:

nazwane zgodnie z postępującym alfabetem zetkami, zachwycało się sztruksami, polarami, czy grunge'ową kratką, a to wszystko dostępne od ręki,

Speaker:

i nie tylko prosto z wybiegu, lecz także w sieciówkach, jak na przykład w Urban Outfitters, my, mówię o swoich rówieśniczkach i rówieśnikach, kręciliśmy nad to głowami, z niedowierzaniem,

Speaker:

zadając pytanie, to co zwykle, jakim cudem to wraca. No i tak kręcimy do dziś, choćby nad wspomnianymi wcześniej rybaczkami,

Speaker:

których Jacquemus w 2018 roku za bardzo nie przeforsował, ale na przykład marka Coperni w roku minionym, jak najbardziej.

Speaker:

I oto znów wzbiera instagramowa fala influencerek, tym razem w tych zapomnianych spodniach, a kto wie, może i fala rozleje się na wiosenno-letnie ulice.

Speaker:

Skoro Bella Hadid nosi, to jest to bardzo prawdopodobne. Powraca z zaświatów Dior Saddleback, czyli torebka w kształcie siodła,

Speaker:

kolejny ukochany element stylizacji wspomnianej wcześniej Carrie Bradshaw, zaprojektowany pod koniec minionego wieku przez Johna Galliano. Przez długi czas, podobnie jak bagietka Fendi, model ten był wzgardzony,

Speaker:

uznawany za poważne wykroczenie przez policję mody i w związku z tym zaskakująco tani na rynku wtórnym. Dom Mody Dior wstrzymał jego produkcję w 2007 roku.

Speaker:

Była taka chwila, gdy zainteresowanie modelem wróciło, za sprawą Beyoncé z kolei, która wyciągnęła z szafy model Saddle w 2014 roku,

Speaker:

lecz dopiero Maria Grazia Chiuri zdecydowanie przywróciła go do łask w kolekcji właśnie na jesień-zimę 2018. Razem z kaszkietami, patchworkowymi motywami

Speaker:

i w ogóle dość hipisowskim kierunkiem, łącznie z motywem pacywki. No skoro już wspomniałam Galliano, to też wspomnijmy moment, w którym świat po raz pierwszy ujrzał torebkę w kształcie siodła.

Speaker:

Był październik 1999 roku, gdy w Paryżu John Galliano zaprezentował prace mocno skupione na logo Domu Mody, w którym pracował.

Speaker:

Dior tu, Dior tam, wszędzie napis Dior, zdobiący fasony inspirowane stylem Lauryn Hill, która wówczas wydała genialną płytę Miss Education of Lauryn Hill,

Speaker:

i mocno ewoluowała stylistycznie od czasów The Fugees. Wspominałam o tym nieco w pierwszym odcinku tego podcastu. Wciąż jednak mam niedosyt jej postaci, więc łapię się każdej możliwości, by ją przywołać.

Speaker:

Swoją drogą, znów się nam spotkają dwa domy mody, bo Lauryn ukochała sobie bagietkę Fendi. Wracając jednak do Diora i Galliano, oprócz logo bawił się też motywami jeździckimi,

Speaker:

co z kolei dawało pewne skojarzenie z Hermesem. O ile jednak Hermes to jest cisza i spokój, nawet w barwnej i żartobliwej momentami wersji Jana Bajtlika,

Speaker:

o czym będzie w odcinku o roku 2019, dlaczego wszyscy wiemy, a jeśli nie wiemy, to się dowiemy, o tyle Dior by Galliano był wywrotowy,

Speaker:

niegrzeczny, a nawet lekko niepokojący. Jak zdjęcie Helmuta Newtona, które ponoć zainspirowało projektanta do stworzenia rzeczonej torebki.

Speaker:

Mowa o Saddle Eye z 1976 roku, przedstawiającym osiodłaną modelkę, znajdującą się na łóżku w pozycji natworaka.

Speaker:

Nie uwierzycie, ale znów nam się splotą wątki, bo fotograf ponoć zapatrzył się w paryską wystawę Hermesa i zrealizował taką śmiałą wizję.

Speaker:

Saddle bag powróciła, a wraz z nią szał na logo. Gucci, czy może raczej Alessandro Michele, i gra sobie z fanartem Dapera Dunna,

Speaker:

który w latach 80-tych w nowojorskiej dzielnicy Harlem prowadził boutique z dość bezczelnymi, acz niezwykle popularnymi podróbkami słynnych marek.

Speaker:

Czy, w sumie, czy to były podróbki? Raczej to były takie osobne byty, uszyte z materiałów najbardziej charakterystyczne dla wielkich domów mody wzory,

Speaker:

jak monogram Louis Vuitton, czy właśnie taka siateczka Gucci. Co zrobił Alessandro Michele? W kolekcji Resort 2018 pojawiła się

Speaker:

podróbka dzieł Dapera Dunna, a dokładniej kurtka z wielkimi bufiastymi rękawami, znany wszystkim wzór Gucci. Okazuje się nie tylko hołdem dla niezależnego nowojorskiego projektanta,

Speaker:

lecz także zapowiedzią jego powrotu. Tym razem Daper Dunn nie będzie musiał korzystać z podrabianych materiałów, bo marka Gucci zaoferowała dostarczenie wszystkich niezbędnych surowców,

Speaker:

by ten mógł się kreatywnie wyżywać ile wlezie. Dziś działa on w ciszy, projektując na specjalne zamówienie, które można składać przez jego stronę.

Speaker:

No i podejrzewam też w nowojorskim butiku. W okolicach tamtych wydarzeń Daper Dunn znowu się zrobił hot,

Speaker:

kolokwialnie mówiąc. No nostalgia po raz kolejny. Można by zadać pytanie, czy oni się zmówili, bo z kolei Miuccia Prada lansuje Linea Rossa,

Speaker:

linię sportową zapoczątkowaną w roku 1997 z charakterystyczną czerwoną linią, zgodnie z nazwą.

Speaker:

To rzeczy nylonowe, ze sportowym sznytem, acz nie do końca typowo sportowe oczywiście, bardziej skierowane w stronę streetwearu,

Speaker:

no też nie takie bardzo oddalone od Prady, od estetyki Prady, od tego co na wybiegu. Proste kurtki, torebki i nerki,

Speaker:

będące rodziną słynnego nylonowego plecaka, tego wiecie z kieszeniami i trójkątem, takim Prady z 85 roku. Są też rybackie kapelusiki, zwane dziś Bucket Hut.

Speaker:

W 2018 powróciły w wersji neonowej, różowej, pomarańczowej, znowu przywołując powiew lat 90. W kolejnych sezonach linia poszła w stronę jeszcze bardziej praktyczną,

Speaker:

zostając jako nieodłączna część marki, uzupełniona o buty i okulary. Właśnie sobie oglądam zaawansowane technologicznie propozycje narciarskie i snowboardowe.

Speaker:

Kto chce, ten może sobie sprawić nartę lub deskę Prady z cienką czerwoną linią. Torba na narty nie wchodzi w skład zestawu, jakby coś. Ten praktyczny odłam Prady, również,

Speaker:

wszedł do mainstreamu, a nylon, mimo głośnej dyskusji o stanie planety, ma się doskonale. No cóż, jedyny pozytyw, że można go produkować z materiałów z odzysku, bo nylonowe torebki Prady

Speaker:

też wróciły w owym czasie, a wraz z nimi wersje sieciówkowe w podobnym, klasycznym kształcie. Taka torebka z obrazka, chciałoby się rzec, typowa torebka-torebka, no właśnie z nylonu.

Speaker:

Smutno też się robi w tym 2018 roku w świecie mody, bo zaprezentowana zostaje ostatnia kolekcja Phoebe Philo dla Celine.

Speaker:

Choć plotki krążyły od kilku sezonów, dopiero teraz zostały potwierdzone. Projektantka na dobre opuszcza dom mody. Żegnała się swoistym podsumowaniem całej ery,

Speaker:

bo nie obawiam się mocnych słów w jej przypadku. Ery Celine, która mocno modę zmieniła i ukierunkowała. I która, mimo wielu naśladowców, pozostawiła miejsce

Speaker:

nie do końca wypełnione. Dziś już możemy spać spokojnie, bo Philo powróciła w wielkim stylu i z równie wielkimi cenami. Ale wówczas człowiek miał poczucie pewnego końca.

Speaker:

Oczywiście w skali mody, nie w historii świata. Co zatem w kolekcji? Poza wszystkim, brak pokazu. Tak jak rozpoczęła, tak i zakończyła sesję zdjęciową bez publiczności.

Speaker:

Pośród pożegnalnych propozycji, utylitarne rozwiązania. Znajome odcienie oliwkowej, zieleni i brązu. Obszerne fasony marynarek i płaszczy.

Speaker:

Przeskalowane klamry od pasków, czy podeszwy butów. Gigantyczne torby też oczywiście. Czerń plus granat, czyli kolejna historia wkurzająca fashion police,

Speaker:

która dziś wydaje się oczywista, a to Philo ją forsowała dosyć mocno. W sumie dopiero. Sporo skóry takiej mięciutkiej, gładkiej, w odcieniach czerni, brązu i złamanej bieli.

Speaker:

A także deseń skóry węża. No i wyrazista faktura płótna. I wielkie futra. Zaskakująco... Wtedy jeszcze te futra nie były tak może popularne teraz w trend.

Speaker:

Mob wife zaskakująco pasowujące się. Chociaż zapewne jak już ten odcinek będzie miał swoją emisję, to mob wife, czyli tak na polski tłumacząc,

Speaker:

trend na żonę mafijną, pewnie już będzie dalej. Daleko, daleko, gdzieś w tyle. Co jeszcze? A takie były tak.

Speaker:

Jeszcze dla równowagi były takie komplety dopasowane. A w 2018 roku raczej był trend wzrostowy, jeśli chodzi o rozmiar ubrań.

Speaker:

One cały czas rosły i rosły, by w pewnym momencie już absurdalną skalę osiągać. Słowo klucz, ja myślę, że ekstrema.

Speaker:

I zeszłoroczny powrót Fajlo też na ekstremach polegał. A ostatnia sylwetka na tej prezentacji pożegnalnej kolekcji,

Speaker:

to była skórzana koszula z asymetrycznym łączeniem dwóch kolorów. Złamanej bieli i wiśniowego brązu. Ona była tak przeszyta takim szydełkowym ściegiem ozdobnie.

Speaker:

Właściwie identycznym z tym, który kilka lat później pojawił się na słynnej, viralowej, zaprzeproszę. Kurtce z szalikiem Totem.

Speaker:

Która z kolei też nam troszkę tutaj przetarła ścieżki kurtek i płaszczy łączonych z szalikami. Ale o tym oczywiście w swoim czasie. No myślę, że nie był to przypadek.

Speaker:

I że znów Fajlo gdzieś czegoś dotknęła tą swoją magiczną różdżką. I to się zaczęło rozrastać. No tego nie rozstrzygniemy. Cieszy mnie bardzo, że ona powróciła.

Speaker:

Bo w jej kolekcjach można czytać jak w dobrze skalibrowanej szklanej kuli. Więc warto obserwować co pani Fajlo nam serwuje. Ona teraz odeszła od sezonowości.

Speaker:

I wrzuca tak zwane dropy. Czyli takie kolekcje, nawet nie takie mini. Co, ja myślę, że co ile?

Speaker:

Tak co trzy miesiące mniej więcej one się pojawiają. Tak mi się wydaje. Żałoba po odejściu Fajlo z Selin. W sumie to będzie krótka. Gdyż współpracownik Fajlo. Daniel Lee.

Speaker:

Przejdzie do domu mody Bottega Veneta. By kontynuować wypracowaną estetykę. Zacznie pod koniec 2018 roku. Kolekcją Prefold 2019.

Speaker:

By natychmiast podłożyć się krytykom mody. Między innymi Nicole Phelps z Vogue'a. Która w swojej recenzji pytała. Czy Lee przełamie się i zrobi coś wyjątkowego? Własnego?

Speaker:

Odpowiedź na to pytanie w innym odcinku. Który zapewne pokolorujemy na zielono. W odcieniu Bottega Green. Bo to aż się prosi. Wróćmy jednak na lokalne podwórko. A dokładniej pod Pałac Kultury i Nauki.

Speaker:

Jest szaro-buro. I pada coś na kształt deszczu ze śniegiem. To jednak nic dla naszych najlepszych modelek. Które przywykły do zachowywania profesjonalizmu. W najtrudniejszych warunkach.

Speaker:

Ania Rubik i Małgosia Bella. Stoją obok czarnej wołgi. Ubrane w płaszcz i sukienkę Selin. Oraz klasyczne buty na szpilce Gian Vanito Rossi. I Saint Laurent.

Speaker:

Zegar na zamglonej wieży pałacu. Wskazuje 20 minut do pierwszej. Scenka, o której mówię. Miała miejsce 29 listopada 2017 roku.

Speaker:

Lecz naszym oczom ukazała się dokładnie 13 lutego 2018 roku. W przeddzień premiery polskiej edycji magazynu Vogue. To słynna okładka. Która natychmiast podzieliła.

Speaker:

Odbiorców. Jak wspomina odbiorców obrońców. Od razu taka myślę freudowska pomyłka. Odbiorców obrońców, zwolenników i przeciwników.

Speaker:

A Maria Fredro-Smoleńska. W artykule rachunek sumienia. Z okazji szóstej rocznicy obecności magazynu na naszym rynku. Tak wspomina.

Speaker:

Pierwsza okładka pobiła rekord pod względem komentarzy. Gdzie ta światowość pytali sceptycy. Gdzie jest ten luksus. Wtórowali złośliwcy.

Speaker:

Doskonale pamiętam ten dzień i te komentarze. Bo jako osoba związana z polskim Vogue'iem od samego początku. Gościnnie, lecz jednak. Radośnie udostępniłam zapowiedź pierwszego numeru na swoim Instagramie.

Speaker:

Ależ się działo. Od zachwytów i tłumaczenia, że to przecież styl Jurgena Tellera. Więc co się dziwić krzywiźnie kadru. Czy takiej wręcz naturalistycznie oddanej rzeczywistości.

Speaker:

Przez oburzenie, że Prima Prilis przyszedł w tym roku wcześniej. W walentynki 2018 roku wszystko stało się jasne. I w kioskach pojawiła się wyczekiwana od lat pozycja.

Speaker:

Filip Niedental, pierwszy redaktor naczelny. W artykule pierwsze kroki z okazji piątych urodzin polskiego Vogue'a. Przyznał, że o wydawnictwie fantazjował od 1998 roku.

Speaker:

A poważnie zaczęło się robić w roku 2016. Pamiętam, że wszystko do samego końca było owiane tajemnicą. Choć nikt nie zabraniał nikomu o tym mówić.

Speaker:

To bywało, że nawet znajomi nie wiedzieli o tym, że będą pisać dla tej samej redakcji. Dużo było wtedy zgadywanek.

Speaker:

Łącznie z obsadzaniem absurdalnych postaci w fotelu naczelnego czy naczelnej. A gdy numer się ukazał emocje sięgnęły zenitu.

Speaker:

Siłą rzeczy radość i zachwyt mieszały się z wysokim poziomem frustracji. Bo komuś się nie spełniły najróżniejsze oczekiwania.

Speaker:

Co ciekawe zachwycały i frustrowały dokładnie te same rzeczy z okładką na pierwszym miejscu. Jedni cieszyli się z obecności wielu polskich marek w numerze. Inni uznawali, że polskich marek jest wciąż za mało.

Speaker:

Dla jednych było za dużo kultury, za mało popkultury. Dla innych odwrotnie. W sesji z Anią Rubik Jurgen Teller uchwycił typowo polskie akcenty.

Speaker:

Łącznie z pierogami czy pasztetem w towarzystwie marynowanych grzybków. Łącznie z pierogami czy pasztetem w towarzystwie marynowanych grzybków. I ziemniakami, na których modelka leżała, co również stało się przedmiotem rozmów o najróżniejszym zabarwieniu. I ziemniakami, na których modelka leżała, co również stało się przedmiotem rozmów o najróżniejszym zabarwieniu. I ziemniakami, na których modelka leżała, co również stało się przedmiotem rozmów o najróżniejszym zabarwieniu.

Speaker:

Co jest pewne, to to, że na zdjęciach Tellera nie było żadnego udowania, żadnych sztucznych aspiracji i filtra różowych okularów.

Speaker:

No i być może właśnie dlatego to aż tak mocno polaryzowało odbiorców. Sporo mówiło się o polskich markach wcześniej, o markach, o projektantach, internet na pewno dużo pomógł, blogi, facebooki, instagram, pojawił się wreszcie polski Vogue.

Speaker:

Natomiast trochę zapominaliśmy przez ten czas o tym, skąd polska moda w ogóle się wzięła i w jaki sposób się w czasach powojennych budowała i rozwijała i czym w ogóle była, czym się charakteryzowała, kto ją tworzył.

Speaker:

No i tu znów nostalgicznie mówię, jakby się wszyscy zmówili, bo 6 października 2018 roku w Centralnym Muzeum Głukiennictwa w Łodzi otwarto wystawę Jerzy Antkowiak.

Speaker:

Moda polska. Co nieco o pokazach mody polskiej mówiłam w odcinku o roku 1984, wtedy niezbyt przychylnie potraktowanej przez magazyn Kobieta i Życie, który określił jej propozycję mianem odgrzewanych kotletów.

Speaker:

No dziś nie bylibyśmy tak brutalni, wszak rzadko kiedy trafiamy w modzie na danie całkiem nowe i świeże, acz wciąż miło jest się czymś zaskoczyć, na przykład taką panią Fajlo, która jednak wciąż posiada tę umiejętność.

Speaker:

No zwykle jednak w modzie to jest ciekawa interpretacja czegoś, co już było, niż coś zupełnie niespotykanego.

Speaker:

No co jednak z łódką wystawą. Jej kuratorami byli Tomasz Ossoliński i Marta Galik, a zaczęło się od uratowanych kolekcji, które Jerzy Antkowiak przechowywał w swojej piwnicy.

Speaker:

Gdy moda polska miała się ku smętnemu końcowi w 1998 roku, projektant odkupił część zbiorów od syndyka.

Speaker:

Po czym przez 20 lat leżały, prawie 20 lat, leżały w zapomnieniu.

Speaker:

Aż pewnego dnia, a dokładniej w 80 urodziny pana Jerzego, Tomasz Ossoliński, który był jednym z gości, ujrzał zapomniane archiwum, bo to była impreza domowa, no i tak narodził się pomysł, by zaprezentować je szerszej publiczności.

Speaker:

Jak mówił w wywiadzie z Aleksandrą Boćkowską, który tutaj linkuje w źródłach, katalogowania obiektów zajęło prawie rok.

Speaker:

Tu pomogło doświadczenie Anety Dalbiak, dyrektorki muzeum oraz współkuratorki Marty Galik, która czuwała nad konserwacją kolekcji.

Speaker:

Stylizacjami z kolei i też pomocą w podjęciu decyzji, które z modeli zostaną zaprezentowane na wystawie i też stylizacją ich zajmowała się Anna Poniewierska.

Speaker:

No i też wspaniale to wszystko wyszło. Wydarzenie było spore. Na uroczystą premierę zwołaliśmy. Z Warszawy do Łodzi został nawet wysłany specjalny zabytkowy pociąg.

Speaker:

To z inicjatywy Voga, medialnego patrona wystawy. I tak można było odbyć prawdziwą podróż w czasie. Począwszy od lokomotywy na wyjątkowych projektach Jerzego Antkowiaka, a kończąc.

Speaker:

Widać było na tej wystawie jednocześnie światowe aspiracje. Udane lub prawie udane. No ale też zamknięcie, w jakim nasz kraj się znajdował.

Speaker:

Kreatywnie otwierane różnego rodzaju wytrychami. Bardziej udatnie lub mniej. Ale myślę, że raczej bardziej.

Speaker:

To zawsze jest jednak bardzo mocno nostalgiczne. I też czas z takim kolekcją pomaga. I pomaga je znacznie bardziej docenić.

Speaker:

Zresztą podobnie jak te wszystkie ubrania w szafach mam, babci czy cioć, które wydawały się takie bez sensu. A po jakimś czasie też doceniamy je znacznie bardziej i mocniej.

Speaker:

Do mody polskiej też wrócimy. Jak to w wehikule. Zawsze do czegoś wracamy. Na razie proponuję włączyć sobie wideo pana Gordona von Steinera.

Speaker:

Zalinkowane jest tutaj w źródłach. Żeby la bombę sobie przypomnieć. Żeby posłuchać. Żeby zobaczyć te choreografie. Te stroje.

Speaker:

I ten 2018 rok przywołać. Który niby był wczoraj, ale 6 lat minęło. I może ustąpię po prostu. Tym dźwiękom perkusji, które za chwilę usłyszycie.

Speaker:

I pożegnam się. Ale nie na długo, bo za 2 tygodnie wracam z kolejnym odcinkiem. Dziękuję za uwagę.

Links

Chapters

Video

More from YouTube