W pierwszym odcinku drugiego sezonu podcastu aktorka nagrodzona Złotą Palmą w Cannes, Krystyna Janda mówi o swoich nawykach i źródłach energii. O ewoluowaniu priorytetów i zasadach, które prowadziły do spełnienia. Rozmawiamy o zaangażowaniu, pasji i konsekwencjach w zabierania głosu. O reakcji na krytykę i potrzebie przyjaciół – autorytetów, którzy są wówczas blisko. Krystyna Janda mówi o różnicach w związkach z Andrzejem Sewerynem i Edwardem Kłosińskim i tym, jak wybór partnera determinuje całe nasze życie. Poruszamy także temat #metoo i mobbingu na planach filmowych. I ogromnej zmiany kulturowej w polskim kinie. Każdy odcinek zakończony jest apelem gościa. Tym razem apel ma charakter polityczny.
Gościem dzisiejszej audycji jest aktorka i reżyserka znana m.in. z filmów Andrzeja Wajdy i Krzysztofa Kieślowskiego.
Speaker:Za rolę w filmie Przesłuchanie Ryszarda Bugajskiego otrzymała Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, Krystyna Janda. Dzień dobry.
Speaker:Dzień dobry.
Speaker:Chyba nie ma osoby w Polsce, która nie wie kim jest Krystyna Janda. Audycja nazywa się O milimetr do przodu. Analizujemy co nam zabiera energię, a co nam jej dodaje.
Speaker:Chciałabym zapytać w których momentach i przy których ludziach czuje się Pani najbardziej pełna życia, szczęśliwa?
Speaker:Trudne pytanie. Panie i Panie, ja jestem w tej chwili głównie szefową fundacji, aktorką i reżyserem. Przez ostatnie lata fundacji zrobiłam 36 reżyserii.
Speaker:Także muszę powiedzieć, że chyba najszczęśliwsza. Najszczęśliwszy dla mnie moment to jest jak mamy próby, po prostu robimy nową rzecz i energii dodają mi aktorzy, których wybrałam do jakiegoś projektu.
Speaker:Najczęściej są to moi przyjaciele, aktorzy, znajomi, młodzież, która debiutuje, ale którą ja widziałam gdzieś tam. Także chyba czuję się najlepiej na próbach kolejnych naszych spektakli.
Speaker:Czyli w wirze pracy.
Speaker:Tak, tak. Poza tym mnie wszystko nudzi poza pracą.
Speaker:A zawsze tak było, czy teraz?
Speaker:Nie, chyba zawsze tak było. Zawsze. Ja po prostu odpoczywam czytając, odpoczywam, no nie wiem, zajmując się takim życiem codziennym, ale też zawsze aktywnie.
Speaker:Ale tak naprawdę to od początku, odkąd pamiętam, interesowało mnie tylko to, żeby coś nowego zrobić.
Speaker:Pani też odpisywała na listy czytelników. I wiem, że Pani wstawiała... Wpisała wcześniej rano niekiedy, żeby odpisać na te listy, które tematy były dla Pani najbardziej interesujące.
Speaker:No wie Pani, z tymi listami było różnie. To znaczy ja w tej chwili dalej piszę, korzystając z korespondencji, która do mnie przychodzi.
Speaker:Ale muszę powiedzieć, że im byłam starsza, im większe miałam zaufanie społeczne, tym bardziej, tym więcej smutnych listów do mnie przychodziło.
Speaker:To znaczy za każdym razem już potem przychodziły nie listy.
Speaker:Nie listy, które dzieliły się, znaczy piszący nie dzielili się ze mną jakimiś tam, nie wiem, spostrzeżeniami czy radościami, czy tylko samymi problemami.
Speaker:W tej chwili są to głównie kobiety, które po prostu nie potrafią sobie odpowiedzieć na takie podstawowe pytania.
Speaker:Oczywiście ja nie odpowiadam na te pytania, bo byłabym kretynką, gdybym chciała komuś nieznanemu zupełnie mieć na podstawie listu urządzić życie. Ja tylko po prostu staram się.
Speaker:Staram się jakoś z tym kimś porozmawiać, zaprzyjaźnić, ale coraz to są smutniejsze rzeczy, szczerze mówiąc.
Speaker:Powiedziała pani, że nie znają odpowiedzi na podstawowe pytania. Jakie są podstawowe pytania?
Speaker:Nie wiem, czy się rozwieść, czy nie. Albo co zrobić z dzieckiem, które po prostu nie jest partnerem życiowym. Nagle w pewnym wieku przestaje być partnerem życiowym.
Speaker:Albo kobieta, która, nie wiem, odkrywa, że mąż ma schizofrenię. Jak ma się zachować. Pani, to są tak trudne rzeczy.
Speaker:Dla naprawdę doświadczonego psychologa, psychiatry byłyby to kwestie właśnie nierozwiązywalne, wymagające długiej terapii, żeby dojść z pacjentem do jakiegoś rezultatu, do jego decyzji osobistej.
Speaker:Także ja mogę tylko i wyłącznie coś, nie wiem, powiedzieć, coś napisać, jakąś refleksję czy przykład z mojego.
Speaker:Z kolei życia, czy jakoś tak starać się ogólnie coś odpowiedzieć.
Speaker:Chciałam pisać felietony na tematy, na tematy, które są aktualne, tematy, które mnie interesują, mnie samą, ale okazało się, że tych listów jest tak dużo i ludzi, którym się wydaje, że moje jakieś dobre słowo, czy jakaś moja refleksja na ten temat im pomoże, że nie mogę właściwie z tych listów się wydobyć.
Speaker:No i dobrze, niech tak będzie dalej.
Speaker:Czyli czuje się Pani odpowiedzialna?
Speaker:Tak, ale odpowiedzialna w tym sensie, że nie mogę im nic radzić. Mogę tylko starać się być partnerem jakimś do chwili rozmowy.
Speaker:Dodać otuchy?
Speaker:O tak, bardzo często. Albo po prostu starać się jakby troszeczkę, żeby zmienił ten ktoś sposób myślenia czy nastrój.
Speaker:Powiedziała Pani, że najszczęśliwsza czuje się w wirze pracy. Co można robić, by utrzymać talent, wzmacniać go, rozwijać?
Speaker:Ja akurat uprawiam zawód, który jest jednym wielkim codziennym egzaminem.
Speaker:Także wychodząc na scenę orientuję się bardzo szybko, czy jestem dalej jakby w cudzysłowie to nazywając aktualna.
Speaker:Czy jestem aktualną aktorką, czy to w jakiś sposób porozumiewam się z publicznością, czy opowiadam historię jest dla nich ważne. Czy nie wiem, są skupieni, czy to ma dla nich znaczenie.
Speaker:Także myślę, że taki trening codzienny, co wieczorny, spotykanie się z ludźmi jest chyba najlepszą drogą do tego, żeby mieć świadomość kim się jest.
Speaker:Czy ma się w ogóle dalej powód, żeby uprawiać dalej tak publiczny zawód.
Speaker:Bo ostatnio rozmawiałyśmy z Małgorzatą Szumowską, z reżyserką na temat tego, że jest w Polsce wielu reżyserów, którzy mają siedem lat.
Speaker:Siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat i nadal ich dzieła są bardzo aktualne, przykładem Jerzy Skolimowski, niedawno nominowany do Oscara, czy Pani Agnieszka Holland.
Speaker:Ale są też reżyserzy, którzy mieli genialne filmy w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, a teraz ich filmy zupełnie są pomijane przez krytykę, przez widownię, przez artystów.
Speaker:Czy Pani wie, od czego to może zależeć?
Speaker:Nie no, znaczy ja myślę, że ten alfabet, którym się zadaje. My się porozumiewamy z publicznością.
Speaker:U niektórych się po prostu starzeje, to znaczy nie potrafią myśleć inaczej, niż myśleli, nie wiem, dziesięć, dwadzieścia lat temu.
Speaker:Natomiast ja też mam ten problem, dlatego że ja, jak widzę ten nowy polski teatr, to też odpadam. Ja po prostu wielu rzeczy nie rozumiem i nie wiem, dlaczego są tak opowiadane, a nie inaczej.
Speaker:Niezrozumiale, moim zdaniem bez serca, przez szklaną szybę, quasi nowocześnie.
Speaker:Nie wiem, dlaczego aktorzy też tak grają, jak grają wiele ról, że wstydzą się sentymentalizmu, wstydzą się właśnie uczuć, wstydzą się emocji.
Speaker:A jeżeli są to emocje, to jest to zawsze emocja zła. Także ja też mam z tym problem, no ale robię po swojemu dalej i okazuje się, że jednak są ludzie, którzy po prostu zwyczajnie przychodzą i mnie oglądają.
Speaker:I rzeczy, które ja reżyseruję, oglądają. Ale ja się dalej trzymam po prostu racjonalizmu, prostorzeństwu.
Speaker:Znaczy nie szukam absolutnie nigdy nie byłam w tym sensie języka opowiadania koniunkturalna.
Speaker:A wydaje mi się, że bardzo wielu młodych ludzi są koniunkturalni zwyczajnie, jakby po prostu robią coś, co się podoba, a niekoniecznie to jest ich punkt widzenia.
Speaker:Pani to czuje? Jak ktoś jest koniunkturalny?
Speaker:Tak, czuję, siedząc na widowni, czuję.
Speaker:Czyli to da się wyczuć?
Speaker:Publiczność też to czuje, ale co więcej jest w tej chwili cała bardzo duża grupa publiczności, która tego właśnie potrzebuje.
Speaker:Nie chce emocji, znaczy emocji takich, no powiedzmy, no ja nie wiem jak to nazwać, no prostych, czy jakby wynikających z tematu, wzruszenia nie chce.
Speaker:Chcą po prostu rozmówcy. Nie chce intylektualnego, który po nimi potrząśnie, wstrząśnie, zaskoczy, zbulwersuje.
Speaker:Tego chcą i siedzą w pełne sale takich młodych ludzi, którzy, nie tylko młodych, no ale przeważnie młodych, którzy po prostu chcą oglądać.
Speaker:Coś, co jest takie nie do końca zdefiniowane, ale jednocześnie no ma takie znamiona nowoczesności. Dla mnie to już właściwie jest niedostępne.
Speaker:Ja siedzę na tym jak na takich kazaniach jakichś, no z zainteresowaniem to oglądam, ale mnie to w ogóle nie dotyczy.
Speaker:Ale mówi pani o sztukach, które są przyjmowane z sukcesem w Polsce?
Speaker:Tak, tak, oczywiście, oczywiście, oczywiście, natomiast no, wie pani, bohaterami, bohaterami dopiero ostatnio zaczął się taki nurt.
Speaker:że jednak inteligenci i ich problemy egzystencjalne, moralne, etyczne są tematem książek, prawda, są tematem jakichś tam, nie wiem, różnych gatunków, które w kulturze.
Speaker:Natomiast przeważa po prostu bohater, który jest absolutnie negatywny, który jest niby zrodzony z buntu, ale buntu przeciwko nie wiem czemu, dlatego że ani nie ma w tym światopoglądu.
Speaker:No, nie wiem, ostatnio byłam na spektaklu, gdzie po prostu wszyscy bardzo krzyczeli, że uwielbiają ćpać.
Speaker:I ja po prostu siedziałam na tym trochę skoncernowana, dlatego że rozumiem, że to jest w pewnych środowiskach sposób, nie wiem, na przeskoczenie jakichś barier, czy na pomoc sobie, czy na, nie wiem, ratunek w depresji.
Speaker:Ale ja tego, jestem tak zupełnie innego pokolenia, że tego nie rozumiem. I tak jak na przykład publicznie nie robię sobie zdjęć, czy paląc papierosy, bo uważam, że to jest po prostu,
Speaker:nie powinnam tego robić.
Speaker:Tak nigdy bym nie pozwoliła, żeby w moim teatrze bohater pozytywny, bohater, o którym opowiadam, krzyczał jakieś rzeczy, które, z których ja się nie zgadzam.
Speaker:Znaczy ja ich nie toleruję. Oczywiście wiem, że świat się zmienił i wszystko. Ja mam 71 lat, mój świat zupełnie odszedł. Codziennie umiera ktoś z moich znajomych albo jakiś autorytet, którego ja się bardzo długo trzymam.
Speaker:I coraz bardziej, już teraz mówię do Magdy, umarł najczęściej. Magda, nie dziw się, że nas pytają o to, jak żyć, bo my jesteśmy już teraz najstarsze.
Speaker:I nie wiemy, jak żyć. I też nie mamy problemy jakieś gigantyczne z tym nowym światem, który przyszedł. Ale, ale, ale, ale nie mogę. Przez to, że prowadzę teatr, teatry dwa, które są aktualne, które grają 900 spektakli rocznie, które mają rzeczywiście dużą frekwencję.
Speaker:95% w tej chwili mamy frekwencji. Po prostu ani nie mogę starać się naśladować czasu, czy jakby iść za czasem, tylko muszę dalej być wierna sobie.
Speaker:I jeśli chodzi o wybory literackie, jeśli chodzi o wybory sposobu opowiadania czy grania, bo inaczej się zgubię, pogubię się w tym wszystkim.
Speaker:Poza tym sztuka, wbrew pozorom, polega na prawdzie. Na prawdzie przekonania, na prawdzie tego, co się dzieje. Na wierze w to, co się robi.
Speaker:Ale myślę, że też oprócz tych takich bardzo nowoczesnych form, to klasyka jest nadal niezwykle popularna.
Speaker:Ja ostatnio byłam na premierze Wesela w Krakowie, w Teatrze Słowackiego. Wcześniej ta sama reżyserka zrobiła Dziady. Tak, tak. I naprawdę tłumy bilety wyprzedane.
Speaker:Tak, tak. Ja przecież to wszystko wiem. Tak, to są oczywiście wspaniałe rzeczy. No, nie nagłuję, tylko...
Speaker:Tylko to już nie jest mój, nie jest mój świat. Ten sposób jakby komunikacji z publicznością. I nie protestuję przeciwko temu. No trudno.
Speaker:Których pracowników pani szuka do swojego teatru? Aktorów, pracowników, montażystów?
Speaker:No to zależy od tematu. To znaczy, to znaczy jak wybieram jakiś tekst literacki, teatralny, to po prostu zachowuję się jak taki, no producent.
Speaker:Myślę sobie, kto to najlepiej zreferuje, kto najlepiej się porozumie z publicznością na ten temat. I wtedy, i reżyser ma oczywiście duży wpływ na to, kogo zaangażować.
Speaker:Ja to akceptuję najczęściej bez protestów, no chyba, że ktoś jest bardzo zajęty i wtedy, czy nie wiem, ma etat w innym teatrze.
Speaker:I wtedy ja wiem, że nie możemy tego grać, bo on jest po prostu, najpierw musi być wierny swojemu teatrowi. Ale to są jedyne względy, kiedy ja występuję przeciwko onowi.
Speaker:O przekonaniu reżysera, że ktoś coś powinien zagrać. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to ja po pierwsze lubię pracować z przyjaciółmi.
Speaker:Po drugie, mam tyle lat i takie tyle rzeczy zdarzyło się w moim życiu, że najczęściej robię sobie przyjemność i robię coś bardzo zabawnego. Uwielbiam reżyserować farsy i sama lubię grać w farsach i w komediach.
Speaker:I wtedy robię sobie takie prezenty, 3 miesięczne prezenty. Takie wspaniałe próby, gdzie się spotykamy z przyjaciółmi. Bawimy się i staramy się zapomnieć o wszystkim.
Speaker:Oczywiście staram się, żeby w każdym z tych przedstawień był jakiś element edukacyjny, czy jakiś element, nie wiem, nawet w Mayday'u, gdzie jest rzecz o bigamiście, staram się to jakoś ocenić.
Speaker:Albo dać temu tło jakieś, nie wiem, lat 70-tych i muzykę, czy scenografię, czy jakby powiązać to historycznie z czymś. No bo takie są zadania też teatru.
Speaker:Natomiast ja już stwierdziłam, że to sobie robi właściwie głównie przyjemności w zawodzie.
Speaker:Przyjemności?
Speaker:Tak, tak, tak. Wie pani, ja się nagrałam naprawdę w życiu. Napłakałam się na scenie, nakrzyczałam, nabłagałam o wolność, miłość. I na scenie i przed kamerą napłakałam się.
Speaker:Tak nie wiem, czy jest aktorka, która więcej płakała w polskim kinie niż ja. I zagrałam też antykuł, strasznie duży antykuł. Zagrałam te Fedry, te Mayday, te Elektry, te Krzyki.
Speaker:Pomordowałam te dzieci, co trzeba było. Żegnałam się z nimi, płakałam.
Speaker:Krzyczałam, nie zgadzałam się na nic, na to, że ktoś mnie zostawia albo że ktoś nie ma, ktoś kłamie. I już nie mam siły, myślę, że po prostu to jest rzecz dla młodszych aktorów.
Speaker:A ja w tej chwili, no nie wiem, sprawiam sobie przyjemność i publiczności, mam nadzieję.
Speaker:Czy teatr potrafi zmieniać ludzi?
Speaker:No tak. Moim zdaniem tak. Znaczy mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że do naszego teatru przychodzą ludzie jak do przyjaciela.
Speaker:To znaczy są na wszystkich premierach. Oni traktują nas jak taki karnecik balowy, czy takie K.O. na Batorym, jak ja to mówię. Że my ich tak prowadzimy.
Speaker:A to pokażemy im właśnie jakiś, nie wiem, Annette Goff stuka o tym, że...
Speaker:że Pan Bóg przychodzi do psychoterapeuty, bo sobie nie może dać rady ze światem.
Speaker:A następnego dnia mu pokazują Janka Peszka i opowieść o największym aktorze austriackim Minettim. A trzeciego dnia ja wychodzę na scenę i gram po raz, nie wiem już który, Shirley Valentine.
Speaker:A potem znowu, nie wiem, wychodzi Jurek, który opowiada o Stalinie i o Stanisławskim. Także ta różnorodność repertuaru i...
Speaker:i ten karnet tych artystów, pewnych osobowości teatralnych, które ściągamy, jest dla nich satysfakcjonująca i są nam bierni.
Speaker:Natomiast niewątpliwie są z nami i się zmieniają razem z nami. Bo piszą o tym listy, przychodzą, mówią, mówią o tym.
Speaker:Także no myślę, że jakoś ich tak prowadzimy. No nie możemy... Nie możemy wystawić wszystkiego, co wychodzi interesujące. Natomiast staram się wybierać rzeczy, które są aktualne po prostu.
Speaker:Jeszcze wracając do pracowników, bo chodziło mi nie tylko o aktorów, których pani wybiera często wśród przyjaciół, ale o pracowników Fundacji na Rzecz Kultury.
Speaker:Ja dzisiaj pisałam felieton o Lee Miller, czyli słynnej fotografce amerykańskiej i dziennikarce,
Speaker:która często powtarzała, że ważniejsze niż umiejętności techniczne jest pełne zaangażowanie fotografa i osobowość.
Speaker:No tak, no niewątpliwie, niewątpliwie. Natomiast nie mówimy tylko o scenie, ponieważ Fundacja to jest po prostu bardzo duża rzesza ludzi, którzy są fachowcami.
Speaker:Ludzie od światła, ludzie od dźwięku, ludzie od, nie wiem, maszyniści, od dekoracji, fryzjerki, charakteryzatorki, wszystkie biura, PR i tak dalej. To jest cała grupa ludzi, która przy mnie stoi.
Speaker:I niewątpliwie jest tak, że ci, którzy są emocjonalnie związani z teatrem, czy z tym, co robimy, zostają długo i pracują najlepiej.
Speaker:Także, ale wie pani, ta weryfikacja przychodzi sama. My mamy tak dużo pracy i tak, jest ona tak wymagająca,
Speaker:że ludzie, którzy po prostu nie nadążają, czy pracują w sposób, no ja nie wiem, jak to nazwać, konwencjonalny, powiedzmy 8 godzin dziennie, nie nadają się do naszej fundacji, nie nadają się do naszych teatrów.
Speaker:I oni sami to rozumieją, ja nie muszę tego mówić. Oni to sami rozumieją, że po prostu wolą inaczej żyć, wolą więcej czasu poświęcić dzieciom, żonie,
Speaker:nie wiem, podróżom, wycieczkom górskim, rowerowi, czy wyjazdom zagranicznym, a ten teatr na to nie pozwala.
Speaker:Niedawno jeden z najpopularniejszych reżyserów teatralnych, Christian Loopa, miał problemy z realizacją sztuki w Szwajcarii.
Speaker:Ponieważ pracownicy zarzucili mu przemoc, krzyk, nieodpowiednie zwracanie się do nich i wymogi pracy przekraczające zakres ich obowiązków.
Speaker:Co pani sądzi o zmianie w postrzeganiu reżyserów przez pracowników teatru?
Speaker:Znaczy, my mówimy przede wszystkim o Szwajcarii. Ja zrobiłam bardzo wiele filmów i w Szwajcarii, i w Niemczech, i we Francji, i w Austrii. I tam kondycja pracy,
Speaker:i warunki, jakby na jakich są zatrudnieni ludzie, jest bardzo ściśle przestrzegana. Nie ma mowy, żeby ktoś, po prostu o godzinie, jeżeli jest napisane w umowie, że zdjęcia mają trwać,
Speaker:czy tam w planie pracy, że zdjęcia mają trwać do godziny ósmej, to oni heble wyłączają o godzinie ósmej. I żeby to nie była najważniejsza scena, żeby aktor, nie wiem co, umarł w międzyczasie, czy nie wiem,
Speaker:wyjeżdżał na zawsze do Afryki, już nie dokończył tej sceny, to oni te heble wyłączą, chyba że przyjdzie producent,
Speaker:i powie, że dopłaca im za te pieniądze, i co więcej robi ankietę, kto się zgadza, kto nie.
Speaker:Bo też jest demokracja na planie filmowym, czy na planie teatralnym.
Speaker:Ja myślę, że w ogóle sprawa związana z panem Krystianem jest dużo bardziej skomplikowana, niż w ogóle można to opowiedzieć tak po prostu.
Speaker:Ja myślę, że winę ponosi za to dyrektorka tego teatru, tylko i wyłącznie.
Speaker:Dlatego, że są wybitni reżyserzy, osobowości, którzy są do tego stopnia związani z ideą, z tym co robią,
Speaker:że traktują to jak zakon, traktują to jak prace w klasztorze, jak w jakimś, no nie wiem, w jakimś, nie klasztorze, tylko w jakiejś takiej,
Speaker:tak jakby ktoś wstąpił do sekty, z nimi się wstępuje do sekty, i albo się ktoś z tym zgadza, albo nie.
Speaker:Jeżeli pani Intendent Teatru, dyrektorka, która nie wie kogo angażuje i nie wie, że te konflikty zaczęły się już na początku pojawiać,
Speaker:i one się pojawiały tylko i wyłącznie z powodu właśnie takich niedomówień,
Speaker:to powinna dawno to uregulować, zebrać zespół, powiedzieć, że jest to niekonwencjonalny, czeka ich niekonwencjonalny okres,
Speaker:że będą albo się na to zgadzają, albo nie, zostają ci, którzy się na to zgadzają. Będą takie... Tak i tak wynagrodzeni, że godziny pracy są nieprzewidywalne, to co od nich, czego będzie od nich wymagał reżyser,
Speaker:też ona nie jest w stanie tego zdefiniować i koniec. A ona w ogóle się nie odezwała, aż ten konflikt narósł do takich...
Speaker:A wie pani, no ja widziałam takie sceny na planach filmowych i takie sceny w teatrze. To jest praca, która bazuje na emocjach.
Speaker:Czasem ludzie tam sprzedają całe swoje życie, intymności, przechodzi to przez granice wstydu, pokorzenia, różnie,
Speaker:ewentualnie różnych przekroczeń, prawda, których w innych zawodach nie ma, których inne zawody nie żądają.
Speaker:I no trudno się dziwić, że po prostu te emocje czasem dochodzą do takich, że ktoś inny, kto pracuje 8 godzin jak w biurze, uważa, że to jest krzyk.
Speaker:Ale to nie jest w ogóle zdefiniowane. Tak samo definicja dobrej czy złej sztuki, czy dzieła, czy arcydzieła nie jest do końca, nie jest do końca.
Speaker:Dla każdego co innego może być arcydziełem i trzeba naprawdę fachowej krytyki teatralnej, fachowej krytyki filmowej,
Speaker:żeby oddzieliła ziarno od... żeby po pierwsze umiała porównać jedno coś do czegoś. Dlatego, że to co krytyk pisze...
Speaker:Mnie się podobało, mnie w ogóle nie interesuje co temu panu się podobało, on jest krytykiem, więc on musi powiedzieć, że w stosunku do tego, tego, tego, tamtego i tamtego, to jest takie, jakieś, prawda?
Speaker:Także w ogóle nasza krytyka jest w ogóle... nieważne.
Speaker:Jaka jest nasza krytyka? Ważne.
Speaker:Słucham? Jaka jest nasza krytyka? Znaczy po prostu jest strasznie... krytycy uważają, że mają większą osobowość niż reżyserzy.
Speaker:I ich zdanie... I ich, że tak powiem, są ważniejsze niż dzieło, które zostało wyprodukowane w jakimś teatrze, czy w filmie, czy w operze.
Speaker:I krytycy po prostu zachowują się jak primadonny, a to nie jest ich funkcja. Krytyk to jest po prostu pomost między widzem a artystą, no tyle.
Speaker:Miała kiedyś pani sytuację, że została skrytykowana publicznie przez osobę, którą pani wyjątkowo ceni. Jakiegoś...
Speaker:Tak, wielokrotnie, wielokrotnie.
Speaker:Ale ja zawsze byłam osobą racjonalną, nigdy nie... jakoś nie... nie miałam na swój temat jakiegoś wielkiego takiego jakiegoś ego, czy wyobrażenia, żeby nie przyjąć krytyki, czy żeby się nie zastanowić, czy jednak to ktoś nie ma racji.
Speaker:Także... zresztą muszę powiedzieć, że ja rzadko się... ja nie lubię pracować w konflikcie, nienawidzę konfliktu. I jak jest konflikt, to ja trochę uciekam, odchodzę, bo nie umiem w ogóle pracować w konflikcie.
Speaker:Muszę się przyjaźnić, żeby do czegoś dojść. A wiem, że też no wielu reżyserów, aktorów, czy tam...
Speaker:specjalnie prowokują konflikty, bo tylko w takiej emocji są w stanie coś nowego wymyślić. No ja tego nie rozumiem.
Speaker:No w każdym razie byłam krytykowana wielokrotnie, na przykład przez Andrzeja Wajdę też i przez, nie wiem, przez moich bogów. I zawsze przyjmowałam... Przyjmowałam to z pokorą.
Speaker:A czasem mi się udawało ich przekonać, że nie mają racji.
Speaker:Twarzą w twarz? Twarzą w twarz czy publicznie? Tak, oczywiście, oczywiście, oczywiście. A publicznie, w gazecie?
Speaker:Też. Ale Boże. Wie Pani, gdybym ja dzisiaj miała przeczytać krytyki, które o mnie pisano od początku, to właściwie mogłabym sama po prostu... To było straszne rzeczy.
Speaker:Zaczynając już od krytyki reżimowej, która od człowieka zmarmuruł mnie po prostu jak psa nienawidzili. I ponieważ wygodniej im było pisać o debiutantce.
Speaker:Wygodniej im było pisać o kobiecie, która w ogóle startuje źle. To po prostu jechali na mnie jak na...
Speaker:Bo w ten sposób uderzali w Andrzeja Wajdę niebezpośrednio.
Speaker:Myślę, że gdybym wtedy nie miała dookoła siebie przyjaciół, męża, doświadczonego aktora, nie wiem, dyrektora teatru, który potrafił mi coś wytłumaczyć, to bym pewnie psychicznie tego nie wytrzymała.
Speaker:Ale na szczęście miałam dookoła bardzo wielu ludzi, którzy starali mi się to jakoś racjonalizować, cały ten atak. Ale wielokrotnie byłam, potem wielokrotnie, cokolwiek mnie zrobiła, było krytykowane.
Speaker:Ja pamiętam na przykład Medea. Jedną z najlepszych ról, jakie zagrałam w życiu w teatrze, za które dostałam nagrody jakieś tego.
Speaker:Po prostu tak złych krytyk nie czytałam nigdy w życiu o żadnej aktorce. Także no... Tak, tak. Ale ja nauczyłam się. Nauczyłam się w pewnym...
Speaker:Od pewnego momentu mojego życia, jak naprawdę mi się coś zdarzyło, takiego bardzo dobrego już, a potem bardzo złego. Tam też urodzenie moich synów, kiedy miałam 40 lat.
Speaker:I nagle pomyślałam sobie, że zdarzyło mi się coś najwspanialszego w życiu, co w ogóle mogło mi się zdarzyć, bo myśmy się z mężem starali 15 lat, to dziecko. I niestety było to niemożliwe.
Speaker:I nagle, nagle los dał nam dwóch synów. A potem, kiedy umarł mój mąż, przestałam w ogóle czytać krytyki. Przestałam w ogóle zwracać uwagę na krytykę, na tego...
Speaker:Czasem tam coś do mnie docierało, to mówię, a może ma rację, coś tam pomyślę inaczej. Ale tak szczerze mówiąc, to w ogóle przewartościowało mi się wszystko.
Speaker:A powiedzmy, że miałaby Pani obok siebie aktorkę, o której Pani by wiedziała, że jest niezwykle utalentowana, 20-25 letnią. Czy dałaby jej Pani taką radę, żeby nie czytała krytyki?
Speaker:Nie, nie. Ja myślę, że to zależy oczywiście od indywidualnej... To jest indywidualna sprawa. Być może jest jej to potrzebne.
Speaker:Ale bardzo często, wielokrotnie tłumaczę młodym aktorkom, żeby się nie przejmowały, bo ja uważam, że są super. I żeby nie zwracały uwagi na to.
Speaker:Od drugiej strony słyszałam to od Krzysztofa Wargi, który często ostro krytykuje i mówił, że naprawdę...
Speaker:Ja uwielbiam jego rzeczy.
Speaker:Tak jak mi wymieniał nazwiska osób, takich honorowych naprawdę już, które później na spotkaniach prywatnych krzyczały do niego wulgaryzmy, które były naprawdę...
Speaker:Źle odbierały tę krytykę.
Speaker:Ale wie Pani, są tacy... To znaczy uważa się, że felieton na przykład powinien być... Znaczy nie ma mowy o tym, żeby prawdziwy, rasowy felieton był taki no, spolegliwy, tak to nazwijmy. Tak.
Speaker:Że to zawsze jest... To jest forma, która wymaga jednak odwagi i powiedzenia czegoś niepopularnego.
Speaker:No i byli tacy felietonici, wielu takich znamy, słynnych.
Speaker:Do dzisiaj fascynuje, jak potrafili napisać, między innymi Słonimski przecież, który jak dzisiaj czytamy te krytyki, które on pisał teatralne, to ja nie wiem, czy dzisiaj w ogóle ktoś by zniósł to jego...
Speaker:Przy czym on oczywiście miał genialną... Genialną umiejętność obracania wszystko w bardzo, bardzo złośliwy żart. Natomiast no, takie wprost...
Speaker:Takie wprost pouczanie, czy ruganie kogoś za to, że coś zrobił. No, są takie osobowości felietonistyczne, tak to nazwijmy.
Speaker:Zdecydowanie. Pamiętam nawet taki felieton Jerzego Pilcha, który zaczynał się od tego, że Czesław Miłosz jest głupi, Herbert jest głupi.
Speaker:I tak wymieniał po kolei i potem uzasadniał dlaczego. Było to niezwykle śmieszne, a jednocześnie nie zgadzałam się z żadnym zdaniem.
Speaker:No, bo po pijanemu napisał.
Speaker:Pewnie tak. A niedawno była tutaj Agnieszka Holland. I wracając jeszcze do atmosfery w teatrze na planach filmowych, to ona mówiła, że jest bardzo trudna atmosfera w Polsce.
Speaker:Że o stresie związanym takim przede wszystkim z małymi budżetami.
Speaker:I że w Stanach Zjednoczonych reżyser otrzymuje coś niezwykle ważnego przez tą ilość budżetu, asystentów, całą działalność.
Speaker:Ma czas. I ten czas przeznacza między innymi na łagodzenie złej atmosfery, na łagodzenie konfliktów. A w Polsce tego nie ma. Ona nazywała tę atmosferę w Polsce nawet mobbingową.
Speaker:Co, jakiej atmosfery Pani doświadczyła? Mówiła Pani wcześniej odpowiadając na pytanie, że... Jakie sceny ja widziałam? Jakie?
Speaker:Nie wiem, upokorzenia takie widziałam. Było bardzo wielu reżyserów wybitnych w Polsce, którzy po prostu obrażali aktorów od rana do nocy.
Speaker:Mówili takie rzeczy, które gdyby dzisiaj powiedzieli te rzeczy, na przykład Dejmek, gdyby powiedział, Pani włosy są wyciągiem z Pani mózgu, no to wie Pani, to by po prostu go pozwała do sądu i by się skończyło. Natomiast...
Speaker:Natomiast... Mmm... Wie Pani to, co mówi Agnieszka, jest nie...
Speaker:Niestety kondycja pracy w Polsce z powodu pieniędzy, z powodu małej ilości pieniędzy przeznaczonej na produkcję jest straszna.
Speaker:No jest po prostu tak trudna restrykcja czasowa, czy tam planu pracy jest taka, że właśnie nie ma czasu się zastanowić.
Speaker:A już na teatr, laboratorium, to już może sobie pozwać właśnie tylko Pan Lupa, czy Pan Barlikowski, czy... Czy ktoś, kto po prostu...
Speaker:Narzucił pewną kondycję pracy z góry i normalnie reżyser robi spektakl w 45 prób. I koniec. I nikt nie zastanawia się, czy on wie, czy nie wie jak zrobić, musi przyjść przygotowany.
Speaker:Zresztą ja sama tego wymagam w fundacji od reżyserów, żeby jednak, jak przekraczają ilość prób, to produkcja kosztuje dwa razy tyle. No my nie możemy sobie na to... Nie możemy sobie na to pozwolić.
Speaker:Nie mówiąc już o tym, że jak mówi Wiktor Zborowski, słynne zdanie, w naszej historii, że... W naszym środowisku albo próby, albo obsada. Jak się ma dobrą obsadę, to się nie ma prób, bo oni są zajęci też w innych produkcjach.
Speaker:Także trzeba się przygotować i ich czas wykorzystać do maksimum, bo są na... Nie wiem, co jakiś czas są na próbie i trzeba to jakoś z nimi wykonać. Ale za to potem to procentuje wieczorami, kiedy grają, to już w rezultacie.
Speaker:Tak.
Speaker:Ale ja też myślałam pod kątem tego, bo my mamy niezwykle zdolnych twórców, jak ten czas jest ważny.
Speaker:Jak Pawlikowski robił Zimną Wojnę i tam Joasia Kulik miała tyle powtórzeń scen, że w końcu robiła to już bardziej profesjonalnie niż artyści, którzy na co dzień wykonują ten zawód.
Speaker:A jednocześnie inni reżyserzy dostają 40 godzin na zrobienie filmu. To jest zupełnie inna różnica.
Speaker:Tak, tak, to jest oczywiste. Natomiast chcę tylko powiedzieć jedną rzecz. Nie zawsze jest dobrze, jak reżyser ma za dużo czasu.
Speaker:Ja to mówię z punktu widzenia szefowej dwóch teatrów.
Speaker:Jak mają za dużo czasu, ja widziałam już sztuki, które po 20 próbie, bo ja oglądam co jakiś czas, zapowiadały się absolutnie genialnie, a potem po kolejnych 20 próbach to było do wyrzucenia właściwie.
Speaker:Także no różnie to jest, różnie to jest.
Speaker:Jakie były największe trudności na drodze Fundacji na Rzecz Kultury?
Speaker:O, wie pani, to musiałabym o tym bardzo długo opowiadać. Tak.
Speaker:Ale, ale ja myślę, że, jak to powiedzieć, przed wojną takich teatrów, nie Fundacji, ale no takich niezależnych teatrów, tak to nazwijmy, bo to różne były formy tam organizacyjne, czy to były prywatne teatry, to były jakieś takie towarzystwa teatralne, utrzymywały się góra trzy lata, jeżeli nie miały dotacji i rozwiązywano to, ogłaszano bankructwo.
Speaker:I znowu zamiązywano. Nawet takie teatry komediowe, takie teatry, które, wody willowe i tak dalej.
Speaker:To, że tylu teatrom w Warszawie udaje się przetrwać 10, 15, 20 lat bez dotacji, tak jak to nam się zdarzyło, ponieważ wszystkie te dotacje, które dotąd dostaliśmy, znaczy przed PiS-em, ja mówię, dlatego że jak już PiS nastąpił, to już w ogóle było, ja wiedziałam na szczęście, przewidywałam jakoś jakimś ósmym zmysłem, że tu idzie jakieś niebezpieczeństwo.
Speaker:I zaoszczędziliśmy pieniądze i przetrwaliśmy dzięki oszczędnościom.
Speaker:Natomiast przedtem to były takie, no na lampy, na sprzęt, na takie rzeczy, które gdyby nam się nie udało, to byśmy musieli przekazać innym teatrom w Warszawie.
Speaker:Ale jednak udaje nam się utrzymać z biletów, z kasy i produkować przez 20 lat. Także to jest niewątpliwy sukces. Natomiast w tej drodze krzyżowej,
Speaker:są, jak mówię, brylanty, kamienie i brylanty. To znaczy czasem bywało tak, było naprawdę czasem bardzo trudno.
Speaker:Myślałam, że już och, teatr upadnie w pewnym momencie, że nie damy rady. Ale to nie wynikało z naszych nieumiejętności, bo teatr był pełen, tylko z nieumiejętności osób, które prowadziły ten teatr.
Speaker:Znaczy nie od strony artystycznej, tylko administracyjnej i finansowej. No i po prostu ja nawet tego nie wiedziałam. Dopiero potem się dowiedziałam, że nasze problemy finansowe polegają na ich nieudolności, zwyczajnie.
Speaker:No, ale przetrwaliśmy te kryzysy. Ja zawsze w takich wypadkach krzyczę, że jeszcze mogę zrobić pip show i zatańczyć na rurze. I jakoś wybrniemy.
Speaker:Myślałaś, żeby było pełno osób.
Speaker:Ale wie Pani, dopóki ma się narzędzia w ręku i wychodzi się na scenę i jeszcze coś się umie zagrać,
Speaker:a jeszcze do tego ma się kolegów, takich jak Stur, Peszek, nie wiem, no, moi wspaniali koledzy, Janusz Gajos,
Speaker:to mogę zawsze, Magda Umer, mogę zawsze powiedzieć, słuchajcie, musicie przyjść i szybko zrobić hit, bo my padamy. No i przyjdą, i przyjdą i zrobią, i zagrają.
Speaker:I Maciek Stur, i nie wiem, no wielu moich przyjaciół, którzy po prostu jak będzie trzeba, to staną i będą ratować. Tak jak ja ratuję często.
Speaker:I wtedy, bo wyobrażam sobie, że Maciek Stur, czy Jerzy Stur, no to są doskonale opłacani aktorzy. Oni dają preferencyjne stawki.
Speaker:Oni są opłacani mniej niż w innych teatrach. U nas na to nie stać. Ale lubią u nas być i lubią u nas grać.
Speaker:Ja mówię, u nas ilość pieniędzy przykłada się, znaczy równoważy się z ilością przedstawień, które gramy. Także w tym samym czasie zagralibyście cztery spektakle w Teatrze Państwowym. U nas zagracie czterdzieści w pół roku.
Speaker:Także no, a ponieważ lubią grać, to sobie grają.
Speaker:Kiedy w czasie pracy nad rolami Pani czuła największy stres?
Speaker:Też bardzo to trudno to powiedzieć, ale czasem miałam takie... Nigdy nie czułam stresu, jeśli chodzi o to jak. Dlatego, że do tego się dochodzi. Do tego się dochodzi w trakcie prób.
Speaker:Ja nigdy nie mam lęku, że wreszcie nie dojdę do tego, jak coś powinnam zagrać, żeby to miało sens. Ale bywały takie role, że ja w połowie pracy rozumiałam, że robię rolę, która nie jest dla mnie.
Speaker:Która w ogóle nie jest też i dla publiczności.
Speaker:I co wtedy Pani robiła?
Speaker:No niestety, grałam to z największą... Ja pamiętam jak kiedyś przed dyrektorem Teatru Powszechnego, oboje z Januszem Gajosem na kolanach, siedząc pod drzwiami, zapukaliśmy.
Speaker:I jak otworzył drzwi, to powiedzieliśmy, błagam Cię, błagamy Cię, zdejmij Macbetta. Bo wiedzieliśmy, że po prostu nie możemy tego dalej grać. Bo jest tak coś źle pomyślane.
Speaker:Myśmy tak coś źle pomyśleli o rolach, że się męczymy jak psy w studni co wieczór. I modlimy się tylko o to, żeby ludzie nie przyszli i żeby to zdjąć.
Speaker:Zdarzały mi się, nie wiem, 10, 20 ról w życiu mi się zdarzyło takich, że ja i grając i w filmie i w teatrze, wiedziałam, że nie powinnam tego dotykać, bo tutaj nie wybrnę. No ale to się zdarza.
Speaker:Tylko bywa, no niestety, niedługimi chwilami zresztą.
Speaker:A z której roli jest Pani naprawdę dumna?
Speaker:Dumna? A z wielu. Z wielu. Wie Pani tak, po pierwsze, znaczy to jeszcze trzeba zdać. Od jakiegoś czasu nie oglądam swoich ról.
Speaker:Po pierwsze, jeżeli coś jest w filmie, jeżeli coś jest w telewizji, to ja po prostu tego nie oglądam. Bo wiem, co zagrałam, a oglądanie tego sprawia mi przykrość. Wszyscy mówią, fantastycznie. Ja mówię, no super, bardzo się cieszę i tego nie oglądam.
Speaker:Jak na przykład w tej chwili, w tej chwili jestem po zarejestrowaniu zapisków z wygnania, z którymi jestem bardzo dumna z tej roli w teatrze.
Speaker:I uważam, że czasem mi się wydaje, że po to zostałam aktorką, żeby to czasem wieczorem opowiedzieć.
Speaker:I ani razu nie podeszłam do monitora i nie zobaczyłam, jak to realizuje telewizja i Magda Umer, jak oni zdecydowali, że to będzie pokazane. Bo bym się wtrąciła.
Speaker:Jak pracuję u innego reżysera, to się nie wtrącam, nie oglądam materiałów, nie oglądam dubli, tylko reaguję na korekty reżysera i na polecenia. To po pierwsze.
Speaker:W związku z tym nie wiem, z czego mam być dumna, bo dużo rzeczy nie widziałam. Na przykład moich filmów też na przykład takie miałam rolę. Dostałam, kiedyś grałam w takim filmie z...
Speaker:Dostałam rolę w jakimś tam festiwalu. W filmie. W festiwalu w Kanadzie, jakąś strasznie ważną rolę. Z Sammy Frejem. W życiu nie widziałam tego filmu na oczy.
Speaker:Co więcej, mam kasetę w domu i nie przychodzi mi do głowy, żeby to w ogóle włączyć. Ale to był jeszcze do tego cały film improwizowany po francusku. Także mówię, o, ja tego lepiej nie będę oglądała.
Speaker:Mimo, że dostałam naprawdę bardzo ważną nagrodę za to. Także nieważne. Ale na przykład z zapisków jestem bardzo dumna. Kiedyś bardzo lubiłam grać moją medee.
Speaker:Shirley sprawia przyjemność mi ogromną. Gram to 35 chyba lat. I do dzisiaj publiczność potrzebuje Shirley jak powietrza, jak się okazuje.
Speaker:Bo jak tylko wstawiamy to do repertuaru, a wstawiamy teraz rzadko, bo ja... No jednak 35 lat coś już ja mówię, słuchajcie, błagam was, zagram jednak coś co nowego zrobiłam. Ale jednak ta Shirley ciągle jest.
Speaker:Jestem z niej dumna, bo ona się 35 lat zmienia. Jest dzisiaj inną kobietą. O innym poczuciu humoru. Znaczy dorasta razem ze mną. Zmieniają mi się lata, poglądy tej roli. Ona jest jednak ciągle aktualna.
Speaker:I z tego jestem dumna, że ciągle publiczność jest tak blisko tej kobiety. Ale no przesłuchanie... Nie wiem.
Speaker:Dzisiaj na przykład gdybym miała zagrać człowieka z marmuru, to nie stać by mnie było na taką energię. I na taką... Na taką... Trochę... Jak to powiedzieć? No dużo więcej umiem.
Speaker:Że tam ta rola jest pusta. Dużo fragmentów... To jest efektowne oczywiście. Natomiast jest tam dużo fragmentów pustych w środku. Bo ja miałam za mało jeszcze wiedzy.
Speaker:Za mało bagażu w środku, w żołądku, żeby coś naprawdę zagrać do końca. Pamiętam taką scenę mędrzył mi Andrzej Bajdas w Waciaku.
Speaker:Chodziłam po dachu wieżowca w Nowej Hucie i mówiłam, że teraz jest takie modne w Paryżu. A w tym czasie był Ursus. I ja po prostu nie mogłam w ogóle tej sceny zagrać.
Speaker:Ja wiedziałam, że w Ursusie zaczął się strajk. A ja miałam scenę zagrać, że ten Bacia, która taka jestem teraz... Ja po prostu myślałam, że zwariuję. Do tego stopnia nie umiałam tego zagrać. Że zrobiliśmy, nie wiem, z 10 dubli. A Andrzej mówił...
Speaker:A Janek Osocki, który prowadził Ostrość w kamerze, nie żyje już dzisiaj, powiedział Co to za amatorkę ten Bajda zaangażował? Bo ja byłam do tego stopnia jakby...
Speaker:Nie umiałam zagrać czegoś, do czego nie byłam przekonana. Dzisiaj umiem zagrać wszystko, co sobie wymyślę. Nawet jak się z czymś nie zgadzam. Na szczęście nie grałam rzeczy, z którymi się nie zgadzam. No ale...
Speaker:Znaczy mówię o współczesnych rzeczach, o politycznych. No ja jestem jednak twarzą filmu moralnego niepokoju. Politycznego. Natomiast rzeczywiście nie mogę oglądać Człowieka z marmuru, bo widzę tam...
Speaker:Natomiast oglądam fragmenty modrzejewskiej serialu. I jestem z siebie zadowolona. Bo to już była rola zagrana po 15 latach uprawiania przeze mnie zawodu.
Speaker:A przesłuchania?
Speaker:Też, też, też. Oczywiście. Także... Ale nie widziałam dawno przesłuchania. Nie wiem, z 15 lat nie widziałam przesłuchania. I ja widziałam ostatnio. Parę miesięcy temu.
Speaker:Jakoś nie oglądam tego. Staram się nie oglądać tego wszystkiego. No... Nie wiem. To jest fascynujące, co Pani mówi, że Pani się stara nie oglądać, bo mogłoby Pani być przykro.
Speaker:I wcześniej, jak zaczęłyśmy, Pani powiedziała, że robi... Wie Pani, o co innego chodzi?
Speaker:Ja nie lubię oglądać się do tyłu.
Speaker:Lubię wszystko, co jest przede mną. A jakoś mam przemoglądanie, ta martyrologia własnej, że tak powiem, twórczości mnie kompletnie jakoś denerwuje. Także nie oglądam.
Speaker:Ja mówię, oj Boże, to już było, to było lata temu. To w ogóle już wszystko jest... I teraz idźmy, patrzymy, co jest przed nami. Co ja mam przed sobą? Jakie próby?
Speaker:Ale też powiedziała Pani, że żyje tak, żeby sprawiać sobie teraz przyjemności.
Speaker:No tak, oczywiście. Ale to dlatego robię farsy i gram w komediach.
Speaker:A jak zbudować tak życie, bo mało osób w Polsce może tak żyć, że po prostu sprawia sobie przyjemności.
Speaker:Ale ja też, wie Pani, pracuję po 12 godzin na dobę. Ale na szczęście lubię, to jest dla mnie przyjemność. Ale, ale, wie Pani, nie, wie Pani, jestem...
Speaker:Ja dzisiaj przyszłam do Pani tak, przedwczoraj grałam w Krakowie, byłam 5,5 godziny na scenie.
Speaker:Dwa spektakle pod rząd, w jednym spektaklu robię 4 tysiące kroków, a ciągle mam po złamaniu nogi problemy z chodzeniem.
Speaker:Wczoraj grałam w Łodzi to samo, dwa razy po 5,5 godziny na scenie i to samo. A dzisiaj miałam od 8 rano sesję zdjęciową, bo jest rocznica pisma Pani, do której ja piszę felieton.
Speaker:I natychmiast przyjechałam do Pani. No więc muszę Pani powiedzieć, że dzisiaj mam dosyć. Dzisiaj jestem tak zmęczona, że właściwie już powinnam się...
Speaker:Powinnam zadzwonić do teatru, do fundacji i powiedzieć, dzieci nie przyjadę dzisiaj, bo ja po prostu chodzę na czworak, a jestem już w takim stanie, że nie wiem jak się nazywam po tych kilku dniach pracy. Pojadę jutro.
Speaker:Jutro na szczęście nie gram i dzisiaj nie gram, co jest wyjątkowe wieczory dla mnie. Ale dzisiaj jak się położę do łóżka, to nie wstanę do jutra rano.
Speaker:Także, także no, no mogę sobie na to pozwolić, że po pierwsze jestem szefową własnej firmy. Także, no, no mogę sobie na to pozwolić, że po pierwsze jestem szefową własnej firmy.
Speaker:Także mogę tak ułożyć pracę i tak mogę ułożyć czas i plany, że nie robię sobie wielkich przykrości. Chociaż czasem nadepnę na temat, który po prostu no mi nie śpię w ogóle, w ogóle już nie śpię.
Speaker:Mało śpię, a czasem jest taki okres związany z ludzkimi problemami.
Speaker:Z jakimiś takimi chorobami aktorów, czy jakimiś takimi no nieprzyjemnymi sprawami jakby osobistymi ludzi, z którymi ja się przyjaźnię.
Speaker:To zorganizuje naszą pracę, odchodzą z ról, czy wypadają jakieś produkcje z powodu jakichś tam...
Speaker:To co mieliśmy dwa razy to zawirowanie z Jurkiem Szturem mnie kosztowało samą tyle, tyle najpierw wylew, potem zawał, potem rak tani.
Speaker:Po prostu przeżyliśmy to wszystko, a byliśmy rozpędzeni z rolami, ze spektaklami, graliśmy przy pełnych salach z Jurkiem. I nagle to tak się, nagle to wszystko ucięło.
Speaker:Ta sytuacja z tabloidami po wypadku samochodowym miała też jakieś przełożenie? Była trudna?
Speaker:Ja wiedziałam jakie on ma w ogóle problemy. Ja wiedziałam z jakim on się wielkim zmaga, zmaga życiowym problemem zdrowotnym.
Speaker:Ja myślę, że to po prostu skorzystały media z tego i nie tylko media. Wie pani, że kompromitacja Jurka była bardzo... Na rękę PiSowi.
Speaker:I śmieszne jest to, że tych nazwisk aktorów, którzy jawnie występowali przeciwko tej władzy jest tam no nie wiem no 20 osób tak naprawdę ciągle.
Speaker:Wiadomo było, że to jest lista ludzi, którzy po prostu nie zgadzają się na tę władzę i koniec. I my wszyscy byliśmy kontrolowani po wypadku Jurka.
Speaker:Ciągle stała drogówka. I ja musiałam dmuchać w balonik. Oni po prostu wszystkich nas chcieli skompromitować w jakikolwiek sposób. No ja w ogóle nie piję, bo niestety alkohol mi szkodzi.
Speaker:Myślę, że gdyby mi nie szkodził to bym była lekką alkoholiczką, bo to jest bardzo przyjemne. Natomiast akurat ja, mój organizm reaguje historycznie na nawet krople alkoholu. To w związku z tym jestem wolna, chociaż naprawdę żałuję.
Speaker:Ale, ale wszyscy moi koledzy wtedy była taka akcja, żeby nas na czymś przyłapać po Jurku. Że to się okazało bardzo intratne.
Speaker:Także no, ja wtedy pamiętam, że dzwoniłam do Jurka, wspierałam go. On chwilę później już dostał chemię. Właściwie cztery dni później już była tak ciężka sytuacja szpitalna z nim,
Speaker:że wiedziałam, że on po prostu ledwo to w ogóle wytrzymuje psychicznie wszystko. Więc to wszystko trzeba...
Speaker:Ja też pisałam reportaż o minister Monice Zbrojewskiej po tej sytuacji. Jak ona miała dosyć... Podobną.
Speaker:Tylko, że właśnie pod wpływem tego wszystkiego ona trzy dni później już nie żyła. I ten reportaż tajemnica Moniki Zbrojewskiej. Bardzo dużo osób w Polsce czytało.
Speaker:I naprawdę później miesiącami do mnie pisali maile. Jakie to jest coś ważne, żeby pokazać kontekst całości wydarzenia. Tego w jakim człowiek jest stanie emocjonalnym, psychicznym. I co przeżywa, prawda?
Speaker:Tak, ale wie pani, ja w ogóle chcę powiedzieć, że mam taką wdzięczność do państwa. Do ludzi, którzy potrafią obejrzeć sprawę z różnych stron.
Speaker:Dlatego, że ta łatwość karania, łatwość opinii, łatwość... Absolutna nieumiejętność zobaczenia prawdy.
Speaker:Czy jakby taka tendencyjna. I mediów zresztą, i ludzi, i publiczności, i widowni. Jest po prostu porażająca. Ale tak jest na całym świecie niestety.
Speaker:Natomiast no... Ja staram się wystrzegać takich łatwych ocen. Jakoś...
Speaker:Nie wiem, mnie to tak boli. Mnie zawsze to dotyka. Zresztą ja znam sytuacje wielu ludzi z naszego środowiska, do której nie mają dostępu dziennikarze, nie mają dostępu widzowie.
Speaker:I tak to jest często krzywdzące. I tak to jest często po prostu bez żadnej refleksji zrobione. Że naprawdę... No ale taka jest natura ludzka.
Speaker:Dlatego teraz coraz więcej osób chroni swoją prywatność.
Speaker:Tak, tak, oczywiście. No ale zło sprzedaje się lepiej. Kłamstwo sprzedaje się świetnie. Bardzo trudno to potem wszystko wyprostować.
Speaker:Czy na tle całego pani życia, pani priorytety ewoluowały?
Speaker:Tak. Tak, tak. Szczególnie jak urodziłam dzieci. Te drugie dziecięce, synów. Bo najpierw miałam Mariusię, córkę, która po 15 latach dopiero urodziłam synów. W drugim małżeństwie.
Speaker:To rzeczywiście się bardzo wszystko zmieniło. Ale i związek z innym mężczyzną mnie bardzo zmienił. Po prostu kompletnie inaczej zaczęłam myśleć. Wie pani, jednak nasze życie zależy od partnera życiowego.
Speaker:I pochopny wybór, że tak powiem, zmienia życie nieodwracalnie. Słucham nazwanie młodych osób. Ja nie mówię o moim pierwszym mężu. W tym momencie. Bo bardzo dużo mu zawdzięczam.
Speaker:Natomiast ja patrzę jak młodzi ludzie, że tak powiem, wiążą się bez rozpoznania głębszego. To jestem tym przerażona. Ponieważ mówię, będziesz żyła tak jak on się zachowuje. Zobacz, to będzie na całe życie.
Speaker:To jest twoje życie. Zobacz, patrzę na niego w tej chwili.
Speaker:Priorytety. Priorytety, które przyjęliśmy z moim drugim mężem, były dużo bardziej związane z rodziną. Dużo bardziej związane, ponieważ mieszkaliśmy z moimi rodzicami. Potem długo mieszkaliśmy z moją matką.
Speaker:Nasi synowie zostali całkowicie odcięci od naszego życia zawodowego. Żyli swoim życiem w jakimś Milanówku. Szczęśliwie z babcią. I uczestniczyliśmy w tym życiu.
Speaker:Bardzo dbaliśmy. Ja byłam wtedy jeszcze gwiazdą, jak ja mówię. W związku z tym mówiłam, że muszę mieć cztery miesiące wakacji. Wyjeżdżałam sobie już w maju, a wracałam we wrześniu. Teatr zaczął działać, zaczynał działać.
Speaker:Dzisiaj nie od dawna, już od 20 lat nie mogę tak powiedzieć. Muszę grać, jak inni nie mogą. Jak inni sobie biorą wakacje, to ja wtedy zostaję i gram. Bo jestem do dyspozycji Fundacji zawsze i w każdym momencie.
Speaker:Natomiast wtedy pamiętam, że wyjeżdżaliśmy na długie wakacje. Mój mąż robił filmy w Niemczech, w Ameryce.
Speaker:W pewnym momencie był głównie operatorem niemieckojęzycznych filmów. W związku z tym mogliśmy sobie pozwolić na absolutnie luksusowe poświęcenie pół roku.
Speaker:Na przykład na jakiś wyjazd do Włochy. Dzieci jeszcze wtedy nie chodziły do szkoły. Spędzaliśmy 4-5 miesięcy w różnych miejscach. A potem się wszystko skończyło.
Speaker:A potem zaczęłam ja reżyserować. I wtedy mój mąż zaczął dla mnie pracować. To znaczy robić zdjęcia w przedsięwzięciach, które ja rozpoczynałam.
Speaker:I to też jeszcze całkowicie zmieniło. No ale zawsze po tych wyborach 1989 roku, to już w ogóle wszystko było inaczej. Dlatego, że zaczęliśmy myśleć o tym, że można w ogóle zmienić wszystko dookoła.
Speaker:I tak powstała Fundacja. W pewnym momencie było mnie nie po drodze już za takim teatrem państwowym. Jakby rozrywało mnie od środka. Jeśli chodzi o te ograniczenia.
Speaker:I w pewnym momencie zrozumiałam, że zmieniły się czasy. Polska się zmienia. Takich teatrów jak ja założyłam w Europie było setki.
Speaker:Moi znajome, moje koleżanki francuskie, angielskie, nie wiem, brazylijskie mają własne teatry. Nie w sensie, że też własne.
Speaker:Ale, że ja mogłabym założyć fundację i stworzyć własny teatr. I wtedy to już się w ogóle wszystko zmieniło. Bo nagle stałam się osobą, która służy innym. Zatrudnia innych. Jakby decyduje o czymś dużo większym.
Speaker:Ale ja jestem podporządkowana jako artystka temu planowi. Temu przedsięwzięciu. Zresztą mój mąż zrobił to samo. Zrezygnował wtedy z filmów. Został na miejscu. Zaczął budować Teatr Polonia.
Speaker:W ogóle jakby zupełnie poświęciliśmy przecież wszystkie pieniądze nasze zarobione. I nasze dom sprzedaliśmy, żeby ten teatr powstał. Także to była wielka zmiana w naszym życiu. A wiedzieliśmy też wszyscy.
Speaker:Jakie to jest ryzyko, że jakby mnie zaufali. Mnie, która nigdy nie prowadziłam teatru. Mnie nagle. Mój mąż. Moi koledzy. Moja córka, która wtedy z nami otwierała tę fundację.
Speaker:Wszyscy mi uwierzyli, że warto dla tego zmienić w ogóle wszystko. Także to była wielka cenzura. Po dwóch latach istnienia fundacji mój mąż umarł.
Speaker:I tak naprawdę przez te 20 lat fundacji, te 18 lat już było bez niego. Pomagała mi zawsze córka. Która jest przy mnie.
Speaker:Moi synowie się włączają powoli. Ale ja jestem od jakiegoś czasu, tak naprawdę od 8 miesięcy. Od momentu, kiedy złamałam nogę.
Speaker:I pierwszy raz byłam bezradna. Naprawdę. Po prostu nie byłam w stanie zapanować nad niczym. Nie mogłam grać. Nie mogłam chodzić. Nagle nie mogłam.
Speaker:Potrzebowałam pomocy. Byłam zdana na łaskę. Ale tych, którzy mają dla mnie czas. Nagle coś się w ogóle w mojej głowie zmieniło. Zaczęłam myśleć o przyszłości. Jak to wszystko w ogóle przekazać dalej.
Speaker:Czy dalej jak to w ogóle poprowadzić. I muszę powiedzieć, że to też była duża zmiana. I priorytety w tej chwili się powoli, powoli też zmieniają.
Speaker:Już nie ja jestem ważna. Mój gust. Moje wybory repertuarowe. Czy moje wybory artystyczne w ogóle. Tylko oddaję to. Dużo bardziej słucham w tej chwili już innych.
Speaker:Bo mam nadzieję, że za jakiś czas oni dalej to poprowadzą.
Speaker:A powiedziała Pani o wielkiej zmianie 89. Chciałam zapytać, czy za jakimiś aspektami czasów komuny czuje Pani nostalgię?
Speaker:No wie Pani byliśmy młodzi. Kochaliśmy się. Oj Boże byliśmy szaleni. Mieliśmy niby dużo dostreszenia. A jednocześnie nic.
Speaker:Mieliśmy tak mało tak naprawdę dostreszenia, że stać nas było na wielkie szaleństwa. A dzisiaj po prostu obrośliśmy w jakieś straszne rzeczy.
Speaker:Domy, samochody, fundacje, teatry. Odpowiedzialność za innych ludzi. Ja dzisiaj nie mogę być szalona.
Speaker:Dlatego, że mam na głowie ileś tam rodzin z dziećmi. Ludzi, którzy pracują z nami. Od pracy fundacji zależy ich przyszłość też. I codzienność.
Speaker:Ale no czuję. Wie Pani w Człowieku z marmuru chodziłam z tym jednym workiem amerykańskim. I cały czas mi Andrzej Bajda mówił. Jesteś taka i zachowujesz się tak na ekranie.
Speaker:Bo masz tylko tyle ile masz w tym worku. A jakbyś miała coś więcej to już byś nie miała odwagi tak protestować. I coś takiego w tym było. Że tęsknimy za tym, że nic nie mieliśmy. Bo to dawało odwagę, siłę.
Speaker:Niczego nam nie było żal. A teraz lubimy. Jak ja słyszę. Jak ja słyszę. Kawę na tym. Kawę na owsianym. To dostaję fury po prostu.
Speaker:Poproszę kawę na owsianym albo kawę na takim. To mówię ludzie. Kiedyś nie było kawy. I to jeszcze z takim tonem.
Speaker:Poproszę kawę na owsianym. I mówię ludzie błagam was. Jak dzisiaj widzę kobiety, które kupują sobie torebki za 20 tysięcy złotych.
Speaker:To po prostu staję oniemiała i mówię to jest niemoralne. To jest niemoralne.
Speaker:Ale my dzisiaj dla wok ten podcast.
Speaker:Tak to prawda.
Speaker:Także Anna Wintour myślę, że nawet droższe mogłabyś ją wystawić.
Speaker:No na pewno droższe. Na pewno droższe. Wie pani. Ale jednak ciągle z tego socjalizmu mi został ten taki socjalistyczny. Zresztą ja muszę powiedzieć, że mam wielu przyjaciół. Nie wiem.
Speaker:Gdzieś tam we Francji. Oni nie kupują sobie ubrania droższego niż 100 euro. Ja pamiętam jak kiedyś kupiłam sobie płaszczu Lafayetta. I byłam tak szczęśliwa z tego płaszcza. I przyszłam.
Speaker:I Andrzej Wajda i Krysia Zachwatowicz zobaczyli ten płaszcz i moją radość. I dostali po prostu jakiegoś takiego oburzenia. A w Polsce był stan wojenny.
Speaker:Ja mówiłam Andrzej, ale mi się tak ten płaszcz podoba.
Speaker:Jestem taka szczęśliwa.
Speaker:A tam kobiety siedzą w więzieniach w Polsce. I trzeba im wysłać watę. Do więzienia. Ja pamiętam jaką dostałam reprymendę od Andrzeja Wajdy za ten płaszcz.
Speaker:Do końca życia tego nie zapomnę. Nie, nie. No ale coś w tym jest, że jakby trzeba się na coś zdecydować. No wie pani. Są różne przyjemności. Luksusowe życie. Życie jest bardzo przyjemne.
Speaker:I szybko się do tego przyzwyczajamy. Ale ja już dawno przeszłam ten Rubicon. I po prostu jak coś mam za drogiego to mi to źle robi. Znaczy po prostu czuję się niedobrze.
Speaker:Jakby coś takiego jest w tym okropnego. Znaczy nie potrzebuję tego. Nie potrzebuję tylu ubrań. Nie potrzebuję tylu rzeczy. Nie potrzebuję. Zresztą moje dzieci też nie potrzebują. I to jest manifest.
Speaker:Oni są minimalistami. Nie chcą przedmiotów. Nie trzymają. Pozbywają się. Tylko to co jest im niezbędne.
Speaker:W ogóle jest cała taka duża taka płaszczyzna nowa. Tego minimalistycznego życia. Nie latają samolotami.
Speaker:Bo tam nie wiem dlaczego zresztą. Ale jeżdżą pociągami gdzieś daleko. Dlatego, że coś tam. Bezyna za dużo.
Speaker:Jeżeli chodzi o klimat to po prostu ocieplenie i tak dalej.
Speaker:Nie jedzą mięsa oczywiście. No wie pani. Ja żyję wśród takich wnuków, dzieci. Takich eko. Takich co to. Tego i tylko używane rzeczy. Żeby nie kupować nowych. Bo krowy.
Speaker:Bo nie mają co pić. Ja nie wiem. Ja tego do końca nie rozumiem. Bo się w to nie zagłębiłam nigdy. Bo bardzo. Ja jestem osobą, która bardzo lubiła futra. Uwielbiałam futro.
Speaker:No niestety nie odważałabym się w tej chwili założyć futra. I nawet nie miałabym z tego żadnej przyjemności. No nieważne. W każdym razie świat się bardzo zmienia. Nie wiem dlaczego ja tak dużo o tym mówię.
Speaker:Bo mnie to porusza.
Speaker:Mnie też to porusza. I ja to niedawno właśnie zrozumiałam. Co pani mówiła o Wajdzie. I o tej roli. I o tym, żeby nie mieć za dużo rzeczy. Bo wtedy ma się zupełnie inną wolność.
Speaker:Ja swój najlepszy reportaż napisałam jak właśnie nie miałam nic. Wróciłam do Polski. Nie miałam żadnych oszczędności. Napisałam czy Bóg wybaczy siostrze Bernadettcie. I nie miałam nic do tego. Nie miałam nic do stracenia.
Speaker:I ryzykowałam na każdym kroku. I zauważyłam, że teraz bardzo dbam, żeby się nie wplątać w jakieś kredyty. W jakieś trudne sytuacje.
Speaker:Ale wie pani. Ja tylko jedną rzecz chcę powiedzieć. Jak nastał PiS. Ja zrozumiałam kto nami rządzi. Ale zrozumiałam to bardzo szybko. Następnego dnia. Już wcześniej rozumiałam.
Speaker:Ale tego pierwszego dnia po prostu uznałam, że to jest taka... Ja poczułam się jakbym miała wielką żałobę. Wiedziałam co to jest. Żałoba narodowa. Że nagle zaczęłam chorować na Polskę. Chorować na to nieszczęście.
Speaker:I nagle pomyślałam sobie. Pamiętam ten dzień. Jak leżałam rano i myślałam sobie. Boże ja mam fundację. Teatr. Oni mogą mi ten teatr zamknąć w każdym momencie.
Speaker:Przyjdą i tak jak dwa czy trzy wtedy teatry zamknęli w ciągu jednego dnia. Przyszedł strażak. Przysłali strażaka. Powiedział nie zgadza się ta instalacja przeciwpożarowa. Koniec. Zamykamy teatr. Do widzenia.
Speaker:I nikt nic nie mógł zrobić wtedy. Mówię przecież mnie to mogą zrobić każdego dnia. Nie odzywaj się. I nie. I zrobiłam zebranie w fundacji. I powiedziałam tak. Słuchajcie.
Speaker:Ja nie mogę utrzymać języka za zębami. I ja protestuję. To może mieć wpływ na fundację. To może mieć w przyszłości wpływ na nasz teatr. Ja was wszystkich bardzo przepraszam.
Speaker:Ale gdybym miała się zamknąć. I przestać protestować. To ja już w ogóle nie chcę tego teatru. Ja to jawnie publicznie wszystkim moim współpracownikom powiedziałam. Jest jeszcze też inna sprawa.
Speaker:Że ja w pewnym momencie dałam nazwisko firmie kosmetycznej. Bardzo doświadczonemu człowiekowi, który to robi świetnie. Ja jestem z tego bardzo dumna. To są świetne kremy. Ale też do niego powiedziałam.
Speaker:Słuchaj. Ty masz firmę zbudowaną na moim nazwisku. Odważyłeś się zbudować firmę kosmetyczną. Na nazwisku 60 letniej kobiety. Ja wtedy jak ty mi to powiedziałaś.
Speaker:Wpadłam w absolutny szok. Że w ogóle chcesz coś takiego zrobić. Ale teraz jest jeszcze gorzej. Bo ja ci teraz mogę zaszkodzić. I wtedy ten człowiek powiedział do mnie.
Speaker:Rób zgodnie wszystko ze swoim sumieniem. Hasłem naszej firmy kosmetycznej jest. Bądź sobą. Co przy kosmetykach jest naprawdę rewolucyjne. Także bądź sobą.
Speaker:Ja jestem mu do dzisiaj tak wdzięczna. Za to, że nie postawili mi. Bo mogli mi postawić te granice. Ja się sprzedam w jakimś sensie. Podpisałam certyfikat. Że to nazwisko firmuje jednak.
Speaker:Potężną rozwijającą się firmę. Która po prostu korzysta z mojego nazwiska. Także chcę powiedzieć. Że to jest i tak i tak. Że jednak są sprawy ważniejsze.
Speaker:A tak. Rzeczywiście.
Speaker:I nagle niech wszystko idzie w cholerę. A ja i tak muszę to powiedzieć. A ja i tak muszę zaprotestować. Bo jeżeli nie zaprotestuję. To mam wspólny udział. To jestem winna.
Speaker:Wczoraj czytałam różne artykuły. I wywiady z profesor Staniszki.
Speaker:Tak, tak, tak. Przez jej śmierć.
Speaker:I nawet dałam na mojego Facebooka. Taki fragment.
Speaker:Kiedy ona mówiła, że uwierzyła prawu i sprawiedliwości.
Speaker:No nawet to słyszeliśmy wielokrotnie.
Speaker:A później zmieniła zdanie. I nagle. Ja wiem.
Speaker:Tylko, że potem już nie miała siły, żeby to wyeksplikować. Ponieważ najpierw bardzo często. I pięknie. Uwierzyła. I wierzyła.
Speaker:A potem już potem coraz rzadziej się pojawiała. W związku z tym myśleliśmy, że ona dalej wierzy. Gdzieś tam.
Speaker:A czy pani widziała osoby, które nie wierzyły. Ale jednak bały się mówić?
Speaker:Tak. Tak. Oczywiście. Oczywiście. No. Ale też nie mam do nich pretensji.
Speaker:Dalej są przyjaciółmi. Tak. Absolutnie.
Speaker:Co więcej u nas bardzo wielu aktorów grało. Którzy grali w tych przedsięwzięciach.
Speaker:W tych smoleńskach różnych i tam dalej. Byliśmy. Graliśmy z nimi na scenie. Ja tylko mówiłam, że czasem mówiłam w fundacji. Błagam was. Nie rozmawiajmy o polityce w garderobie. Bo to potem widać na scenie.
Speaker:Także po prostu po przedstawieniu sobie porozmawiamy. Także zwracałam na to uwagę.
Speaker:Czy widać na scenie. A czy polityka to dla pani brudny temat?
Speaker:Ja wiem. Nie wiem. Wie pani. Odkąd teraz się zmieniło. Znowu. Ja uważam, że tamte 30 lat. To był najszczęśliwszy okres w ogóle.
Speaker:Jeden z najszczęśliwszych momentów w Polsce. Natomiast teraz jak się znowu zmieniło. Ja z ulgą absolutnie przestałam oglądać. Słuchać. I mówię nie.
Speaker:Tak mnie te 8 lat umęczyło. Tak byłam ciągle zestresowana. I tak. Ciągle mnie to targało. To moje nerwy. Moja matka moim zdaniem przez to umarła. Siedziała cały czas przed tym telewizorem. I po prostu dostawała czegoś takiego.
Speaker:Przychodziłam co wieczór i mama była w takim stanie. Po oglądaniu tych informacyjnych. Że ja mówię. I dostała wreszcie raka z tych nerwów. Moim zdaniem. I biedna umarła. No w każdym razie.
Speaker:Odpuściłam. Powiedziałam teraz już. Że jak mają władzę na nowo. To niech sobie teraz już radzą. Beze mnie. Oczywiście żartuję. Ale nie wtrącam się. Zajęłam się spokojnie czytaniem książek.
Speaker:Zajęłam się planowaniem repertuaru. W sposób jeszcze taki bardziej. No komfortowy. Prowadzeniem teatru. Dlatego, że już uważam. Że już teraz musi to pójść.
Speaker:Jakoś w dobrą stronę. I ja już mam tak dosyć tych 8 lat. Że koniec. Właściwie w tej chwili już. Jest tematem. Który oddała mnie innym.
Speaker:Bardziej doświadczonym w tej sprawie.
Speaker:Ja bardzo lubię. Wykłady. Lekarzy czy neurobiologów. Czy Chris Bailey.
Speaker:Fizyków.
Speaker:Fizyków. Szczególnie tego jak zrobić. Żeby mieć taki wyrównany poziom serotoniny.
Speaker:No tak.
Speaker:Żeby to życie było dość gładkie. I jak wiemy. Przypadek. Jak pokazał chociażby Kieślowski. Ale czy ma pani jakieś swoje nawyki. Zasady.
Speaker:Które okazały się wyjątkowo skuteczne. W budowie dobrego życia.
Speaker:Tak. Przestałam mówić. Oprócz pisowi. Przestałam mówić źle. Do ludzi. Od dawna.
Speaker:Nawet jeżeli widzę coś bardzo złego. To najpierw mówię. Przepraszam. Wydaje mi się. Przestałam być tak radykalna. Jak byłam jeszcze.
Speaker:Powiedzmy 30, 20 lat temu. Od momentu kiedy powstała fundacja. Ale myślę też.
Speaker:Że fundacja nie była głównym powodem. Ja pracowałam naprawdę dużo w ekipach filmowych. W Europie. I w pewnym momencie. Przepraszam. Nagle zorientowałam się.
Speaker:Że wszyscy dookoła zakładają. Że inni chcą dobrze. To dla mnie był szok. Bo ja pochodziłam z kraju. Gdzie wszyscy zakładali. Że inni chcą źle.
Speaker:I ja to pewnego dnia zrozumiała. Że nawet jak ja. Nie wiem. Gubiłam scenariusz na planie. Bez przerwy. Gubiłam scenariusz. I reżyser i cała ekipa.
Speaker:Czekali aż ja znajdę scenariusz. I coś im powiem. I. Trzeciego dnia. Nagle zobaczyłam koło mnie młodego człowieka. A pan kim jest?
Speaker:A on mówi. Ja jestem studentem. Tam nie wiem już czego. Zostałem wynajęty. Zaangażowany żeby pilnować pani scenariusza. Ja mówię słucham. Oni tak dlatego.
Speaker:Że produkcja uznała. Że lepiej opłaci mi się zapłacić pieniądze. I ja będę pilnował tego scenariusza. Niż czekać aż pani scenariusz znajdzie. Bo to się powtórzyło ostatnio. Pięć razy.
Speaker:I ja nagle wstanęłam i pomyślałam. Boże co za cudni ludzie. W ogóle. Nie powiedzieli mi że mają pretensje. Ale co więcej. Nie oskarżyli mnie o to. Tylko że no trudno. No taki mam charakter.
Speaker:Że tak jestem emocjonalnie związana z tym graniem. Że scenariusz po prostu nie zauważam. Że mi gdzieś ginie po drodze. Ale to tak. I wiele takich przypadków.
Speaker:Że nie zakładali że ktoś chciał źle. Tylko to był przypadek. Albo no z taka jakaś sprawa. I ja nagle zrozumiałam. Że ja jestem zupełnie innego kraju.
Speaker:Że jeżeli ktoś. Mówi do mnie coś. To ja jestem pewna. Że on ma do mnie pretensje. A tutaj nie.
Speaker:I muszę powiedzieć. Że te kilka lat grania. Dziesięć lat. W tych różnych tam produkcjach. Nauczyło mnie też takiej po prostu.
Speaker:No takiego samego zachowania. No takiego jakiegoś. Dawania dużego kredytu. Zaufania do partnerów. Kolegów. Reżysera. Wszystkich. Wszystkich dookoła.
Speaker:I właśnie od początku fundacja jest tak źle. Że najpierw zakładam że ktoś chce dobrze. A potem dopiero. Staram się dociec. Dlaczego się stało coś co się stało. I muszę powiedzieć.
Speaker:Że to była duża zmiana w moim życiu. Naprawdę duża.
Speaker:Ta zmiana się wydarzyła ile lat temu?
Speaker:O dawno. No jakieś dwadzieścia pięć lat temu. Myślę.
Speaker:A inne jeszcze takie drogi, metody, techniki. Coś co okazało się skuteczne.
Speaker:I to po co mówię. Że to zawsze procentuje. Że zawsze. No i jeszcze jest druga rzecz. I zrobić a nic nie robić.
Speaker:Bo oni mówią. Czy ja mam w tym grać? Ja mówię. Dziecko ty jeszcze nic nie umiesz. Idź i graj. Nie zastanawiaj się. Czy to jest dobry projekt, zły projekt. Bo na początku drogi musisz przede wszystkim pracować.
Speaker:Ale to samo mówię do moich wnuków. Do dzieci. Lepiej idźcie coś zobaczyć. Lepiej to zróbcie niż nie róbcie. Bo to jest zawsze na korzyść. Nawet jak coś złego to jest na korzyść.
Speaker:Także. Bo to jest nauczka. Także. Nie no. Ja w ogóle jestem optymistką. Taką niepoprawną. A jednocześnie jestem osobą taką. Sprawczą.
Speaker:To znaczy jak to powiedzieć. Z każdej chwili musi coś powstać.
Speaker:Czyli pani odpoczywa wśród ludzi. Nie w samotności.
Speaker:Tak. Nie. Teraz muszę mieć samotność. Teraz już w ogóle dzień podzieliłam też na te trzy części. Bo już nie mam siły po prostu tak pracować. I muszę mieć przynajmniej jedną trzecią dnia dla siebie. Bo inaczej nie jestem w stanie.
Speaker:Te dwie trzecie wypełnić. Dlatego teraz jestem zmęczona. Bo tej trasie teatralnej. Ja mam przed sobą dużą trasę teatralną. Za chwilę znowu. Więc i to codziennie gram coś innego.
Speaker:W związku z tym wiem, że czeka mnie wysiłek. Ale potem już sobie zorganizowałam trzy dni. Że muszę odpocząć. A to jest zmiana też w moim życiu. Że ja po prostu już nie mam siły.
Speaker:Ja się czuję po prostu. Boli mnie głowa. Bolą mnie nogi. Ale co wie. Ale coś jeszcze jest w tym wszystkim miłego. Że jestem w fundacji. Otoczona młodymi ludźmi.
Speaker:To są wszystko góra. 30-latkowie. Oni ze mną zaczynali 20 lat temu. Jak mieli tam po 16, 17, 18, 19 lat. To byli tacy ludzie licealiści.
Speaker:Albo studenci pierwszego roku. Którzy przyszli do teatru żeby być bileterami. A dzisiaj są dyrektorami. I oni mi wszyscy pomagają.
Speaker:Wie pani, że ja zapominam już tak. Pamiętam tylko rolę. A jak mam powiedzieć o kogo mi chodzi. To mówię ten co jego żona w tamtym roku. I mówią nazwisko.
Speaker:Bo oni się nauczyli już zgadywać te moje. Zgadywać co ja chcę powiedzieć. Bo ja już też zapominam wielu rzeczy. Ale co więcej. Oni mi pomagają ze wszystkim. Jak idę. Moje dzieci też.
Speaker:Moje wnuki mi pomagają. Na szczęście jestem otoczona dużą ilością młodych ludzi. Którzy szybciej kojarzą niż ja. Natomiast jak dochodzi do poważnej decyzji.
Speaker:To ja te decyzje podejmuję jednak. Na skutek mojego doświadczenia. Ale zanim do tego dojdę. To wypytam ich. Co oni sobie myślą. Ale ja mówię. Wy nie pamiętacie. To było w latach 70.
Speaker:Ja to pamiętam. To nie można się tak zachować. I ja. Czasem robią dużo błędów. Bo po prostu mają takie luki. Urodzili się dużo później. I już się stały te wszystkie sprawy.
Speaker:O których ja pamiętam. Ale dobrze. Jest tej młodzieży dookoła mnie bardzo dużo. I dobrze się z nimi czuję.
Speaker:Ja przed każdą audycją. Rozmawiam z ludźmi. Ale z bardzo różnych baniek. Czyli z jednej strony z osobami z VOGA. Z mojej redakcji. Z drugiej z artystami. Znamy.
Speaker:Z trzeciej strony z moimi kolegami na siłowni. I rozmawiamy o tym. Jakie oni by zadali pytania. I wszyscy. Pani chcieli zadać dokładnie to samo pytanie. W tych różnych bańkach.
Speaker:I jak pani myśli. Jakie?
Speaker:Nie wiem. Skąd biorę tyle siły.
Speaker:Bardzo podobne. Skąd pani ma taką formę. I czy czuje pani lęk. Przed mijającymi następnymi latami.
Speaker:Tak. Tak. To znaczy. Zrobiłam taki spektakl My Way. Na moje siedemdziesięciolecie. Taki sobie zrobiłam prezent. Bardzo lubię to zresztą grać. I tam opowiadam taką historię. Że mam przyjaciela.
Speaker:Który dawno temu wyemigrował do Londynu. I jest w wiecznej depresji. Ten świat go przeraża. Przyszłość go przeraża.
Speaker:Żyje właśnie w kółko na takim zakręcie. I pisze do mnie co poniedziałek. To już jest rytuał. Jak dobrze, że w piątek będzie koniec świata. I ja czytam to.
Speaker:I jest mi lżej. Naprawdę. O może już uwolnimy się w piątek od tego ciężarów życia. Że może już będzie koniec świata.
Speaker:Coś jest w tym. Coś mi lubi palić czarny humor.
Speaker:Coś jest w tym. Tak. Tak. Tak. Ale coś jest w tym, że jestem czasem zmęczona. Po prostu takim pędzeniem. A... A co robię, że jestem w takiej formie? No nie wiem. Nie jestem.
Speaker:Ciągle mnie pasjonuje to co robię. Lubię grać. Lubię reżyserować. Jestem odpowiedzialna za fundację. Lubię psy. Lubię koty. Lubię mój dom. Lubię ogród. Lubię wyjeżdżać. No po prostu lubię w ogóle rano wstać. Żyć.
Speaker:To co Pani też powiedziała o tej zasadzie, żeby o ludziach nie mówić źle. To myślę, że to jest bardzo ważne. I mało osób w ogóle o tym mówi. Ja teraz spędzam dużo czasu z Michelle Obamą. Bo przylatuję do tego.
Speaker:Przylatuję do Polski. I ona ma takie cztery zasady i techniki budujące jej dobre życie. Po pierwsze uważa, że jesteśmy tym co jemy. Po drugie uważa,
Speaker:że jesteśmy tym jak dużo ćwiczymy. I im więcej ćwiczymy, czy jesteśmy po prostu w ruchu. Nawet chodzi o zwykły spacer. Tak zresztą też uważa królowa Elżbieta. Tym więcej jesteśmy w stanie zrobić.
Speaker:Po trzecie jesteśmy tym co czytamy. Co wybieramy czytać. A po czwarte jesteśmy tym kogo wpuszczamy do swojego życia.
Speaker:No dokładnie. Dla mnie to jest najważniejsze. Nie można żyć po prostu naprawdę od partnera życiowego od dzieci, od partnera zależy od gosposi nawet,
Speaker:którą się ma. Zależy nasze życie. Znaczy zależy jakość tego życia. Czy jakby forma tego życia. To jest po prostu niebywałe.
Speaker:A jakie były największe różnice między Pani mężem Andrzejem Sewerynem, a mężem Edwardem?
Speaker:No to przez to, że ten drugi mąż był absolutnie takim człowiekiem, który nie lubił na siebie zwracać uwagi. Miał niebywałe poczucie humoru, ale takie ścicha pęk, jak to się mówiło.
Speaker:I w ogóle był innego rodzaju inżynier, artysta. To znaczy w ogóle to jego, ten artyzm, no jak ja mówię, opowiadam też w MyWay, że pewnego dnia przyszedł do mnie i mówi
Speaker:wiesz, w związku artystów trzeba zdecydować, kto jest artystą większym, bo inaczej będą konflikty. Więc ja dzisiaj zdecydowałem, że ty.
Speaker:On był nadzwyczajny. A ten pierwszy związek, to był związek dwojga artystów, który walczył, każdy walczył o swoje miejsce, o swój plac, o swoje... A tu nie, tu absolutnie nie.
Speaker:Mój mąż mówił do mnie wchodzisz, blask drugi, wchodzisz, blask, bo siedział za kamerą, widział w obiektywie mnie, jak gram. Ja mówię, no jak ja zagram? On mówi, Krysiu, wchodzisz, blask, za tobą ciemność.
Speaker:No nie, to w ogóle była taka różnica, że w ogóle taka totalna akceptacja, ale taka totalna akceptacja, że właśnie można się w tym kąpać od rana do nocy.
Speaker:Ale czuła się pani tak samo szczęśliwa przy jednym i przy drugim?
Speaker:Znaczy, w tym pierwszym małżeństwie było dużo więcej spraw zawodowych. One miały większą... A w drugim były życiowe sprawy,
Speaker:to znaczy ten związek i codzienność jednak przeważały.
Speaker:A czy dlatego właśnie, że pani wchodziła i był ten blask, a za panią ciemność, to nie zdecydowała się pani już na trzecie małżeństwo?
Speaker:Nie, w ogóle sobie nie wyobrażam. Wie pani, nie, to był taki związek, że w ogóle...
Speaker:Ale ja proszę nie tutaj, bo tutaj wok.
Speaker:Nie, w ogóle sobie nie wyobrażam.
Speaker:Nie wypadam. W ogóle sobie nie wyobrażam.
Speaker:Nie, nie. Wie pani, ja zostałam wdową w wieku prawie 60 lat. Wie pani, no to czas na takie wolne życie,
Speaker:na takie własne reguły, własne plany, własne przyjemności, ale właśnie już bez nie, w ogóle niepotrzebne mi to do niczego.
Speaker:A własne reguły, to ma pani takie swoje nawyki, jak wstaje rano, co pani zwykle robi?
Speaker:No tak, najpierw karmię koty. Znaczy koty mnie budzą. Koty mnie budzą, stają mi nad twarzą i żądają, żebym wstała. Jest to 5, pół do 6 i wstaję
Speaker:i najpierw mojego psa, który śpi przy łóżku i który jest moim stróżem i jak cokolwiek się dzieje w ogrodzie, to ona szczeka. Najpierw ją wyprowadzam, potem karmię
Speaker:te wszystkie koty, psy, biorę kawę i wracam z powrotem do łóżka. To jest moja pierwsza rzecz. O 5, pół do 6 rano wychodzę na te pół godziny, żeby to towarzystwo całe jakoś tam obsłużyć.
Speaker:A potem wracam z powrotem do łóżka czytać. Czytam tam, powiedzmy, do 8. Czyli od 6 do 8? Tak, tak. Potem mam rehabilitację codziennie rano.
Speaker:Mam 14 przepukliń na kręgozłupie. A jakie
Speaker:książki uwielbia Pani czytać?
Speaker:Wszystkie. Wszystkie, ale ostatnio też źle, nie najlepiej widzę, więc słucham audiobooków i żałuję, że portale audiobookowe nie są ambitniejsze. Ponieważ niestety te ambitne książki
Speaker:nie są nagrywane, tylko są takie te popularne książki nagrywane. A jak chcę naprawdę coś przeczytać ważnego, to niestety muszę przeczytać jednak. Więc
Speaker:sztuki teatralne czytam, znaczy szybko muszę czytać, ponieważ w Polsce jest taki jeszcze zwyczaj. Po pierwsze jest bardzo dużo grafomanów, a po drugie oni wysyłają sztuki
Speaker:i chcą, żeby natychmiast następnego dnia im odpowiedzieć, czy to będzie grane. No więc ja nauczyłam się, ponieważ nie mam działu literackiego, sama to wszystko czytam,
Speaker:że po prostu od razu zaczynam czytać. Jak tylko ktoś przyjdzie, to ja odczytam od razu. Jak mnie zainteresuje coś, to przy tym zostaję, a jak mnie nie zainteresuje, to po dwóch scenach to wyrzucam i mówię nie będziemy tego czytać i koniec.
Speaker:I w ogóle przestałam się tym przejmować.
Speaker:Łatwo, lekko i przyjemnie.
Speaker:Tak, w ogóle mówię koniec. Natomiast mam rano też często tak, że jak coś reżyseruję, to też muszę na przykład wybrać muzykę.
Speaker:To mam takie długie okresy w życiu, że głównie słucham czegoś. Głównie słucham jakieś rzeczy z różnych miejsc i tu mam porady. Różne tam synowi mi przysyłają, znajomi, ludzie, ci
Speaker:ilustratorzy muzyczni wysyłają mi jakieś i słucham muzyki. Reżyserowałam dwie opery, więc jak miałam, jak to robiłam, to bez przerwy słuchałam różnych rzeczy
Speaker:i muszę powiedzieć, że się tak uzależniłam od słuchania na przykład Strasznego Dworu w pewnym momencie, bo najpierw wjechałam do Łodzi, słuchałam tego Dworu w różnych tam wykonaniach, potem na próbie oni cały czas śpiewali,
Speaker:potem wracałam do Warszawy, słuchałam, grałam spektakl, w nocy słuchałam i rano znowu jechałam. I dostałam takiego czegoś, że jak wyłączałam Straszny Dwór, to byłam na takim głodzie, że myślałam, że zwariuję.
Speaker:I mówię, na przykład zdarzało mi się, że prosiłam, mówi, zostań, bo jeszcze mi zaśpiewaj tę arię, bo ja po prostu nie przeżyję bez tej arii, tej podróży.
Speaker:Także nie, są te długie okresy, że po prostu zwyczajnie dla zawodu, dla potrzeby mojej słucham różnych rzeczy, czasem zupełnie zdumiona, że takie rzeczy powstają.
Speaker:I to są takie rytuały. Te dwie godziny poranne to jest moja praca domowa, bo potem jak wyjeżdżam już z domu, bo jest ósma rehabilitacja, potem śniadanie i wyjeżdżam do Warszawy,
Speaker:jestem w pół do jedenastej zawsze w Warszawie i wchodzę do teatru, to już właściwie są spotkania, rozmowy, spotkania, próba, spotkanie i tak dalej. I wieczorem spektakl na okraszenie tego dnia.
Speaker:Więc te dwie godziny poranne są dla mnie bardzo ważne. To jest właściwie bez tych dwóch porannych, bez zajrzenia do wyborczej, do netu, do poczty,
Speaker:do tego, to w ogóle też sobie nie wyobrażam. Więc potem w ciągu dnia to dorabiam tak jakby ciągle. Jak mam chwilę czasu, to... No ale przede wszystkim, pani, najważniejsze są w teatrze spotkania z ludźmi.
Speaker:Ciągle przychodzi ktoś porozmawiać, aktorzy, reżyserzy, kostiumolodzy, nie wiem, ludzie, którzy nie wiem, chcą napisać aranżację, muszą napisać aranżację i tam
Speaker:no trzeba porozmawiać, czy nad nodą o adaptacją. My jednak robimy tych premier rocznie na dwa teatry, to ja muszę po prostu z tymi ludźmi się spotykać. A czasem to są przyjaciele. Znaczy po prostu przyjeżdżają do Warszawy
Speaker:i przychodzą porozmawiać, wiedzą, że ja siedzę w teatrze, w związku z tym przychodzą porozmawiać. Te rozmowy, te spotkania, są bardzo, bardzo ważne. Przychodzą do mnie młodzi aktorzy, że nie mają, przychodzą aktorki, które się
Speaker:rozwodzą. No tak w różnych sprawach przychodzą. Albo, że trzeba zmienić lampy w teatrze, albo, że żarówki, albo, że te przestali produkować, albo, że mamy coś tam nowego, jakiś problem z kotami teatralnymi,
Speaker:bo tych kotów się rodzi tyle co roku, że trzeba je albo sterylizować, albo co. Wie pani, wszystkie sprawy. No tak to, tak się dzień, tak się ten dzień układa. Ale te dwie godziny moje poranne są dla mnie.
Speaker:No i czas w garderobie przed spektaklem. Kiedyś przychodziłam do teatru o godzinie szóstej, o siódmej wchodziłam na scenę. A teraz idę do garderoby o piątej, a wchodzę na scenę o siódmej trzydzieści.
Speaker:Czyli dwie i pół godziny bite, siedzę w garderobie z garderobianą. Też mam gości, ale na przykład nie wyobrażam sobie, myją codziennie mi głowę.
Speaker:To mycie głowy mnie uspokaja. To jest jedyna rzecz, o której mówię. Ja się uspokajam, jak mam to mycie głowy. Dlatego, że to jest, wiem, że to jest mój czas, że ja teraz już dopiero się
Speaker:przygotowuję, wejdę. Także myjki do mycia włosów były pierwsze, jakie w ogóle w obu teatrach zrobiłam. Ponieważ wiedziałam, że bez tego nie wejdę na scenę. Czyli też
Speaker:rodzaj nawyku. Nawyku
Speaker:absolutnego, absolutnego. To mycie głowy to jest jak po prostu jakaś mantra.
Speaker:W piątek jest koniec świata?
Speaker:Tak, mam nadzieję.
Speaker:Co pani przekaże następnym pokoleniom w tym świecie, który będzie? Co pani wie, czego się pani boi?
Speaker:Nie chcą mnie słuchać, jak nie gram. Dlaczego? Muszę tylko grać. I wtedy uważają. A jak coś mówię prywatnie, to na przykład moi
Speaker:wnuczki, to ja słucham synów, co oni mają do powiedzenia. To ja słucham moich dziewczyn, co one mają, nad czym pracują, co robią, co myślą. Nikt mnie nie pyta, co ja robię i co ja myślę. W ogóle ich to nie interesuje.
Speaker:Oni się interesują, żebym ja ciężkiej walizki nie zaniosła na pierwsze piętro i mi wyrywają i wnoszą. Ale nikt mnie nigdy nie zapytał, co ja teraz czytam, albo co ja oglądam, albo co ja robię. Ja mówię
Speaker:przyjdziecie na premierę? A fajnie, tam zostaw nam, przyjdziemy z kumplami. Ja bym nie podobała, nawet nie... Wie pani, tak, że to raczej ja się dowiaduję, co mi potrzebne od nich. W ogóle
Speaker:coś takiego się stało, że nie ma tak zwanej sztuki konwersacji. Że my rozmawiamy o wielu rzeczach przy stole. Oni opowiadają, co widzieli w kinie. Ja pytam, dlaczego im się to podobało i tak dalej, ale to raczej
Speaker:oni mi opowiadają, a ja nie im, bo ich to nie bardzo interesuje, co ja myślę. W związku z tym... Ale nie ma takiej normalnej rozmowy, takiej w ogóle
Speaker:abstrakcyjnej. To ja bym panią nieustannie pytała. To ja jadę na wakacje. Ja jadę na wakacje z przyjaciółmi i tak rozmawiamy w ogóle wtedy o sztuce, o aktorstwie, o życiu,
Speaker:o roślinach, o tym, nie wiem, co byśmy chcieli, o czym marzymy, a tutaj to w domu to w ogóle nie ma czasu na takie rozmowy.
Speaker:I co byście chcieli, o czym marzycie?
Speaker:Niektórzy chcą pojechać pod tym pociągiem po Afryce. Są takie dwie trasy słynne, co takim pociągiem luksusowym się przejeżdża Afrykę bezpiecznie, że lew nie zje, a jednocześnie jest prysznic codziennie.
Speaker:I marzą. To bardzo drogo kosztuje. Ale ja mam taką parę znajomych, co po prostu cały czas o tym mówią, że to jest ich marzenie i zbierają pieniądze, żeby sobie pozwolić na taką podróż przez Afrykę.
Speaker:No mam takich masę znajomych, co po prostu ich dzieci zwyczajnie są dzisiaj na medycynie, czy gdzieś tam na archeologii. Głównie ich myśli zajmuje to, co oni,
Speaker:jakie studia medyczne to w tej chwili jest kilkanaście lat. To nie jest te siedem lat, czy specjalizacja potem. Także ci rodzice, którzy mają dzieci
Speaker:na studiach medycznych, to wiedzą, że to jest kilkanaście lat ich ciężkiej pracy, żeby to dziecko, żeby ten dorosły człowiek już właściwie w tej chwili mam przyjaciela, którego syn ma 35
Speaker:lat i robi, dopiero zaczął specjalizację jeszcze kolejną i nie wiadomo jak to długo jeszcze by nie trwało. No w każdym razie, takie no, marzenia są głównie związane z ich
Speaker:rodzinami. No wszyscy myślimy o tych dzieciach, martwimy się o nie bardzo. Co to będzie, że będzie im za gorąco? Ja się martwię, żeby nie mieli za gorąco. Nie boże, co oni zrobią. Ci ludzie,
Speaker:którzy marzą o Afryce, ja ostatnio rozmawiałam z Gają Wiens, która właśnie specjalizuje się w tym, naukowczyni, która bada zmiany klimatyczne i ostatnio odwiedziła 50 krajów pod tym kątem właśnie w Afryce.
Speaker:W Azji, w Ameryce Południowej i mówiła, że tak jak teraz u nas wzrosły te temperatury, jak było 20, to nagle jest 30 ponad, tak u nich też wzrosły. Było 40, jest 50 ponad.
Speaker:No tak i oni wszyscy tu przyjadą
Speaker:do zimnego. Oni będą jechać do zimnego, do chłodniejszego. Także to za chwilę się wszystko, całe to przesunięcie będzie spowodowane tymi klimatycznymi zmianami. Ja mówię, my pojedziemy sobie
Speaker:gdzieś na Grenlandię. Żartuję, ale ja mówię Boże jak dobrze, że ja umrę. Boże jak dobrze, że ja nie będę tego przeżywała. Ale to będzie trudne.
Speaker:To naprawdę będzie trudne. Także jak widzę teraz małe dzieci to jestem przerażona. Mówię Boże zakładajcie klimatyzację wszędzie.
Speaker:Każdy podcast zakończony jest apelem gościa. Agnieszka Holland apelowała o uczestnictwo w wyborach. Małgorzata Szumowska o prawa dla osób transpłciowych. A jaki
Speaker:jest apel Krystyny Jandy?
Speaker:O to, żeby w niedzielę pójść na wybory. Żeby tego nie odpuszczać. Naprawdę to nie są żarty. I to ma na... Tak się ludziom wydaje, że no już jest zmiana i że wszystko będzie dobrze. Nie będzie dobrze. To znaczy
Speaker:jednak ciągle te siły oddolne gdzieś tam są i po prostu nie można w tej chwili już dopuścić do tego, żeby to znowu poszło w tę stronę. W tę prawą stronę.
Speaker:Znaczy tak to nazwijmy umownie. Natomiast ja jestem przerażona, że może wrócić to co było. To kłamstwo. I ten brak myślenia
Speaker:prawdziwego o nas wszystkich. Ja myślę, że zawód polityka dzisiaj jest jednym z najbardziej odpowiedzialnych zawodów świata. Że to muszą być ludzie światli. To muszą być ludzie, którzy
Speaker:po prostu postanawiają pełnić, przyjąć tę misję rezygnując nawet z własnych z własnych jakiś tam innych ambicji. Ponieważ to jest taka wielka odpowiedzialność w tej chwili, w tym świecie,
Speaker:który się tak zmienia i ma tyle zagrożeń, że to już nie. To nie mowy nie ma o karierach, mowy nie ma o tym, żeby myśleć o jakiś tam swoich interesach własnych. Tylko niestety trzeba być
Speaker:ku chwale ojczyzny, ale ku chwale narodu. I ku chwale, że tak powiem ludzi, człowieczeństwa. Tylko naprawdę ludzie
Speaker:wielcy duchem mogą dzisiaj i sprawni organizacyjnie i intelektualnie mogą dzisiaj decydować o naszym życiu. I to jest naprawdę bardzo ważne.
Speaker:A ludziom się wydaje, że no już załatwione i tak dalej. Także myślę, że niech sobie radzą. Niech sobie tam nie trzeba im przeszkadzać, bo to jest na razie minęło 100 dni. No trudno żądać, żeby tak
Speaker:wiele się stało. Natomiast wszystko idzie moim zdaniem w dobrą stronę, więc absolutnie trzeba pójść na wybory, bo jest jeszcze bardzo dużo takich miejsc, gdzie po prostu trzeba walczyć o to, żeby
Speaker:te miejsca były lepiej zarządzane po prostu. I tyle. No a potem przede wszystkim te wybory, te wybory europejskie są dla nas bardzo, bardzo ważne, żeby ten ciemnogród po prostu tam nie
Speaker:siedział i nie bruździł, bo to po prostu jest, no będzie okropne.
Speaker:Bardzo dużo młodych osób nas słucha.
Speaker:Młodzież musi iść do polityki. Młodzież. Ludzie, którzy są europejczykami. Ludzie, którzy są kształceni, którzy są w ogóle jakby i myślą inaczej, są otwarci, tolerancyjni. Nie, nie, nie, nie.
Speaker:Tak. Ja też
Speaker:chciałam zaapelować, aby państwo, którzy nas słuchają, chodzili do wyborów, bo widziałam to ogromne zaangażowanie w wybory parlamentarne. Tak, tak, tak. A jednocześnie teraz w wyborach już poszedł co drugi Polak.
Speaker:Ja relacjonowałam wojnę w Ukrainie w tych początkowych miesiącach. Rozmawiałam z politykami ukraińskimi w Kijowie pod ostrzałem i tam bardzo wiele osób ryzykowało
Speaker:życie dla kraju. Tutaj w Polsce tego życia nie musimy ryzykować. Wystarczy, że... Tylko, żeby zrezygnować z łódki
Speaker:w niedzielę. Dokładnie.
Speaker:I to jest nasz po prostu przywilej i wiele krajów tego przywileju nie ma. I myślę, że to jest niezwykle ważne, żebyśmy po prostu z niego korzystali. Także bardzo o to
Speaker:proszę, a pani ogromnie dziękuję. To był dla mnie zaszczyt. Ja dziękuję.
Speaker:Dziękuję pani bardzo, bardzo. I państwa serdecznie pozdrawiam.