Artwork for podcast Jak ona to robi
Agnieszka Przepiórska o aktorstwie
Episode 129th April 2024 • Jak ona to robi • Anna Sańczuk
00:00:00 01:04:40

Share Episode

Shownotes

W pierwszym odcinku piątego już cyklu rozmów Anny Sańczuk z kobietami „Jak ona to robi” gości Agnieszka Przepiórska – aktorka teatralna i telewizyjna, nagradzana mistrzyni monodramów biograficznych (m.in. o Zuzannie Ginczance, Simonie Kossak czy Annie Walentynowicz) i portretów skomplikowanych, wyrazistych kobiet.

Dziś Agnieszka Przepiórska to aktorka krakowskiego Teatru im. Juliusza Słowackiego, niegdyś artystka objazdowej trupy kabaretowo-literackiej Pożar w Burdelu i wyrosłej z niego dziewczyńskiej kapeli Żelazne Waginy. Rozmawiamy o tym, jak krętą drogą szła do wymarzonego aktorstwa – dzieciństwo „daleko od szosy” i teatru, wielokrotnie zakończone fiaskiem egzaminy do szkół teatralnych, studia aktorskie w Petersburgu, a po powrocie walka o zaistnienie w świadomości polskich widzów. Dużo tu o determinacji, marzeniach, przełamywaniu kryzysów, nurkowaniu we wrażliwości innych kobiet, w które się wciela. I o tym, że warto ryzykować, iść za wewnętrznym głosem, nawet wbrew innym.

Transcripts

Speaker:

Dzień dobry, ja się nazywam Anna Sańczuk, a to jest podcast Jak Ona To Robi, a ze mną Agnieszka Przepiórska.

Speaker:

Dzień dobry, witaj Aniu.

Speaker:

Witaj Agnieszko. Agnieszka Przepiórska, czyli aktorka filmowa i teatralna.

Speaker:

Był taki czas, że również członkini trupy objazdowej, artystycznej, kabaretowej Pożar w Burdelu, i też podpora zespołu Żelazne Waginy.

Speaker:

Tak, to są tak z grubsza wcielenia Agnieszki, ale to tylko te ogólne, no bo są jeszcze szczególne. Mianowicie w rolach, w postaciach, w które się wcielasz.

Speaker:

I tak sobie myślę, że właściwie to takie pytanie, które tobie można by zadać, jak ona to robi. Bo ty się wyspecjalizowałaś, ja bym tak powiedziała, w portretach kobiet.

Speaker:

W swoim bioteatrze, czyli właściwie teatrze biograficznym. W którym portretujesz kobiety, Ginczankę, Zuzannę Ginczankę, poetkę.

Speaker:

Czy Barbarę Sadowską, poetkę, matkę Grzegorza Przemyka, tragicznie zapitego, zmarłego.

Speaker:

Czy Simone Kossak, czy Annę Walentynowicz. No właśnie, jak ona to robi?

Speaker:

To chyba jest takie pytanie, które pod spodem tych wszystkich historii jest u ciebie.

Speaker:

Zaczęło się wszystko w ogóle od...

Speaker:

Tato nie wraca, to chyba był 2013, a jeszcze wcześniej było i będą święta, czyli to był pierwszy portret kobiety, Wydowy Smoleńskiej.

Speaker:

I wtedy z tym spektaklem objechałam całą Polskę. To był w ogóle dla mnie taki moment, kiedy poczułam, że mogę mówić własnym głosem.

Speaker:

Ale też nie wiedziałam, że to się ułoży w jakąś taką całą moją drogę, taką podróż i spotkania z kolejnymi bohaterkami.

Speaker:

W międzyczasie jeszcze była opowieść o dziennikarce, korespondence wojennej. Tylko to było robione w takim momencie, że w ogóle jeszcze nie czuliśmy zagrożenia wojną.

Speaker:

Więc ten spektakl bardzo krótko grałam, bo tak naprawdę nie było odbiorców. Nie było problemu z uchodźcami, nie było w ogóle całej polityki migracyjnej.

Speaker:

No nic nie było. To było też właśnie jakieś 10 lat temu. I te spektakle też mi pokazują, jak bardzo się ta rzeczywistość zmienia. Jak te tematy, które nie były istotne, nie były istotne. Nagle stają się istotne.

Speaker:

Dlaczego te kobiety się pojawiły? Takie wchodzenie trochę w ich skórę, w ich głowę, w ich emocje.

Speaker:

To stało się... właściwie sam początek, no to był taki moment, kiedy wróciłam z Rosji do Polski, ponieważ tam studiowałam.

Speaker:

I gdzieś zaczepiałam się w jakichś kolejnych teatrach na małe role. Też to się wiązało cały czas z wyjazdami. Miałam małe dziecko. Też chwilę byłam w Wałbrzychu, 2 lata. To jest taki, nie powiem chwila, to był bardzo ważny etap mojego życia.

Speaker:

Dłuższa chwila. Dłuższa chwila. Ale czułam cały czas, że nie mam, że się nie mogę wyżyć, najprościej mówiąc.

Speaker:

Czyli nie mogę użyć swojej ekspresji, podłączyć swojego serca do końca. Że to są cały czas takie role, które ktoś mi przydziela. Jak to w teatrze.

Speaker:

I zaczęłam szukać takiego miejsca, które byłoby moje. Być może tego jeszcze nie nazywałam. W ogóle jadąc do ciebie. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, wiesz, jest taki cykl Kolba.

Speaker:

Czyli ten, jak się uczysz, że doświadczasz. Potem analizujesz to doświadczenie. Potem analizujesz w ogóle wszystko. I dopiero doświadczasz jeszcze raz.

Speaker:

Więc w moim życiu to jest trochę doświadczasz, doświadczasz, doświadczasz, doświadczasz. I mało było miejsca na analizę.

Speaker:

I teraz chyba jest taki moment, w którym się znalazłam po dekadzie pracy nad tymi portretami. Portretami kobiet.

Speaker:

Że zaczęłam analizować w ogóle, skąd to się wzięło. Co mnie do tego pcha. Właśnie jak ona to robi. Bo do tej pory to było bardzo intuicyjne.

Speaker:

I z takiej potrzeby opowiedzenia tych historii. I trochę też nie doceniałam siebie w tym. Że to ma jakąś wartość. Że to jest coś nowego. Że to jest jakiś niezależny głos.

Speaker:

Że to jest właściwie taki twój teatr.

Speaker:

Jednoosobowy. W tym sensie, że sama stajesz na scenie. Ale też kilkuosobowy. Bo trzeba tutaj jeszcze wziąć pod uwagę i dramaturgę.

Speaker:

Autora tekstów Piotra Rowickiego.

Speaker:

I reżyserkę.

Speaker:

I Anię Gryszkówny. A poprzednie spektakle Piotr Ratajczak. Więc oczywiście mam współpracowników. I to jest wspaniały team. Że mogę na nich polegać. I wciąż chcą ze mną pracować.

Speaker:

Ale jestem miła w pracy.

Speaker:

Tak, to jest ważna sprawa. Bo jak wiemy różnie bywa w teatrze. Z tą miłą i niemiłą pracą. Duży temat. O którym się ostatnio dużo mówi.

Speaker:

I oby to coś zmieniło. Tak naprawdę w tych zawodach artystycznych. I trochę jakoś uuczłowieczyło. Ja bym powiedziała. Te relacje.

Speaker:

Wyzwoliło nas z takich hierarchii. I różnych zależności. W momencie, w którym ty jesteś sama. Ze swoją bohaterką. I tym małym gronem współpracowników. No to można powiedzieć.

Speaker:

Że w ten naturalny sposób. Uwalniasz się od takich zależności. No i mówisz. Niedoceniałaś. Czy momentem, w którym poczułaś. Że to jest ważne.

Speaker:

Że to jest może jakaś większa rzecz. Chociaż tak nieduża. Jedna osoba na scenie. To jest ten moment, kiedy dostałaś nagrodę. Właśnie za kolejny swój spektakl.

Speaker:

O Barbarze Sadowskiej. I to jest ten moment. W maju się nie umiera. Tak. To na pewno ten.

Speaker:

To się jakoś zgrało. Chyba też. Jakaś taka analiza moja. Której dokonuje teraz. Autoanaliza. I ta nagroda. Zwłaszcza, że w tej nagrodzie jest uwzględnione. To, że w ogóle za tą pracę autorską. Wieloletnią.

Speaker:

Za rolę i za tą pracę.

Speaker:

I jeszcze doktorat zdaje się zrobiłaś. Który też dotyczy monodramu.

Speaker:

Monodram biograficzny. Tak bym to ujęła. Bo bardzo mi zależy, żeby monodram. Ten, który ja robię. Wspólnie robimy. To nie było postrzegane jako występ. Czy też popis aktorski.

Speaker:

Tylko opowieść o kobiecie portretowanej. Kolejnej biografii. Że autor pisze biografię. A ja to na scenie przedstawiam.

Speaker:

Czy też wchodzę w to pole bohaterki. Ja to bardziej tak określam. Więc to jest monodram biograficzny.

Speaker:

A to wchodzenie w pole bohaterki. Czym jest dla ciebie? Co tam znajdujesz? Co w tych kobietach znalazłaś? Dlaczego te kobiety? Dużo pytań się nas zadało. One są bardzo różne. Chociaż to są dwie poetki.

Speaker:

To już widać, że przynajmniej taki łącznik występuje. Jest to pewnie wrażliwość jakaś podobna. I patrzenie na świat wtedy. No ale generalnie są to różne bardzo losy.

Speaker:

Zwykle z determinowanych mocno jednostek. Takich silnych wewnętrznie.

Speaker:

Tak. Silnych wewnętrznie, ale często też złamanych przez historię. Bo te bohaterki, które przedstawiam może nie wszystkie, ale większość z nich były przytłoczone historią, która je spotykała.

Speaker:

Tym momentem w historii świata, w historii Polski, gdzie się znalazły. Jak Zuzanna Ginczanka, czyli Wojna. Anna Walentynowicz, Solidarność.

Speaker:

Jak piękny moment, ale wykluczona w pewnym sensie potem już z benefitów tego, że ona walczyła. Simona Kosak miała chyba najbardziej spełnione życie, bo po prostu było długie. Dosyć długie.

Speaker:

Więc mogła się zrealizować. A Barbara Sadowska, wiadomo jakby była w historii PRL-u. I śmierć syna, niedługo potem jej śmierć. Więc w ogóle mnie interesuje

Speaker:

ten moment znalezienia się w historii. Ten walec historii, który jest nas w stanie rozjechać. I gdzieś to też ze mną rezonuje. I z tym takim niepokojem, który w tej chwili odczuwam. Też być może jest to wzmocnione

Speaker:

niedawną premierą Wesela w reżyserii Maji Kleczewskiej, gdzie też dużo bardzo rozmawialiśmy o wojnie i o zagrożeniach. Więc łącznikiem jest

Speaker:

na pewno to znalezienie się w historii, determinacja, ale ostatnio też odkryłam, że dzieciństwo. Ponieważ każda z tych bohaterek, być może dlatego też są bohaterkami, miała naprawdę bardzo skomplikowane dzieciństwo.

Speaker:

I to się wiązało i z odrzuceniem, akceptacji. No Ginczanka w ogóle wychowana przez babcię, tak? I odrzucona jej przez mamę i przez ojca Simona. Też nieakceptowana przez rodziców. I przez to, że była

Speaker:

dziewczyną i przez to, że nie miała talentu malarskiego i jeszcze wiele innych rzeczy. Anna Walentynowicz też wychowana bez rodziców. Trochę też jakby to ona podjęła tą decyzję, żeby zatuszować

Speaker:

swoje pochodzenie i to w ogóle kim jest. I zbudować siebie, zbudować siebie na nowo. I Barbara Sadowska również. Nieakceptowana przez matkę. Ojciec wcześniej zginął, więc to jest

Speaker:

jakiś łącznik i wydaje mi się, że ta determinacja ich też może wynikać z tego dzieciństwa, z tego niespełnienia, z tej wyrwy w sercu, które te bohaterki miały.

Speaker:

Mówisz wyrwa w sercu. Ten pierwszy, może nie pierwszy, ale pierwszy najgłośniejszy, czy już taki zauważony mocno twój monodram Tato nie wraca.

Speaker:

To też jest trochę opowieść o wyrwie w sercu. O tym, że tego ojca właśnie nie ma. Że nie ma tej akceptacji, tej ważnej, drugiej po matce osoby, albo równie ważnej.

Speaker:

To jest taka historia, która też jest jakoś oparta na twoich przeżyciach, chociaż ta bohaterka jest fikcyjną osobą. Businesswoman można powiedzieć.

Speaker:

Spotykającą nagle swojego ojca gdzieś przy okazji jakichś bankowych spraw, spotkań z klientami. To widzę, że rzeczywiście jest taki łącznik.

Speaker:

Jakieś takie przyglądanie się, począwszy od siebie, ale też przez te kolejne losy kobiece. Tak jakby jest jakiś taki rym w tym, teraz dostrzegam. Nie myślałam o tym wcześniej, ale tak jak o tym opowiadasz,

Speaker:

to rzeczywiście zaczyna to się w jakąś taką spójną opowieść składać.

Speaker:

Tak, też nie wiem, czy nie jest też tak sobie myślę, że w ogóle trudno znaleźć jakąkolwiek bohaterkę, czy kogokolwiek, kto coś dokonał. Może to jest bardzo ryzykowne, co teraz powiem, ale

Speaker:

bez tego głodu, który zaznajemy w dzieciństwie. Że to potem jakby, tak mi się wydaje, że to determinuje potem to działanie, żeby stać w świetle reflektorów,

Speaker:

żeby mnie zobaczyli, albo żeby czegoś dokonać, że to wypływa...

Speaker:

Ta czarna dziura, która zasiesa i musisz tam ciągle coś wkładać. Tak, z tego żeby...

Speaker:

Dokładnie, żeby uzyskać tą akceptację.

Speaker:

Ale być może nie ma potwierdzenia w statystykach, więc też nie będę ryzykowała. Bo to by trzeba było zbadać na ile osoby, które dokonują odkryć na przykład.

Speaker:

To już będzie na habilitację teraz. Tak. Proszę wtedy dokonać tych badań i będzie można to potwierdzić cyframi, czy liczbami, ja wiem jak się mówi w tej sytuacji.

Speaker:

Zawsze mi się to myli. Słuchaj, ale właśnie, to trochę tutaj mówisz o tym, co popycha do tego, żeby... No, żeby właśnie

Speaker:

czegoś dokonać, żeby stanąć w świetle reflektorów, to to jest trochę takie pytanie właśnie o początek tego twojego stanięcia na scenie, tej decyzji o tym, że chcę. I to wiem, że ta droga była długa i najeżona

Speaker:

rozlicznymi trudnościami, co też jest ciekawe, myślę, z tej perspektywy, w której teraz możemy na to spojrzeć, w której ty jesteś, z tego momentu, w którym ty jesteś, właśnie

Speaker:

będąc docenioną, nagrodzoną, nagradzaną aktorką, pracującą w znakomitym teatrze, jeszcze do tego robiącą jakąś własną opowieść, historię nauczającą. A początek był gdzie? W domu?

Speaker:

Początek był w sklepie wielobranżowym w Porębie Średniej.

Speaker:

Też zaczyna się dobrze. Jak taki mały stand-up albo w trochę większym tak czuję. Tak, to był mój początek. Moja mama

Speaker:

jest lekarzem i... po rozstaniu jakby była lekarką. Nie wiem, czy to były takie czasy, czy to była jej decyzja, ale pracowała w kilku wsiach. Do nas przenoszono ją ze wsi do wsi.

Speaker:

I najpierw były po Bikry i potem była właśnie ta Poręba Średnia. I tam były moje początki. Najpierw nabrała mnie śpiew operowy. To pamiętam, że mi się wtedy wydawało, że ja tak pięknie śpiewam, a wszyscy uciekali. Nie wiedziałam, o co chodzi.

Speaker:

Dopiero potem się okazało...

Speaker:

Tam, rozumiem, był odpowiedni pogłos. Można było tym głosem zawładnąć całą przestrzeń. Tak, i tam była taka wieś z przestrzeniami wieży.

Speaker:

Chola, łąki, maki.

Speaker:

I ja z operą. A potem pojawił się sklep wielobranżowy i tam były również piosenki i wiersze, o których mówiłam. Tam dużo ludzi zachodziło, bo... Zachodziło, nie wiem, czy to jest dobre słowo.

Speaker:

Bo to był jakby jedyny też sklep taki, gdzie można było wszystko kupić.

Speaker:

To zwykle tam się koncentrowało takie wiejskie życie. Była taka centrala, powiedziałabym. Tak. Pamiętam takie miejsce też ze wsi mojej babci na przykład, gdzie jak się przychodziło, to od razu każdy pytał, a od kogo ty jesteś?

Speaker:

A, od Korniła, dobrze, to wiemy już. To od tych...

Speaker:

Wszystkie informacje się rozchodziły szybko.

Speaker:

I rozumiem, że to była scena.

Speaker:

To była scena, bo tam były takie parapy takie, które były trochę uniesione jakby nad ziemią i to była moja scena. A ponieważ byłam córką doktórki, więc jakby też wiele mi wybaczano, że przesiadywałam tam

Speaker:

pół dnia. Tak, to były początki, ale chyba... Aha, no i początek też było takie rozgrywanie różnych rzeczy właśnie w kłótniach rodzinnych.

Speaker:

Potrafiłam leżeć nieprzytomna kilka godzin właściwie, udając, że umarłam po awanturze i tak dalej. Więc to były takie... No i już trenowałam. Trenowałam Stanisławskiego, można powiedzieć.

Speaker:

No to jest ciekawe, że trenowałaś Stanisławskiego i to cię zaprowadziło do Petersburga na studia. Bardzo w ogóle przedziwna dla mnie historia. Długo nie wiedziałam, że

Speaker:

ty studiowałaś aktorsko właśnie, aktorstwo właśnie w Rosji, w Petersburgu. Zdawało mi się to jakąś niesamowitą w ogóle informacją.

Speaker:

Nie wiem, czy się jeszcze ktoś taki wśród polskich aktorów zdarza, kto na przykład nie na zachód do Lisz-Strasberga, tylko do źródła, czyli do okolic Stanisławskiego i idzie.

Speaker:

Że Rosja, abstrahując od tego, co się dzisiaj dzieje oczywiście, ale jakimś takim kierunkiem oczywistym wtedy również się nie wydawało. A co się takiego właściwie zdarzyło, że

Speaker:

właśnie tam poszłaś po to aktorstwo? To są te wszystkie złe doświadczenia z polską edukacją w tym obszarze i jakimiś nieprzyjemnościami, które cię tutaj

Speaker:

spotkały, bo ty zdawałaś wielokrotnie do szkół aktorskich i to się nie udawało.

Speaker:

Tak, wielokrotnie i do kilku, tak. Do wszystkich właściwie, jakie były. Rosja... Ja fasnowałam się wtedy literaturą i teatrem rosyjskim, więc to gdzieś było też naturalnie,

Speaker:

że to jest ten kierunek, który wybieram. Byłam też w klasie, gdzie miałam rozszerzony rosyjski, więc wydawało mi się, że w miarę w tym języku mówię, ale na maturze dostałam dwa minusy.

Speaker:

Ale tego nikt nie usłyszał teraz,

Speaker:

jak powiedziałam. Nie usłyszał, tak, bo to nie był sceniczny szept, tylko ten prawdziwy, żeby właśnie nikt nie usłyszał. Więc, powiedzmy, jakichś wielkich predyspozycji językowych

Speaker:

nie posiadałam.

Speaker:

Ale to było tak, że zobaczyłam program w telewizji, gdzie była właśnie polska aktorka, która tam studiuje. I ona była... Czyli nie byłaś pierwsza, były już przed tobą. Nie, była pierwsza Magda.

Speaker:

Ona też w tej chwili uczy w Olsztynie na uniwersytecie. W każdym razie była ona i byli jej koledzy z roku z tymi bałajkami i ona po prostu pięknie śpiewała, oni grali, im się wydawało, że

Speaker:

to jest taki team, ale to było wtedy, ja nie wiem, ja miałam jakieś 12 lat. I ja zobaczyłam to i powiedziałam, że ja też tam będę studiowała. Tak nagle, tak poczułam wewnętrznie, że coś mnie

Speaker:

będzie łączyło z tym miejscem. I gdzieś to we mnie odżyło, odżyło to marzenie, po tym, jak po pierwszym roku wyleciałam

Speaker:

z warszawskiej szkoły. Teraz oczywiście sobie myślę, że mogłam wybrać na przykład Rzym, albo Florencję. Już bym miała willę z basenem. Albo Stany Zjednoczone.

Speaker:

Ale wybrałam wtedy Rosję, ale też to miałam 22 lata, czy tam 21. No to właśnie to jest to, o czym mówiłam na początku. Cykl Kolba. Doświadczanie, doświadczanie, doświadczanie, a mało analizy.

Speaker:

I mało wyciągania wniosków. Analiza przechodzi z wiekiem. Tak, dokładnie. U mnie, widzisz, 45 wkrótce i przyszedł moment analiz. Ale wiesz,

Speaker:

też z tej perspektywy dzisiejszej też widzę, jak bardzo ta pamięć się zmienia. Wiesz, że było, miałam jedną pamięć o Rosji, a w tej chwili nagle zaczynam przypominać tylko te złe rzeczy

Speaker:

z jakiegoś powodu. Że ta pamięć jakby układa pod tą rzeczywistość, żeby obraz był spójny. Żeby pasował mi, żeby był w zgodzie z moimi wartościami. To jest też

Speaker:

niezwykła dla mnie obserwacja to, co się dzieje w mojej głowie teraz.

Speaker:

Ale w związku z tym czujesz jakieś pęknięcie? Że tak się zdarzyło, jak się zdarzyło? Albo że, nie wiem, nie widziałaś czegoś będąc tam? Być może widziałaś, nie wiem, jakie były twoje tam doświadczenia. Chociaż przypuszczam,

Speaker:

że w tym wieku i na takich studiach to raczej po prostu byłaś zanurzona w świecie sztuki. Jeszcze z tym takim podbiciem rosyjskim, gdzie wszyscy tak przeżywają

Speaker:

tę sztukę. I to jest takie ważne bardzo. I to jest naprawdę gdzieś postawione na jakimś tam pomnikowym postumencie. To można nie zwracać uwagi wtedy na okoliczności,

Speaker:

na kształt społeczny tej rzeczywistości, czy polityczny.

Speaker:

Tak, tak. Wydaje mi się też, wiesz, te zimy w Petersburgu, te trudne warunki też i w szkole, cała ta trudność życia tam. Bo to nie było

Speaker:

tak, że mamy piękne apartamenty nagle i... Piękny Petersburg,

Speaker:

kamienice,

Speaker:

wielka architektura i tak dalej.

Speaker:

Tak, tak. I nas dowożyło do szkoły, tylko to były ciemności, to było ciągle mi zimno, wilgotno. Do jazdy mieszkałam w akademiku na Wasilewską Ostrowie, czyli na takiej wyspie, gdzie

Speaker:

w nocy podnosiły się mosty. Wiadomo, że się działo do nocy, nie było potem jak wrócić do domu. To warunki były naprawdę trudne, więc chyba skupiłam się trochę na przetrwaniu.

Speaker:

Ta sztuka też wtedy jest, wiesz, taka ważna, bo ona jest tym światem

Speaker:

ucieczki. Dokładnie tak.

Speaker:

Światem jakimś pełnym, kiedy się żyje w świecie, który jest niedoskonały.

Speaker:

Dokładnie tak. Tak to czuję, że to było coś, że ta dusza mogła się unieść wyżej ponad te wszystkie doczesne rzeczy, które były tak męczące i tak trudne.

Speaker:

Natomiast teraz myślę, że były przebłyski, bo wtedy też trwała wojna w Czeczenii, więc te opinie, które u kolegów były radykalne, ale też nie było pola do dyskusji, tak? Też takie dosyć wyższościowe traktowanie

Speaker:

tego, że jestem z Polski. Z jednej strony w dziewczynach czułam tęsknotę za Europą, a w mężczyznach to był bardzo mocny podział takiego, że my wam, dosłownie my wam pomogliśmy,

Speaker:

znaczy my wygraliśmy wojnę, a wy się pod nas podczepiliście. To może taka była narracja. Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. Tak, tak, tak.

Speaker:

A początków tej wojny nie pamiętali jeszcze, czy już, w sensie tego, gdzie Rosja sowiecka zaczynała tę wojnę i po której stronie. To jest, zawsze bardzo mnie to

Speaker:

zadziwia. Istnienie tej całej mitologii Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, która się zaczyna od momentu, Rosja się nagle pojawia na scenie po stronie aliantów i cały ten wcześniejszy

Speaker:

okres, gdzie ramię w ramię z Hitlerem się wygędrowała, jest właściwie wycięty z tej opowieści. Tak, tak.

Speaker:

Jest to bardzo, bardzo, to jest,

Speaker:

ta historia jest odcinka, które mają sprawić, żeby naprawdę oni się czuli silni i wspaniali i taki, no trochę te wierszyki, które

Speaker:

były wklejane na początku wojny, to były też dokładnie to samo, co my mieliśmy wcześniej, czyli to Rosja wstała z kolan nareszcie. Więc to było dosyć przerażające, bo też Facebook sprawia to, że ciągle jestem blisko z tymi ludźmi, bo

Speaker:

w takim świecie, który kiedyś istniał, no to wyjeżdżasz z tego kraju, gdzie studiowałaś i właściwie możesz napisać, nie wiem, maila, ale nie masz dostępu do tego, co kto je na śniadanie. Kiedyś wcześniej jeszcze list po prostu. Tak. Kiedyś

Speaker:

z moją przyjaciółką, która wyemigrowała z rodziną z Australii, to już mi piętnastostronicowe listy pisały

Speaker:

do siebie. Dokładnie, a tu jest, tu jest cały czas blisko, tak jakbyśmy ciągle byli w jednym kotle. Więc też nie dalej, jak dosłownie parę tygodni temu też zobaczyłam,

Speaker:

że kolega z Izraela zamieścił, z Izraela zamieścił zdjęcie i weszłam, co się stało i okazało się, że został wydalony z kraju, bardziej uciekł za promocję LGBT. Był dyrektorem

Speaker:

teatru. Więc to, to nie są żarty, w sensie to, co mi się wydawało, czemu oni nie wyjdą, czemu oni nie walczą. Ci ludzie tam. Tak i takie, takie poczucie dyskomfortu, że uczyli mnie właśnie

Speaker:

o tej odwadze, o tym wszystkim, a wszyscy milczą. No, no tam naprawdę jest, jest w żaden sposób nie, nie chcę też usprawiedliwiać, bo po prostu nie chcę też oceniać w żaden sposób tego,

Speaker:

że, że się jakoś poddają temu reżimowi, że nie wychodzą na ulicę.

Speaker:

Mhm.

Speaker:

Właściwie ta, ta historia niesamowita z Petersburgiem, mówisz, zaczęła się od tego, że wyrzucono cię, tak, ze szkoły tutaj warszawskiej. Co się

Speaker:

właściwie wydarzyło? Bo z tego, co ja przeczytałam, to to, czy też z dzisiejszej perspektywy to jest aż trudne do uwierzenia, bo to się zamyka w jakimś zdaniu jednym, które po prostu mówi, że wyglądasz

Speaker:

tak, jak wyglądasz i dlatego nie masz grać, tak, że nie wiem, masz złe proporcje, czy coś takiego tam zostało powiedziane. Tak, tak. Za coś takiego można wydalić ze szkoły, nie mówiąc już o tym, że to jest jakaś, no nie wiem, jakaś bzdurna narracja kompletnie i bardzo taka,

Speaker:

jakby to powiedzieć, no też okrutna,

Speaker:

prawda? Tak, ale też trzeba pamiętać, że to takie były czasy wtedy, wiesz, te 20 lat temu wyrzucali za wszystko ze szkoły. To, to były takie, taki etap, że to było nie, nielogiczne,

Speaker:

bo tak jak sobie myślę o mnie z tamtego czasu, to, to miałam wielką pasję w sobie i chęć tego, żeby się uczyć i zawsze byłam na zajęciach, no więc jakby już, już

Speaker:

nie ma podstaw w tej chwili. Jeżeli ktoś ma obecności i próbuje najlepiej, jak potrafi, no to, to zostaje w szkole i obowiązkiem profesora jest go nauczyć aktorstwa. A tam było,

Speaker:

od razu powiedziane, że to jest rok selekcyjny. I mi się coś takiego w głowie zdarzyło, nie wiem w ogóle, jak to, z czego też to się wzięło, ale ja strasznie przyszedłam w wakacje, nie wiem co, co to było, co to za mechanizm się we mnie uruchomił

Speaker:

i przyszłam do szkoły już chyba z 10 kilo więcej, niż jak zdawałam, więc trochę przyszłam dla nich w innych, w innym amplua, tak? Coś, co dzisiaj też tego nie ma już, ale,

Speaker:

ale wtedy to istniało. I ja już się źle czułam ze sobą, no to, to wszystko, ten cały proces, który miałam wtedy, to było bardzo trudne dla takiej dwudziestolatki, to co, z czym się musiałam mierzyć.

Speaker:

A to słyszeć takie słowa od kogoś, taką ocenę, która się jeszcze kończy po prostu taką karą jakby za to, że jestem kim jestem, przy czym też nie wiadomo, czy,

Speaker:

znaczy w ogóle trudno uznać jakieś takie opinie za miarodajne, prawda? Które się od kogoś słyszy w ten sposób podane, to...

Speaker:

Tak, i te komentarze też, no to, wiesz, to dzisiaj jak, jak uczę, to też widzę, jak bardzo trzeba być ostrożnym, jak ważyć każde słowo, to też jest dla mnie,

Speaker:

no, po prostu też po dwudziestu latach ta szkoła, dwadzieścia nawet chyba jeden, jest inna. No teraz nikt sobie na coś takiego nie pozwoli, po prostu byłaby skarga od razu i rozmowa, analiza, nie wiem, no,

Speaker:

nawet feedbacki w tej chwili

Speaker:

się to inaczej. No wiadomo, przez ostatnie lata też przeszliśmy przez jakiś proces, myślę, że on nie jest jeszcze zakończony, ale jednak zmienił trochę, mam nadzieję, ten wewnętrzny, obraz wewnętrzny tego szkolnictwa

Speaker:

artystycznego i przynajmniej niektóre szkoły próbują się zmieniać, próbują się jakoś od wewnątrz reformować i

Speaker:

restrukturyzować. Na pewno, na pewno tak, tak jest w Akademii Warszawskiej, to ja widzę nawet po tym, w jaki sposób tam w tej chwili się z ludźmi pracuje, też kogo się zaprasza, czy kto

Speaker:

ma jakieś dyplomowe spektakle i w jaki sposób pracuje z tymi młodymi ludźmi, to na pewno, ale myślę, że musiałaś mieć rzeczywiście dużo tej

Speaker:

determinacji, tak jak twoje bohaterki z monodramów, jeżeli się po czymś takim nie załamałaś i jeżeli dalej brnęłaś w to aktorstwo, że tam jest jakiś strasznie silny

Speaker:

no, bodziec, który jakaś przyczyna tego, że trzymasz się tego tak z takim zaangażowaniem, nawet w takiej sytuacji, bo wyobrażam sobie, że wiele osób mogłoby odpuścić, najpierw

Speaker:

zdawać po wielokroć do tych szkół, które cię nie chcą wbrać, a potem no, a potem taka historia.

Speaker:

Tak, to musiała być we mnie jakaś ogromna determinacja do tego, żeby żeby studiować, żeby skończyć aktorstwo i żeby być aktorką po prostu. Też z poczuciem, że to nie będzie łatwa droga,

Speaker:

bo to już jest ewidentne, już nie mogę tutaj, nie mogłam już sobie wtedy, nie mogłam siebie okłamywać nawet na tamtym etapie. Mimo, że to przecież początek drogi, jak się ma dwadzieścia parę lat, to jeszcze może się zdarzyć wszystko.

Speaker:

Ale teraz myślę po latach, że to było dosyć, że to były takie lekcje prawdopodobnie, które odbierałam. Bardzo brutalne czasem, ale dzięki temu na przykład

Speaker:

teraz jak uczę w AST Krakowskiej, w Bytomiu, no to przez to jestem też dużo bogatsza w doświadczenie takie, którym mogę się dzielić ze studentami. I na przykład poszłam też na studia

Speaker:

z komunikacji empatycznej, ponieważ ja byłam tak zblokowana tym moim wyrzuceniem, że nie byłam w stanie dać w ogóle negatywnego feedbacku, czy tam konstruktywnego powiedzmy, tak to się nazywa.

Speaker:

Bałam się jakiekolwiek dać krytyczną uwagę, bo bo wiedziałam, że jakie to było dla mnie trudne. Już nie mówiąc o odrzucaniu kogoś, bo to w ogóle nie wchodziło w grę. I

Speaker:

właściwie teraz dopiero jak kończę tą szkołę, jeszcze mam jedne zajęcia, widzę jak to jest długi proces i jak trzeba być tak w zgodzie ze sobą

Speaker:

i zintegrowanym wewnętrznie, żeby móc dać właściwy feedback na przykład studentowi, tak? Żeby to było konstruktywne. Jak trzeba pytać, czy chcesz konstruktywną krytykę, czy chcesz tylko wzmacniającą,

Speaker:

bo na przykład dzisiaj mam słabszy dzień, student może być ma słabszy dzień, chce tylko wzmacniającą. I musi też być na to przestrzeń. Czyli ta, no, to jest dla mnie fascynujące w ogóle, że można przejść

Speaker:

tą drogę i i mieć narzędzia, których bym prawdopodobnie nie posiadała, będąc po prostu głaskaną po głowie od początku, więc nie chcę temu udawać

Speaker:

jakiegoś, nadawać znaczenia, bo widzę, jak wspaniała jest edukacja bez przemocy. Ile wnosi i jak ludzie mogą rozwijać skrzydła.

Speaker:

Rozumiem, że to jest twój sposób na radzenie sobie z takimi sytuacjami, że przekuwasz je na, no właśnie, na taką naukę. To znaczy, że dlatego cię to nie wdeptuje

Speaker:

w glebę, że umiesz z tym coś zrobić, tak? Że jednak jest jakiś rodzaj, no właśnie, nie wiem, czy na przykład to jest taka

Speaker:

siła budowana na przykład na złość i niezgodzie na to, co ci się wydarzyło, czy jeszcze na czymś innym?

Speaker:

Nie wiem, widzisz, to mam nienazwane.

Speaker:

Bo złość potrafi być potężnym silnikiem dla działania. Wcale nie jest złą emocją, poza tym nie ma złych emocji. Ja próbuję sobie to cały czas powtarzać,

Speaker:

bo tak właśnie w ramach różnych procesów terapeutycznych, nam mówią, a i tak ciągle wiemy, czujemy jakoś podskórnie, że może ta złość nie jest taka dobra. Ale właśnie czasami potrafi być

Speaker:

bardzo mocna. W tym sensie te trudności rozmaite życiowe przez innych stwarzane, tak?

Speaker:

Czy jakieś ciosy nam zadawane czasem uwalniają jakieś potencjały.

Speaker:

Tak myślę, że było we mnie bardzo dużo złości przez lata. I wydaje mi się, że teraz już jest jej dużo mniej. Bo złość ma też tą siłę niszczycielską, że nie bierze się jeńców, tak?

Speaker:

Więc staram się jednak z tej złości nie korzystać w tej chwili. I nie chcę też jakby wypierać emocji, które mam w sobie, ale mam, chyba teraz jest więcej

Speaker:

pogodzenia się ze wszystkim i ta moja determinacja być może na początku wynikała ze złości, ale bardziej ... teraz mała anegdota, bo

Speaker:

spotkałam dosłownie dwa dni temu kolegę, z którym studiowałam w Petersburgu. I on mi przypomniał anegdotę, o której nie pamiętam, może to jest odpowiedź, że gdzieś staliśmy, piliśmy wódkę i ja powiedziałam, można przekinać tutaj w programie?

Speaker:

Ja jeszcze tym chujom pokażę. Więc być może to było wtedy to moje postanowienie wewnętrzne. No ale powiedzmy to prawdopodobnie było ze złości.

Speaker:

Na to wskazuje tutaj użycie słowa.

Speaker:

To jest ten podskórny nurt, który napędzał te wszystkie zdarzenia i teatralne twoje jakby to powiedzieć

Speaker:

przejawy i poszukiwania. Ale to też nie było takie proste, bo jak ty wróciłaś z kolei z Petersburga, to no to też nastąpił taki okres w zasadzie

Speaker:

bycia w jakimś takim zawieszeniu, prawda? Musiałaś sobie właściwie teatrama wszystko zbudować bez oparcia. No właśnie, chociażby takiego środowiska, które się wynosi z uczelni,

Speaker:

bez tej sieci, którą się po drodze buduje, no bo jak się znika na parę lat i jest się w innej kulturze, w innym świecie, to to się po prostu tego nie ma. Byłaś taką

Speaker:

artystką objazdową wtedy, prawda? Dużo się przemieszczałaś. Zresztą właściwie chyba to lubisz, bo do tej pory tak jak z monodramami jeździsz dużo i pokazujesz to w przeróżnych miejscach. Mały teatr, taki właśnie

Speaker:

jednoosobowy na to pozwala. Ale jak wspominasz tamten czas po prostu? No bo wydaje mi się, że to mogło nie być proste. Byłaś bez takiego domu teatralnego. Przez chwilę był ten

Speaker:

Wałbrzych, ale właściwie chyba teraz dopiero w Teatrze Słowackiego w Krakowie znowu masz takie swoje miejsce w teatrze, takie w sensie też wspólnoty, jakieś grupy. Walczyliście

Speaker:

o to, żeby przetrwał z wami, żeby został tam dyrektor, prawda? To była taka duża batalia, która na pewno też pokazuje, że jest tam takie spójne środowisko, że jest jest się na czym i na kim

Speaker:

oprzeć. A jak było w tym momencie, kiedy tego nie było? Jak z czego czerpałaś? Jak ci się udawało wtedy przetrwać? To jest okres jeszcze pożarów, burdelu też, prawda?

Speaker:

Tak, tak. To było dużo wyjazdów. Też byłam wtedy w związku partnerskim z Piotrem Latajczakiem, który jest reżyserem, więc on mnie zapraszał do tych kolejnych realizacji, bo to też nie jest tak, że jak się z aktorką gościną, to jedziesz i cię wszędzie

Speaker:

chcą i biorą do spektakli i grasz główne role, bo jednak są też te zespoły w mniejszych miejscowościach, gdzie wszyscy czekają na tych reżyserów, którzy przyjadą i dadzą im grać role, więc

Speaker:

oczywiście z dzisiejszej perspektywy też to widzę inaczej. Bo mi się to wtedy wydawało naturalne, że mój facet jest reżyserem, więc jedziemy i razem robimy, bo jesteśmy teamem. Myślę, że dzisiaj byłabym dużo ostrożniejsza

Speaker:

z wchodzeniem po prostu w te małe zespoły. Miałabym więcej chyba też uwagi i czułości na to, co się dzieje dookoła. A wtedy miałam po prostu wielki głód

Speaker:

grania i jeździłam jeszcze wtedy z moim synem, który miał parę lat, więc też jeździliśmy po tych Bielsko-Biała, Zielona Góra, Szczecin, no mnóstwo, mnóstwo miejscowości,

Speaker:

zresztą wspaniałych zespołów i teatrów. Pamiętam to zmęczenie, które miałam w sobie też, związane z organizacją życia rodzinnego, ale

Speaker:

też ogromna przyjemność grania, bycia na scenie, że udało mi się zrealizować to moje marzenie, ten mój cel i jestem i występuję. I też miałam dosyć silny głos wtedy na tamte czasy,

Speaker:

ponieważ też z Piotrem Latajczak nie byliśmy w jakiejś takiej twórczej relacji, więc też dużo mogłam wnieść swojego do tych spektakli.

Speaker:

A czym właściwe jest właśnie to, że możesz być na tej scenie? Mówisz, że miałeś dużo satysfakcji z tego, że mogłaś tam na tej scenie być i grać.

Speaker:

Ale

Speaker:

z czym to się wiąże? Z jakimi emocjami? Po jakie emocje tam się wyprawiasz? Co sprawia, że właśnie bierzesz to małe dziecko i wsiadasz, nie wiem, w pociąg czy w samochód kolejny,

Speaker:

zamiast sobie odpocząć i właśnie popatrzeć na drzewa, przytulić zwierzęta, psa, tak? Masz psa? Mhm. Dzisiaj mówiłaś właśnie, że

Speaker:

takiego czasu brakuje, więc coś jest takiego, co jednak cię z tego czasu odpoczynku i bycia w domowych pieleszach zabiera na te sceny różne. Mhm.

Speaker:

Po co tam? Myślę, że wiesz, co innego było wtedy, na tamtym etapie, bo na tamtym etapie było w ogóle, to było przetrwanie. To znaczy, żeby żeby w ogóle grać, żeby jakkolwiek

Speaker:

hmmm zacząć pracować, tak? Bo nie było mnie pięć lat w kraju. Mhm. Więc to był ten pierwszy krok, który musiałam postawić nawet za cenę tego nieustającego

Speaker:

podróżowania z małym synkiem z miejsca do miejsca. Wiedziałam, że to muszę zrobić, bo w Warszawie jakby nic mnie nie czekało i też próbowałam wielokrotnie się dostać do teatru w Warszawie.

Speaker:

A teraz to, co mnie pcha, to chyba właśnie to pragnienie opowiadania kobiet, że to jest z takiego, z takiej wewnętrznej potrzeby

Speaker:

dzielenia się tymi kobiecymi historiami, bo wciąż mam przekonanie i też widzimy, też się głośno o tym mówi, że ta historia jest napisana przez mężczyzn, mimo że pół świata to są kobiety. I

Speaker:

nie ma limitu w tych historiach. Jakbym chciała, żeby wszystkie aktorki zrobiły o kimś spektakl. Żeby to była, żeby te kobiety były wszędzie, żeby one były wszędzie opowiadane, bo

Speaker:

naprawdę wiele zasługuje na swoją odrębną opowieść, na swoją historię, na to, żeby być wysłuchaną. I to jest dla mnie po prostu też wielka satysfakcja tego, że

Speaker:

mogę to robić. I że ludzie chcą tego słuchać i kupują potem książki, czytają Ginczanka, czytają biografię, więc to mam poczucie jakiejś takiej misji rzeczywiście w zajmowaniu się historiami.

Speaker:

Myślę, że to jest taką niezwykłą jakąś umiejętność takiego bardzo, jakby to powiedzieć, jakiegoś takiego emocjonalnego bardzo wglądu

Speaker:

takie mam poczucie tworząc te postacie. Tam jest, tam się takie naprawdę przepaście otwierają całe emocjonalne, no bo tam jest dużo dramatycznych momentów w życiorysach tych kobiet.

Speaker:

I jakoś tak właśnie pozwalasz się zbliżyć do nich, mimo, że często, no trudno powiedzieć, żebyś była na przykład podobna do Ginczanki, prawda?

Speaker:

Jako zielono oka, dobrze widzę, blondynka, do tej jednak kobiety o mocno takim południowym typie urody.

Speaker:

A jednak wierzymy w tę Ginczankę, którą widzimy, w całym jej pięknie, jakimś nie wiem, takiej miłości życia, a jednocześnie takiej rozpaczy

Speaker:

i tym, jak to życie jest jej na kawałki, po kawałku odbierane. Co się dzieje w tym spotkaniu twoim z tymi postaciami?

Speaker:

Czego w nich szukasz? Co w nich znajdujesz? Jak się do nich zbliżasz?

Speaker:

To jest cały proces takiego researchu, proces dokumentalny, który bardzo lubię, tak zwanych badań terenowych. Kiedy zbieram materiały,

Speaker:

historie, zdjęcia, w przypadku Barpery Sadowskiej spotykam się z ludźmi, które ją znali.

Speaker:

Czyli właśnie taka reporterska nawet robota. Tak. Ja to uwielbiam.

Speaker:

Ja to po prostu uwielbiam, bo to jest dla mnie sposób na zbliżenie się do bohaterki, ale nie podejmowanie jeszcze jakiejś decyzji, że tak będzie opowiedziana, albo tak będzie opowiedziana.

Speaker:

Tylko poznawanie czyjegoś życia, a każdy ma fascynujące życie, a te bohaterki, o których opowiadam, mają wspaniałe, niesamowite życie, niesamowite odkrycia, są niezwykle odważne.

Speaker:

Więc być może trochę się podczepiam pod te historie i sama czuję się mniejsza, ale uwielbiam ten etap. Potem jest etap pracy z Piotrem Rowickim, kiedy on

Speaker:

zapisuje w słowach tekst, czy te nasze wspólne odkrycia, albo moje odkrycia. I potem dochodzi Ania Gryszkówna i rozpoczyna się praca takiej podróży z bohaterką i

Speaker:

jakby to powiedzieć, takiego nadawania kształtu tej opowieści, stawiania akcentów, takiego prowadzenia. Ania mi prowadzi za rękę, ale zawsze ta bohaterka też jest z nami. Nigdy jej nie porzucamy

Speaker:

w naszej pracy. Ona jest zawsze na scenie i czeka na nas o poranku w tej sali, więc jakby cały czas jest uwzględniona. Zresztą mam różne metafizyczne doświadczenia też z pracy

Speaker:

z bohaterkami, które... Na przykład ostatnio też miałam sytuację właśnie z Teodorą Pytko. Czyli żoną Wyspiańskiego, dobrze

Speaker:

mówię, w sztuce Wyspiański umiera.

Speaker:

Proszę Państwa, Wyspiański umiera.

Speaker:

W reżyserii Agaty Dudy-Gracz.

Speaker:

Tak, kiedy poczułam, że te bohaterki, one po prostu wszystkie są ze mną. Ta Teodora, ale też pod wpływem książki Chłopki, że to była ściana jakby tych kobiet, które czułam ze sobą

Speaker:

na scenie. No ja myślę, że też niedawno w Teatrze Słowackiego zawisła kurtyna specjalna, w której są uwzględnione nazwiska wyszyte, wyhaftowane przez kobiety, nazwiska kobiet,

Speaker:

artystek związanych z tym teatrem, że jest taka kurtyna kobiet. Zresztą ona się chyba tak nazywa. Małgosia Markiewicz, wspaniała artystka, która w tkaninie robi, w tym

Speaker:

maczała swoje zdolne palce i właśnie całe grono wspierających je kobiet. Ja myślę, że to jest właśnie też taka taki symboliczny cały taki mur z kobiet, który właśnie

Speaker:

bo kobiety, które stoją za tobą murem. Masz za plecami właśnie takie wsparcie.

Speaker:

Tak, to jest cudowny w ogóle pomysł kurtyny naukowej. Tam są krakowianki. Akurat Teodory Pytko tam nie ma, więc ja trochę jestem tym napisem też na kurtynie. Ona właśnie musiała tak na przyprząszkę, zawsze niezauważona, więc to się jakby wpisuje

Speaker:

w jej rozpaczliwą historię pragnienia bycia uwzględnioną. Zauważoną. Tak. Natomiast...

Speaker:

Twoje bohaterki.

Speaker:

I z gińczanką, wiesz miałam na przykład gińczanka jest w tym, tak jak ja ją czuję jest mediumiczna. Ona bardzo przyciąga różne zjawiska i też rezonuje bardzo z tym, co się dzieje

Speaker:

akurat w Polsce. Czyli na przykład, nie wiem, jak był strajk kobiet to bardzo mocno wybrzmiewały jej jakieś feministyczne hasła, tak? Czy ten bunt piętnastolatek i tak dalej. Jak

Speaker:

zaczęła, zaczęła się historia na granicy naszej białoruskiej to bardzo mocno wybrzmiewały jej wyobcowanie i ta niechęć, którą ludzie do niej mieli nagle właśnie ta uroda

Speaker:

stała się przekleństwem. I ona jakby cały czas rozmawiała z historią. Wydaje mi się w ogóle, że ten czas gińczanki jeszcze nadejdzie jeszcze mocniej. Dla mnie niezwykle pomocna

Speaker:

była współpraca z Agatą Araszkiewicz, która

Speaker:

pisała książkę o gińczance.

Speaker:

Tak. Chyba tak, nie wiem, czy ta książka miała być w ogóle wydana jeszcze raz. Wznowiona mam nadzieję, że będzie, bo rzeczywiście tam ona w wspaniały sposób podróżuje z gińczanką przez tą książkę.

Speaker:

Właśnie feministyczny. I to jest dla mnie bardzo inspirujące. Chociaż na scenie ja i tak pracuję z emocjami. Więc ja to mogę wszystko wkładać sobie do głowy, do tego mojego

Speaker:

takiego teatru w głowie, ale jak wychodzę na scenę to i tak jestem emocją. Czyli to jest taka pożywka

Speaker:

po prostu, na której te emocje później

Speaker:

rosną, puchną. Tak, taka podsypka. Wiesz, podsypka. Taki grunt. Ale... A na scenie jakoś tak wychodzę i po prostu

Speaker:

taką mam dyspozycję jakby w sobie. Coś takiego robię też jakby w ruchu, że jestem przeźroczysta. Że ja staję się przeźroczysta. Jakbym ja znikała.

Speaker:

Jesteś medium. Przez ciebie ma opowiadać Sadowska, gińczanka.

Speaker:

Tak, tak. Coś takiego, wiesz. I chyba bym inaczej zwariowała. Jeżeli by to nie tak było.

Speaker:

Jak pomieścić w sobie te wszystkie kobiety?

Speaker:

Właśnie one tak przechodzą przeze mnie, ale gdzieś cały czas mnie obsiadują. To też nie jest tak, że schodzę ze sceny, a one tam zostają.

Speaker:

Ale tak jest, że na przykład właśnie w różnych momentach życia pojawiają ci się jakieś, wyświetlają ci się jakieś takie połączenia z nimi. Że coś ci się bardzo kojarzy. Albo jakieś słowa do ciebie przychodzą.

Speaker:

No bo jak wsiąkasz tak głęboko w czyjeś życia, to no to tak sobie wyobrażam, że może tak być. Że potem po prostu słyszysz te głosy od czasu do czasu w swojej głowie.

Speaker:

Tak. Zwłaszcza na przykład poezja gińczanki bardzo we mnie rezonuje. Jak jestem na łonie przyrody, co się rzadko zdarza, myślę o Simonie. Ale też często jest tak, jak mam do załatwienia jakieś sprawy niemożliwe, to

Speaker:

tam szukam w odmętach mojej głowy ich i proszę o wsparcie. Ale mówię, dobra dziewczyny, idziemy coś załatwić razem. I wtedy czuję, że jesteśmy silniejsze. I też czasem

Speaker:

odwołuję się do tych historii w tym względzie, że one były silne, nie bały się i szły do przodu. Po prostu.

Speaker:

Płaciły za to też cenę jakąś. To trochę, no właściwie też patrząc na twoje powikłane losy aktorki, można powiedzieć, że no tak jest, tak? To znaczy, że z jednej strony jest ta determinacja, a z drugiej strony, jak podejmujesz

Speaker:

takie, a nie inne decyzje, coś cię pcha w twoim kierunku. Ale na przykład świat niekoniecznie się przed tobą otwiera. To no nie jest to wszystko takie

Speaker:

takie proste. Płacisz za to po prostu. To coś ze sobą niesie dla ciebie dobrego, ale też w tym pakiecie są właśnie te mroki różne i

Speaker:

te ciężary. Tak, tak.

Speaker:

Ale chyba też, nie wiem, czy da się osiągnąć jakiś cel bez tego poczucia, że jednocześnie też się coś traci, tak? No bo podejmuję jakąś decyzję, więc stawiam na to,

Speaker:

więc mówię nie czemuś innemu. Czyli na przykład mówię na ten moment nie rodzinie, bo wybieram pracę w Teatrze Słowackiego, czyli to oznacza, że mnie nie ma w domu. No tak. Mówię tak rodzinie, zostawiam

Speaker:

teatr i ja staram się balansować. To znaczy jestem w stanie powiedzieć też, umówić się, że spędzam czas w Warszawie z rodziną i mniej wchodzę w rolę w spektakle.

Speaker:

Na tyle jest dużo repertuaru aktorów, aktorek, więc jesteśmy w stanie wszyscy balansować pomiędzy życiem prywatnym, a pracą. Tak mi się przynajmniej wydaje z mojej perspektywy.

Speaker:

No to fajnie jest to usłyszeć, to znaczy, że to jest możliwe, że da się taki balans łapać, bo też podejrzewam, że to nie jest jakieś zawsze w tym samym miejscu,

Speaker:

ale że jakoś w miarę od czasu do czasu daje się to zrobić. A tak sobie myślę, przywołujesz rodzinę, ja tak sobie myślę jeszcze cały czas, jak przypominam sobie to, co mówiłaś przed chwilą o tym

Speaker:

sklepie wielobranżowym, w którym dawałaś występy, to jeszcze chciałam cię tak tutaj dopytać, jaką po prostu byłaś dziewczynką, dziewczyną, jaką byłaś właśnie

Speaker:

na przykład piętnastolatką, żeby przywołać ze z wiersza Ginczanki ten wiek, no taki wiek przejścia trochę, kiedy się jest ciągle dzieckiem, ale już

Speaker:

kobietą, różnymi nami targają i niepokoje, i siły. Jaką siebie z tamtych czasów pamiętasz?

Speaker:

To chyba było właśnie wtedy, już podejmowałyśmy ten temat, największe nasilenie złości chyba wtedy było. I takie niezgody na to, kim jestem, gdzie jestem, skąd jestem. To był też

Speaker:

bunt wobec wsi wtedy, w której dorastałam. I mając piętnaście lat ja zamieszkałam sama w Warszawie. Więc dosyć szybko. To właściwie to u ciebie

Speaker:

to była już dorosłość wtedy, no bo to trzeba natychmiast nauczyć się funkcjonować. Tak, tak. W takiej sytuacji, kiedy tylko na siebie możesz liczyć często. W internecie

Speaker:

zamieszkałaś, czy jak to było?

Speaker:

Wiesz co, najpierw u mojej babci, ale to niestety trwało bardzo krótko, bo moja babcia powstanka, pani profesor, miała bardzo restrykcyjne zasady.

Speaker:

Nie zapomnę tego, miała taki styl, że jak coś zostawiam, jakieś ubranie na zewnątrz, to ona mówiła dobrze, czyli znaczy, że masz za dużo ubrań. I brała to i oddawała biednym. Więc jakby to był

Speaker:

naprawdę taki rygor, jakiego ja nie zaznałam w domu, bo moja mama jest mega wyluzowaną osobą i dała mi mnóstwo wolności. Więc to był dla mnie szok.

Speaker:

Ale też moja babcia była dla mnie też wielką inspiracją. Na przykład ona nauczyła się sama języka francuskiego i dawała wykłady na Sorbonie. Więc możesz sobie wyobrazić, co to była w niej za determinacja. Samotna matka.

Speaker:

Tak, widzę, że jakiś rys tutaj podobny się jednak pojawia. Tak.

Speaker:

Martwię się o to. Bo rzeczywiście tam była ogromna determinacja, ale też taka w niej no nie pokazywała emocji za bardzo. To było takie bardzo restrykcyjne w traktowaniu siebie też i innych.

Speaker:

Więc to było, wtedy miałam 15 lat. To było takie dla mnie zderzenie się w ogóle z innym światem w jej domu. A potem zaczęły się stacje różne, zaczęły się balangi.

Speaker:

Może babcia wiedziała co, przed czym trzeba się chronić.

Speaker:

Może tak, ale też nigdy nie przekroczyłam wydaje mi się takiej linii, bo byłam blisko, bardzo blisko wielokrotnie. I wiesz co, i wcześniej

Speaker:

taką potem to przerabiałam właśnie na terapię, ale ja byłam takim dzieckiem, tak ciągle coś było ze mną nie tak, tak mi się wydawało, że zabrzydka, niedouczona, problemy w szkole

Speaker:

ogromne, kłopot z koncentracją. Bardzo mało rozumiałam, co się mówiło na lekcjach. Też ostatnio spotkałam mojego profesora od polskiego i powiedział, że pamięta

Speaker:

taki widok, że wszyscy siedzą i tak słuchają go i jedna ja gdzieś, on mówi, ooo, daleko zajdzie, w marzeniach, w marzeniach, a ja po prostu zawieszona, prawdopodobnie to jest jakiś rodzaj, nie wiem, dysfunkcji uwagi,

Speaker:

jak to się nazywa, nie dysfunkcja uwagi, tylko deficyt, tak, deficyt uwagi. Dlatego na przykład w teatrze jest mi przyjemnie, bo ja się cały czas ruszam, a ja

Speaker:

głównie jak się ruszam, to myślę, jakoś tak to działa.

Speaker:

Należysz do tej, powiedzmy, wielkiej grupy perypatetyków, czyli tych, którzy myślą chodząc, tak, jest taka, jeszcze

Speaker:

z greckich czasów tam była taki odłam, który tylko chodząc mógł, że właśnie wtedy proces myślenia jakoś tak się układa lepiej, kiedy

Speaker:

się chodzi, tak, w tym rytmie. Słuchaj, to niesamowite, co ty mówisz, bo ja na przykład robię okrążenia wokół plant, jak się uczę tekstu. I na przykład idę dwie gińczanki, no to 5 kilometrów. Sadowski idę 2,5 raza wokół plant.

Speaker:

No to ewidentnie,

Speaker:

ewidentnie, no jak widzisz w starożytności już ktoś odkrył, że lepiej się myśli, jak się chodzi. I ten proces po prostu jakoś, no nie wiem, prawdopodobnie to są jakieś neurologiczne

Speaker:

historie, prawda? Tak, tak, tak. Przecież też są całe takie formy ruchu, które pobudzają mózg na różne sposoby, tak, w jakiś sposób go tam aktywizują. No moja

Speaker:

siedemnastoletnia córka też często jak się uczy, że takim krokiem dragona, bardzo tupiąc piętami niestety, chodzi po całym mieszkaniu, bo się uczę, mamo. Czyli widać, jest więcej

Speaker:

takich osób, które mają tego typu potrzeby. I nie mogą siedzieć

Speaker:

po prostu w tej ławce

Speaker:

zatrzaśnięci,

Speaker:

prawda? Tak, bo nawet wiesz co, jak te długopisy spadają dzieciom z ławek, to też jest nieprzypadkowe, bo to właśnie o to chodzi, żeby był ten ruch. I wtedy cokolwiek, coś się zmienia w układzie, bo

Speaker:

moim ustanowieniem cały czas spadł długopis. I ja pamiętam, że mi też cały czas spadł długopis, bo to jest ciało podpowiada co zrobić, żeby móc się poruszyć, a nie możesz po prostu wstać w szkole z ławki i zacząć chodzić w kółko. Ciało jest

Speaker:

mądre. Myślę, że w wielu sytuacjach jest tak, że my nie słuchamy tego ciała, bo strasznie się od niego jednak separujemy w dzisiejszych czasach. Jesteśmy bardziej na przykład w oczach, jakieś mamy takie po prostu

Speaker:

wybiórcze z siebie elementy, a ciało spychamy, albo je jakby to powiedzieć, stresujemy, że ma być takie, a nie inne, albo je zaniedbujemy, bo na przykład pracujemy

Speaker:

jak szaleni i nie mamy czasu, żeby właśnie odpocząć, albo dać jakiś dobry... jakąś dobrą aktywność mu zapodać. Tak sobie myślę, że to jest

Speaker:

też trochę o tym, że właśnie to ciało szybciej rozumie, że tak to nazwę, zanim to w ogóle do nas dojdzie, o co chodzi. Niestety cały czas ta szkoła tak wygląda.

Speaker:

I to mnie jakoś boli. Kiedy patrzysz na swojego syna, tak słyszę, że widzisz podobne rzeczy. Jak w ogóle dbasz o na przykład taki właśnie teraz będąc sama mamą?

Speaker:

No właśnie, na te wszystkie takie historie, rzeczy związane z rozwojem, ale też z takim... No chcesz to dziecko zawsze przeprowadzić jakąś taką dobrą drogą. No właśnie, chociażby żeby nie miało tego poczucia

Speaker:

nieadekwatności, o którym ty mówisz. Bo to jest jednak bardzo trudna rzecz, z którą się trzeba zmawiać, zwłaszcza w takim momencie dorastania. Nagle to wszystko na nas spada i wtedy czujemy się naprawdę bardzo biedni, no że

Speaker:

to nam się nie udało, w tym jesteśmy źli, albo jak te rzeczy się tak komunują, no to czasem trudno jest z tego wyjść, tak?

Speaker:

Tak, ta nieadekwatność to jest coś w ogóle, taki duży temat, bo wydaje mi się, że sporo osób to czuje i może jakbyśmy sobie wszyscy o tym powiedzieli, to jakoś byłoby łatwiej. A ta nieadekwatność u mnie zaczęła się i w szkole, czyli że trochę

Speaker:

nie nadążałam z tym, co się dzieje dookoła, więc już miałam takie poczucie wyobcowania. Potem dochodziłam do tych wszystkich klas trochę spóźniona, tam w drugiej klasie, tu w trzeciej doszłam, w Warszawie w drugiej,

Speaker:

więc też już były jakieś zgrane teamy, więc też zawsze musiałam pokonać tą drogę, żeby w ogóle zostać zaakceptowaną, więc też różne strategie nie zawsze słuszne realizowałam, żeby

Speaker:

być w grupie. A mój syn ma teraz 21 lat, więc już...

Speaker:

O, żadenny, ja nie wiedziałam, że on już jest taki, przepraszam, stary.

Speaker:

Tak, tak, już prowadzi takie swoje odrębne życie. Ty się już nie musisz martwić. Martwię się oczywiście z całymi dniami i nocami, bo jestem bardzo zalękniona, tak,

Speaker:

w ogóle mam takie lęki, czasem mi coś się odpala, w ogóle też zauważyłam od bohaterek, wiesz, że jak Barbara Sadowska miała guza na jajniku, no to po prostu mi dopadł taki lęk w pewnym momencie

Speaker:

i ból i wszystko, że on na mnie przechodzą, no a wiadomo, co się stało u Barbary Sadowskiej, więc też ostrzegłam syna, że być może będę miała jakby taki nadmiar lęku i będę częściej dzwoniła niż zwykle w trakcie,

Speaker:

w trakcie prób, no bo też nie ma co się oszukiwać, to wpływa, no to co czytasz, to co jesz, to wpływa na ciebie. Ale no teraz

Speaker:

on, no już mieszka oddzielnie, już też nie mogę mieć wpływu codziennego na to, co tam się dzieje z codziennie rozmawiamy, ale...

Speaker:

Poszedł w aktorstwo?

Speaker:

Albo jakiś podokrewny rejon, nie? Nie, nie, ma ogromne zdolności aktorskie i chyba ich po prostu używa tam, gdzie jest czyjna AWF-ie. Ale... Czyli ruch jednak tu wygrał.

Speaker:

Ruch i... Dokładnie, a wiesz, aktorstwo to jest i psychologia i ruch razem złączone, więc to gdzieś wybrał jedną z tych dziedzin, ale prowadzi zupełnie

Speaker:

odrębne życie i chyba, chyba szczęśliwa, tak jak go obserwuję.

Speaker:

Wiesz co, zapytam cię jeszcze na koniec o coś takiego, o co pytam swoje rozmówczynie, bo bo mi się wydaje to ważne, żeby tak też, może czegoś zaczerpnąć od niektórych z nich, mianowicie

Speaker:

jak ty się zasilasz? Jak czerpiesz, z czego czerpiesz taką energię, wiesz, do działania, do życia, do... czasami do

Speaker:

takiego powstania po prostu z jakiejś niemocy, która, które nas jednak dopadają. Czasem to jest zmęczenie, czasem to są po prostu jakieś ciągi nieudanych sytuacji, albo po prostu takich trudności życiowych.

Speaker:

No, jak widać, z tą determinacją przeszłaś przez rozmaite i, i sobie z nimi poradziłaś, więc tym bardziej powinnam zapytać właśnie o to, skąd, skąd czerpiesz,

Speaker:

skąd są te zasoby, gdzie się doładowujesz, nie wiem.

Speaker:

Wiesz co, to jest też tak, że o tych studiach, o których wspominałam już, komunikacja oparta na empatii, zrozumiałam, że

Speaker:

bardzo dużo moich decyzji i tego, jak pokonywałam trudności, było związane z wyparciem, że ja po prostu wypierałam wszystko, co, co mnie spotyka, jakby oddzielałam się

Speaker:

trochę od swojego ciała, od swojego bólu i parłam do przodu.

Speaker:

Czyli to, co niewygodne?

Speaker:

Tak, po prostu cześć, nie ma tego, ja wiem, co ja chcę zrealizować, boli mnie, ale nie pokażę, ledwo żyję, padam na twarz, ale dam radę, hasło dam radę, to byłam Agnieszka Dam Radę Przepiórska

Speaker:

przez wiele lat, więc w moim przypadku to było skuteczne, ale jeżeli to miałoby inspirować innych, to nie wiem, czy to jest warte polecenia ta droga. Nie wiem, nie wiem.

Speaker:

Jest skuteczna w moim przypadku, ale też już mam, no powiedzmy jestem w połowie życia, być może jestem na końcu życia, jeszcze o tym nie wiem, ale no już jednak przeszłam kawałek drogi i

Speaker:

póki co nie mam takiego rachunku, który przyszedłby za to. Takiego wie, że nagle mnie dopadło. Ale ty cały czas

Speaker:

stosujesz tę metodę, czy jednak zajmujesz się tym, co wyparte, chociaż później na przykład, tak? Bo skoro mówisz o teraz... Właśnie teraz zaczęłam się zajmować. Bo te rzeczy wracają, one, to nie jest bez, bez karne,

Speaker:

że tak powiem. Tak. Takie odsuwanie od siebie tego, co boli, nie?

Speaker:

Być może też jest tak, że scena jest dla mnie tym momentem, kiedy to wraca, a ja to przenoszę na bohaterki. Być może też, nie wiem, teraz tak myślę, zaczynam, bo nie analizowałam tego

Speaker:

aż tak, że tam jednak mam te wszystkie emocje, które mogę z siebie wydobyć. Ten ból, to cierpienie, ten płacz.

Speaker:

Tak, bo Agnieszka często płacze.

Speaker:

Tak. Proszę Państwa. Bardzo. Gdy gra.

Speaker:

Nie dlatego, że gra, tylko dlatego, że jest postacią, która przeżywa jakieś dramaty w swoim życiu i naprawdę jest to poruszające.

Speaker:

Ostatnio właśnie zaproszona zostałam na plan zdjęciowy jedną scenę i reżyser powiedział wiem, że ty płaczesz na zawołanie, dlatego cię wzięłam. Wzięłam. Takie dobrze. Może być ta szuflada już, cokolwiek po prostu.

Speaker:

Ale wiesz co, ale jak byłam, byłam jeszcze dużo młodsza, to pamiętam, jak właśnie płakałam, jak coś mi się działo i wydobywałam z siebie ten płacz, to miałam poczucie,

Speaker:

że to płaczą w ogóle moje matki, babki, prababki, że to było tak przemożne, tak wielkie, tak nieogarnialne dla mnie. Więc być może te bohaterki i to, co jest zapisane w genach

Speaker:

i to moje wyparcie, żeby uciec od tego bólu, gdzieś to się łączy w całość.

Speaker:

Ale co cię zasila?

Speaker:

Sport. To mnie zasila, to, że po prostu uwielbiam sport i staram się jakby cały czas gdzieś dbać o ciało i o to, żeby mieć

Speaker:

po prostu też świeżą, wolną głowę. Zasila mnie rodzina, czyli teraz głównie mój mąż, który gdzieś mnie wspiera w swoich działaniach,

Speaker:

ma sam bardzo odrębne, artystyczne życie, więc my sobie... Jest muzykiem. Tak, więc my sobie towarzyszymy gdzieś w tych wspólnych drogach i to jest dla mnie zasilające, bo to nie jest inwazyjna relacja,

Speaker:

to nie jest zagarniająca relacja, tylko to jest taka relacja współtowarzyszenia sobie. I... I... Nie wiem, chyba też

Speaker:

mnie zasila ta wiara mojej mamy we mnie od początku, że to jest jednak duże, duże takie oparcie, które mam i które czuję do tej pory.

Speaker:

Myślę, że to jest bardzo ważne. Tak jak się mówi czasem, że wystarczy jeden dorosły, życzliwy dorosły, który na nas spojrzy i zobaczy w nas tego człowieka i to wcale też nie musi być matka, bo

Speaker:

czasem te rodziny wejścia nie są dobre. To się też, niestety, zdarza nierzadko, ale może być, nie wiem, nauczyciel, jakaś znajoma osoba, nie wiem, instruktorka z domu kultury.

Speaker:

Ale jak się ma taką osobę we własnej mamie, to myślę, że to jest naprawdę duża, duży zasób po prostu, że ktoś za tobą zawsze stoi.

Speaker:

Tak, tak i ma w ciebie wiarę mimo tych po prostu kolejnych porażek, więc to na pewno. Tak zastanawiam się cały czas o tym wyparciu. Wiesz, co powiedziałam? Czy to jest, czy to, czy wyparcie jest

Speaker:

adekwatnym słowem do tego mechanizmu, który w sobie uruchomiłam, żeby te porażki przetrwać? Bo wyparcie jest dosyć relatywne, nie? Bo to jest, wiąże się z czymś, że coś wypieram,

Speaker:

czyli udaję, że tego nie ma.

Speaker:

Tak, przed sobą, nie?

Speaker:

Tak, a tu ja mam świadomość, że to jest.

Speaker:

Tylko się tym nie zajmujesz w tym momencie.

Speaker:

Nie zajmuję się, bo wiem... coś takiego.

Speaker:

No,

Speaker:

chciałabym taką umiejętność chyba nabyć w takim razie. Właśnie taką, żeby się umieć odłączyć czasem od tych emocji, które zalewają i które czasem trudno zatrzymać.

Speaker:

No, ale po to być może właśnie musiałabym zostać aktorką. Widzę, że tutaj jednak jest taka przestrzeń, w której można coś jeszcze zrobić z tymi emocjami właśnie, które nas dopadają.

Speaker:

Dzięki temu, że się po prostu jest przez chwilę kimś innym, a zarazem ciągle sobą. To jest ta magia jakby tego połączenia, prawda, w tym zawodzie. Bardzo ci dziękuję za to spotkanie i

Speaker:

bardzo wszystkim polecam wszystkie Agnieszki. We wszystkich Barbarach, Zuzannach, Annach, Teosiach, tak? Teofila?

Speaker:

Teodora Teofila. No właśnie. W tych wszystkich osobach się przejawiającą Agnieszkę, bo to naprawdę jest wspaniałe doświadczenie widzieć się na scenie i bardzo dobrze, że się nie dałaś i

Speaker:

jak ten bumerang tam na tę scenę wracałaś, kiedy te szkoły nie chciały, albo jakiś problem z teatrami i teraz jest myślę taki moment, w którym już

Speaker:

wszyscy widzimy, jak wspaniałą jesteś aktorką, więc bardzo, bardzo bardzo ci dziękuję i będę śledzić dalej, które kobiety przywołasz

Speaker:

na scenę jeszcze. Dziękuję bardzo.

Speaker:

To już wkrótce, już w październiku.

Speaker:

A kto to będzie, jeszcze zapytam?

Speaker:

To będzie temat zieleniaka, więc to będzie bardzo trudny temat.

Speaker:

Zieleniaka, czyli właściwie takiej, można powiedzieć, rzezi, tak? Przez hitlerowców urządzonej na...

Speaker:

Na ochocie, ale rzezi jakby rzezi seksualnej, można powiedzieć.

Speaker:

Tak, bo związane z gwałtami i bardzo drastycznymi sytuacjami, czyli tu będzie bohaterka zbiorowa, czy...

Speaker:

Myślę, jesteśmy w trakcie zbierania materiałów i dokumentów. To będzie obraz zbiorowy, wydaje mi się, w jednej kobiecie zawarty, czyli ona jako reprezentantka tego wszystkiego, co tam się wydarzyło,

Speaker:

ale też naszego spojrzenia na tamte czasy i w ogóle na temat kobiet w czasie wojny i tego wstydu, które one potem musiały nieść, a który przecież nie jest

Speaker:

wstydem, tylko jest aktem przemocy dokonanym dla nich.

Speaker:

Ważny temat. Bardzo dziękuję i będę śledzić, gdzie się pojawisz ze swoim monotram.

Speaker:

Dziękuję bardzo. Do zobaczenia.

Speaker:

Do zobaczenia.

Links

Chapters

Video

More from YouTube