Artwork for podcast Supermodelki
Małgosia Bela
Episode 12nd May 2024 • Supermodelki • Natalia Szymańczyk, Vogue Polska
00:00:00 00:48:59

Share Episode

Shownotes

Małgosia Bela ma przydatną cechę – świetnie znosi odmowy. Nie rozpaczała, kiedy przegrała z Evą Green walkę o rolę Vesper Lynd w bondowskim „Casino Royale”.

Podczas rozmowy sporo liczyłyśmy. Od 150 dolarów pożyczonych od zaprzyjaźnionego księdza, które Małgosia Bela miała w kieszeni, lecąc pierwszy raz do Nowego Jorku, odjęłyśmy 30 wydane na taksówkę. Wyszło nam to, co zostało jej na życie. Próbowałyśmy ustalić, na ilu okładkach magazynu „Vogue” się pojawiła. Wspominałyśmy dwie sesje zdjęciowe zorganizowane w tym samym czasie: dla Stevena Meisela i Jil Sander – czy opłaciło się wydać 10 tysięcy dolarów na lot Concorde’em, aby uczestniczyć w obu? Modelka mówi o sobie „Winter Firl”. Jej niepokojącą urodę należy owinąć długimi płaszczami, kapeluszami, golfami, szalikami. Taki tytuł nosi także album, który wydała ostatnio ze swoim przyjacielem, Filipem Niedenthalem. Małgosia Bela udaje się w nim w sentymentalną podróż po najważniejszych sesjach zdjęciowych, których była bohaterką przez ostatnie 25 lat swojej kariery. A to wszystko okraszone krótkimi, ale naszpikowanymi anegdotami, tekstami jej autorstwa.

Zdjęcie okładki odcinku: Fot. Joseph Seresin

Transcripts

Speaker:

Dzień dobry, tu Natalia Szymańczyk. Słuchacie podcastu Supermodelki. Bohaterką pierwszego odcinka będzie Małgosia Bela, która w ubiegłym roku obchodziła 25-lecie swojej kariery przed obiektywem i na wybiegu. Małgosiu, bardzo Ci dziękuję za to, że jesteś ze mną tutaj.

Speaker:

To ja dziękuję za zaproszenie. Teraz usłyszałam, że jestem supermodelką, więc zdziwiłam się. Słyszysz to pierwszy raz?

Speaker:

Nie, ale zawsze jakoś z trudem mi przychodzi połączenie tej osoby ze swoim postrzeganiem samej siebie, ale bardzo mi miło.

Speaker:

Ja Ciebie złapałam w drodze na lotnisko, bo byłaś w Warszawie tylko 36 godzin i wylatujesz. Ja myślę, że to jest taki idealny symbol, metafora życia, pracy modelki, że Ty jesteś ciągle w biegu, ciągle on the go, ciągle w trasie, ciągle w locie, samolocie, tak nie czuję, że rymuję.

Speaker:

A przede wszystkim na stand by'u tak zwanym, prawda? Czyli jakby w gotowości wiecznie. Zgodzę się z tym, ale myślę też, że to jest pewnego rodzaju narkotyk też, że gdzieś człowiek się przyzwyczaja do takiego adrenalinowego stylu życia i potem jak przez tydzień siedzi w jednym miejscu, to ma kłopoty.

Speaker:

Także ja jestem na takim etapie życia, że staram się jakby na odwyku trochę. Na odwyku jesteś obecnie. Tak.

Speaker:

Staram się, akurat złapałaś mnie w takim momencie, który można powiedzieć symbolizuje czy reprezentuje tę pracę, ale staram się wyjść już z tego, bo jak wspomniałaś, mam już 25 lat, czyli ćwierć wieku za sobą on the go i na stand by'u i teraz chciałabym przejść do takiej innej fazy, która jest bardziej taka slow.

Speaker:

A Twój rekord podróży? Jakieś, nie wiem, ilość podróży w ciągu miesiąca albo roku? Przybytych kilometrów, pamiętasz? Takie swoje rekordy, swoje granice, które przekroczyłaś?

Speaker:

Szczerze mówiąc, nie liczyłam nigdy, ale no sporo jest tego. Mam te wszystkie karty jakieś dożywotnie platynowe karty, frequent flyery i tak dalej, więc nie, no myślę, że gdzieś tak 200 dni na 365 to na pewno. Nie, nawet więcej myślę, że zdarzało się, a zdarzało się więcej.

Speaker:

Ale no tak jak wspomniałam, jestem już... Prawie, że oficjalnie na emeryturze, więc staram się zwolnić.

Speaker:

Równik w każdym razie kilkakrotnie pewnie okrążyłaś.

Speaker:

Tak, to na pewno.

Speaker:

Jeżeli nie dziesięciokrotnie albo setnokrotnie.

Speaker:

Jeżeli nie więcej razy, tak. No to myślę, że w ogóle jest chyba tak naprawdę najtrudniejszy aspekt tego życia. Z jednej strony najbardziej taki adrenalinowy i ekscytujący, ale trudny ze względu, jeśli się ma rodzinę, jeśli się ma psa, jeśli się ma...

Speaker:

I rodzinę i psa, jeśli się ma dziecko, które chodzi do szkoły, to wszystko, to wszystko się staje trudne, nawet jeśli nie dla tej osoby, która to robi, bo to faktycznie jest jakiś tam haj cały czas, a tu lecę, tu, sorry, nie mam czasu, muszę lecieć tam tylko godzinka, bo właśnie zaraz muszę być na lotnisku, ale myślę, że to jest ciężkie dla tych osób towarzyszących, tak zwanych.

Speaker:

10 tysięcy dolarów to był twój najdroższy lot? Leciałaś Concordem?

Speaker:

Tak, ja leciałam w Concordie. Leciałaś Concordem trzy razy.

Speaker:

Opowiesz tą anegdotkę? Dlaczego 10 tysięcy dolarów?

Speaker:

Opowiem, tak. To był początek mojej kariery, kiedy jeszcze po pierwsze nie miałam konta w banku, po drugie w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z tego, że do tego świata idzie się po to, między innymi, żeby zarabiać pieniądze. Raczej wydawało mi się to jakąś przygodą. Ktoś mi zaproponował wyjazd do Nowego Jorku i skorzystałam z tego.

Speaker:

I myślałeś, że lecisz na bezpłatny staż?

Speaker:

Myślałam tak, raczej bezpłatny staż i coś takiego, na które...

Speaker:

Ktoś twierdzi, to jest nie moja wina, że się ktoś pomylił, że mogę pracować w tym zawodzie, ale akurat były wakacje akademickie wtedy, czyli miałam trzy miesiące wolnego, więc jak tu nie skorzystać z takiej oferty.

Speaker:

Też skończyłam właśnie szkołę muzyczną, więc czułam się jak pies spuszczony z łańcucha i pojechałam do Nowego Jorku. A moja wiedza na temat tego świata, to wszystko było 26 już lat temu.

Speaker:

Moja wiedza na temat tego świata była absolutnie zerowa. Sprowadzała się, już gdzieś tam o tym wspomniałam, sprowadzała się do klipu George'a Michaela Freedom. To jest ten świat modelek.

Speaker:

To jest ten świat modelek, jakieś nieziemsko piękne, wysokie boginie i na pewno, myślę, że mało, nie wiem, może teraz bardziej, ale w tamtych czasach, pod koniec lat 90, mało kto się mógł zidentyfikować z takimi...

Speaker:

z takimi postaciami, prawda, z jakimiś awatarami. To skąd ten lot właśnie za 10 tysięcy dolarów?

Speaker:

No to jeszcze nie było wtedy. Na razie, na początek poleciałam ekonomią za 200 dolarów, które... i jeszcze z przesiadką i to właśnie, tak się znalazłam w Nowym Jorku.

Speaker:

I potem dość szybko się okazało, że mogę w tym zawodzie pracować, ale cały czas nie miałam uporządkowanych spraw bankowych, nie miałam karty kredytowej, nie miałam...

Speaker:

Też głupio mi było prosić o pieniądze, które...

Speaker:

Tak, gdzieś tam ktoś mówił, zarabiasz tyle i tyle, ale nigdy tych pieniędzy nie widziałam. Pewnie jakbym o nie poprosiła, pewnie bym mogła je dostać w gotówce, ale większość lotów musiałam wtedy jakby...

Speaker:

Agencja za nie płaciła, ale to było, szło na moje konto, czyli na mój debet, tak zwany.

Speaker:

I tak, a historia z Concordem była taka, że moi agenci w Paryżu i w Nowym Jorku... Tak.

Speaker:

Zabukowali mnie, tak zwany double booking, czyli zabukowali mnie w dwóch miejscach prawie jednocześnie, czyli dzień po dniu najpierw w Hamburgu, a czy to była jakaś praca dla G. Sander, czyli właśnie taka praca, która wydawało się, że można na niej faktycznie zarobić po prostu jakieś takie pieniądze, żeby żyć z nich, komercyjna praca.

Speaker:

A druga praca to była taka praca, na której się nie zarabiało pieniędzy, bo to była praca dla włoskiego Wołga. I było to na następny dzień w Nowym Jorku.

Speaker:

I wtedy jeszcze, bo teraz już są takie loty późno wieczorem z Europy do Stanów Zjednoczonych, ale wtedy nie było możliwości, żeby się przez noc na zachód przemieścić, przez Atlantyk.

Speaker:

Więc oni radzili, radzili jak to zrobić, bo ta druga praca była wprawdzie niepłatna i musiałam się na nią sama dostać z własnej kieszeni i sobie kupić bilet, ale był to włoski Wołóg ze Stevenem Mayselem, więc nie można...

Speaker:

Po prostu to by było samobójstwo, gdybym się na nią sama dostała. Nie mogłaś odmówić.

Speaker:

Nie mogłam odmówić i odpowiedzią był bilet za 9 tysięcy w jedną stronę Concordem, który jeszcze wtedy latał.

Speaker:

Czyli musiałam z Hamburga rano się dostać do Paryża i ten Concord o 11 z Paryża wziąć do Nowego Jorku. Wylatywał się o 11, lądował się o 8.40.

Speaker:

Ale wszystko się udało. Jedna i druga praca.

Speaker:

No, udało się, zaowocowało. Ale z przeszkodami. A z jakimi przeszkodami? To już w książce. Szanowni słuchacze i widzowie dowiedzą się z tej książki, tak.

Speaker:

Dokładnie. I przypodziłaś też zapadaniu moskrzeli, ale to wszystkiego można się dowiedzieć.

Speaker:

Tak, tak, tak. I zawałem serca przedwczesnym, tak.

Speaker:

Czy ty się kiedyś obraziłaś trochę na Polskę? Chyba nie. Bo Polska cię trochę wypluła.

Speaker:

Tak, trochę mnie wypluła, ale myślę, że to jest jakiś naturalny, czy był naturalny, nie mieliśmy Wołga wtedy w Polsce. Tak. Nie. Powiedz jakoś...

Speaker:

Wydaje mi się, że ja się uważam, że miałam takie szczęście i tyle jakiegoś tego fuksa, że nie ma co się obrażać na nikogo, kto się nad tym nie poznał, bo sama się nie poznałam.

Speaker:

Ja bym była pierwszą osobą, która by mnie wypluła. Która by siebie odrzuciła?

Speaker:

Aha, rozumiem.

Speaker:

Także nie ma co się obrażać. Faktem jest, że dalej zresztą za dużo w Polsce nie pracuję. To jest kwestia jakiegoś wpasowania się w jakiś tam rynek, prawda? Tak.

Speaker:

I tak dalej, po tylu latach, po tylu latach mieszkania w Stanach i tak najlepszym moim rynkiem zawsze była zachodnia Europa, także tak to działa.

Speaker:

Kiedy w Polsce pojawiłaś się po raz pierwszy na sesji zdjęciowej, kiedy jeszcze próbowałaś swoich sił w Polsce, ekipa myślała, że przyszłaś posprzątać.

Speaker:

Tak było, no.

Speaker:

Jak to się stało, że twoja uroda tak bardzo nie wpasowywała się w tamte kanony, bo to chyba o to chodziło, tak?

Speaker:

Ja wiem, czy to uroda, to chyba było takie jakieś noszenie się bardziej. Bo dużo... No, jeśli chodzi o urodę, wynika, wychodzi ze środka z jakiegoś, z jakiejś pewności siebie też, z jakiegoś takiego, no czegoś, no.

Speaker:

Wcale nie trzeba być takim super pięknym, żeby wyglądać pięknie. To już teraz wiem na pewno.

Speaker:

Bardziej chodzi o to, żeby się czuć w jakiś sposób. Więc jeśli przychodzi dziewczyna, zasłania się włosami i gdzieś uważa, że jest tu przez pomyłkę, no to trudno winić innych, że też tak myślą, prawda?

Speaker:

Teraz już to rozumiem i zwłaszcza jak już się jest grubo po czterdziestce i to takie wyświechtane, czy jakieś takie banalne stwierdzenia, że piękno wychodzi z wewnątrz, naprawdę to się sprawdza.

Speaker:

Czujesz to? Czuję bardzo, tak. Teraz na przykład?

Speaker:

Tak.

Speaker:

Teraz czujesz się piękniejsza niż wtedy, kiedy miałeś na przykład 18 lat?

Speaker:

Tak. Znaczy nie w takich obiektywnych kategoriach, prawda? Czy... Tak.

Speaker:

Miałam lepszą skórę, miałam ładniejszy... itd., itd. Ale dopiero gdzieś po czterdziestce wydaje mi się, że człowiek zaczyna wyglądać tak, jakby ten charakter wychodzi i zapisuje się na twarzy i gdzieś ja jestem...

Speaker:

Czy charakter, czy spokój, czy jakaś harmonia wewnętrzna, to wszystko gdzieś widać i przekłada się to na jakąś... Z jednej strony pewność siebie, a z drugiej strony... no nie wiem.

Speaker:

Wydaje mi się, że akurat w moim wypadku to gdzieś in plus wszystko działa. Jest... Na razie sobie radzę.

Speaker:

Ten charakter, który widać na obrazku Andrzeja Mleczki, który ci wręczył, tak? Z Małgosią.

Speaker:

Który? Ten...

Speaker:

Gdzie Małgosia krzyczy na chłopaka, że ma napisać na ścianie... Napisz kocham Małgosię. Napisz kocham Małgosię, tak. To jest cały twój charakter. Napisz kochasz Małgosię, tak.

Speaker:

To jest cały twój charakter.

Speaker:

No nie. Andrzej jest po prostu bardzo bliskim znajomym, więc on ma jakiś inny wgląd w mój charakter.

Speaker:

To Andrzej przywiózł cię do Warszawy.

Speaker:

Andrzej przywiózł mnie do Warszawy, gdzie... Tak, to jest dobra anegdotka. Nie wiem, czy znasz ją od Andrzeja.

Speaker:

Nie. Nie znam. Nie znam się z Andrzejem.

Speaker:

Przytocz, proszę. Tak? No nie wiem, czy Andrzej byłby się zadowolony. W każdym razie my się znamy z Andrzejem z Krakowa, bo jesteśmy Krakowianami. Tak.

Speaker:

I kiedyś poprosił mnie, żebym mu towarzyszyła jako koleżanka. W imprezie w Warszawie. Tak zresztą zaczęła się moja polska kariera.

Speaker:

I na tej imprezie, która odbywała się w teatrze, to był pokaz chyba nie żyjącego już Krzyśka Kohlbergera.

Speaker:

To było lata temu. Musiało być 27. I tam właśnie poznałam swojego przyjaciela, ale agenta, który, że tak powiem, odkrył mnie.

Speaker:

Odkrył mnie. W tym teatrze. I zapytał się, czy chciałabym być modelką. Powiedziałam, że chyba zwariował. I faktycznie musiał kilka razy jeszcze się upominać i przypominać.

Speaker:

Ja wtedy chodziłam do szkoły średniej muzycznej i studiowałam anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Więc taką granicą było to, że skończę przynajmniej jedną z tych szkół.

Speaker:

Czyli to był dyplom w szkole muzycznej. Grałam na fortepianie. I właśnie wtedy, na początku lipca.

Speaker:

Zresztą w swoje urodziny. 21.06. poleciałam pierwszy raz do Nowego Jorku.

Speaker:

98 roku.

Speaker:

98 roku.

Speaker:

I lądujesz w tym 98 roku. Masz 150 dolarów w kieszeni. Pożyczone przez mamę od zaprzyjaźnionego księdza. Gdzie 30 dolarów wydałaś na samą taksówkę z lotniska na miejsce. No tak. Przeraziło mnie to.

Speaker:

Na Manhattan. Dlaczego nie uciekłaś wtedy z powrotem do Krakowa? Co cię trzymało wtedy? Byłaś sama.

Speaker:

To jest, myślę, część tego mojego charakteru, że jak już się coś zaczęło, to trzeba skończyć, że już zacisnę zęby. To jest taka jakaś cecha, której jest coraz mniej. To zaciskanie zębów.

Speaker:

Teraz się odchodzi od zaciskania zębów.

Speaker:

Teraz raczej jest taka tendencja, z którą skądinąd się też gdzieś zgadzam. Że fajnie jest znaleźć coś, w czym naprawdę człowiek się dobrze czuje.

Speaker:

I co lubi robić. A nie robić rzeczy tylko dlatego, że się zaczęło. Może się komuś coś obiecało. Myślę, że oczywiście jak w każdej sytuacji, najlepszy jest ten Złoty Środek. Czyli odrobinę tego, odrobinę tego.

Speaker:

I to się staram teraz jakoś implementować w swoim życiu. Z mniejszymi lub większymi sukcesami.

Speaker:

Ale to jest... Tak, ja jestem z takiego pokolenia, które robi dużo rzeczy, bo musi.

Speaker:

Zresztą cała moja przygoda ze szkołą muzyczną, do której chodziłam 13, o ile nie 14 lat. I nie jestem pianistką. I nie nadajesz na to, żeby być pianistką.

Speaker:

To jest najlepszym przykładem tego, że robię pewne rzeczy, bo je zaczęłam.

Speaker:

Ale dobrze, że taką masz cechę. To cię popchnęło do przodu. I dzięki temu mogłaś spróbować tego modelingu. I przekonać się, że to jest faktycznie dla ciebie. Bo dzisiaj oceniasz, że to jest dla ciebie? Czy twoja kariera była błędem?

Speaker:

Nie, nie była błędem. Ale to jest coś, czego ja się gdzieś nauczyłam robić. To nie jest tak, że ja usiądę gdziekolwiek i po prostu mam to.

Speaker:

Są takie osoby, które są tak fotogeniczne, że gdzieś muszę ustawić się dobrze, czy się poruszać dobrze.

Speaker:

Małgosiu, ja słyszałam te twoje wypowiedzi, że Kate Moss jest tak fotogeniczna, a ty tak nie jesteś jak Kate Moss, bo jej można w kącie, w pokoju zrobić zdjęcie. Można, ale to jest prawda. Nie, nie, nie. Słowo honoru.

Speaker:

Ja gdzieś wyglądam w 2D podobnie jak w 3D. W ten sposób. To jest jakaś moja sekretna teoria. Ale to nie jest tak, że z każdego... Po prostu, że muszę się do tego przygotować. Gadałyśmy o tym zresztą przez telefon.

Speaker:

To nie o to chodzi, żeby być umalowanym, tylko gdzieś przygotowanym tak właśnie od wewnątrz. Czyli trochę się muszę spiąć. Nie mogę być taka... Nie wyjdzie to dobrze.

Speaker:

Początki były bardzo trudne, dlatego że trafiłaś do mieszkania w Nowym Jorku z niezbyt przyjaznymi współlokatorkami. Znikały ci kolejne rzeczy z walizki.

Speaker:

Znikały, tak.

Speaker:

Przepłakałaś dużo nocy?

Speaker:

No parę. Na początku. Za dwie może.

Speaker:

A zdarzało się, że chodziłaś głodna po Nowym Jorku?

Speaker:

Tak, tak, tak. Bardzo często. Wyliczyłam sobie, że budżet mój będzie tak mniej więcej 5 euro, 5 dolarów na dzień. Żeby przeżyć tam przez miesiąc.

Speaker:

Bo sobie pomyślałam, że muszę wytrzymać miesiąc. Także... No tak, tak. Chodziłam głodna. Ale na niektórych... Jak już dostawałam jakieś tam prace, tam były bywałe cateringi.

Speaker:

I to było, pamiętam, to było takie... Mam takie wspomnienie, jak na koniec ten catering taki olbrzymi, tyle tego jedzenia się tam piętrzy, a potem o którejś tam godzinie

Speaker:

przychodzą jacyś pracownicy i zrzucają to wszystko do śmieci. I potem poskończyło się śniadanie i wynoszą następną górę jedzenia, którą jest lunch.

Speaker:

I potem na koniec, którego nikt nie je, bo nie wypada przecież, tylko mi tylko ślina leciała po prostu. I potem przychodzą i zrzucają to do śmieci.

Speaker:

To jest jakieś takie dość mocne wspomnienie z tego czasu. Że ja faktycznie nie miałam pieniędzy na jedzenie i patrzyłam, ile jedzenia się marnuje w Nowym Jorku.

Speaker:

Po jakim czasie poczułaś się pewniej w tym mieście? Bo to miejsce może cię zjeść i wypluć, albo zjeść i nie dasz się mu strawić. Ale to, że się czułam głodna, to nie znaczy,

Speaker:

że ja się źle czułam w Nowym Jorku.

Speaker:

Ale było trudne na początku.

Speaker:

To też być trochę głodnym, ogólnie rzecz biorąc. To jest jakieś fajne uczucie. Tak jak fajnie, jak samochód jedzie lepiej, jak jest tam, już prawie nie ma benzyny. To jest takie lżejsze i bardziej skoncentrowane wszystko.

Speaker:

Także poza tym, że byłam głodna, to mi się bardzo podobało w Nowym Jorku. Fajne było to, że tak łatwo się można było tego nauczyć. Fajne było poczucie takiej anonimowości,

Speaker:

że nikt nie wie, kim jestem. Nikt nie wie, że... Nikt nie wie, że chodzę do szkoły muzycznej. Nikt nie wie, że... No po prostu nie mogłabym być kimkolwiek innym. Mogę sobie nawet wymyślić nowe imię,

Speaker:

co zresztą próbowano zrobić.

Speaker:

Tak? Jakie miałaś inne imiona?

Speaker:

Jakieś pseudonimy?

Speaker:

Mówili na mnie Megi. Nie, że byłam Megi. Ale to trwało chyba ze dwa tygodnie, po czym wszyscy doszliśmy do wniosku, że po prostu nie jestem Megi. Bo nie byłam Megi.

Speaker:

Malgo to jest wym z Francuzów, którzy po prostu nie potrafią się wziąć. I tego Małgosia... Małgorzata. Małgorzata to już spokój.

Speaker:

Ale to już nie wymagajmy zbyt wiele. Ale Małgosia to jest za dużo, więc było Malgo. I to się faktycznie przyjęło w tym świecie. Też nie ma za dużo Małgoś.

Speaker:

Zaskakująco w świecie mody.

Speaker:

W świecie mody nie.

Speaker:

Nie ma, nie?

Speaker:

Tak. Ale wśród reżyserek Małgosia Szumowska. Też o niej porozmawiamy zaraz. Zaraz przejdziemy do sekcji film. Ale póki co. Na jednej z pierwszych sesji fotograf Vincent Peters powiedział ci,

Speaker:

że masz po prostu stać przed obiektywem i patrzeć na niego jak na gówno. Czy wziąłeś sobie to do serca? Na resztę kariery?

Speaker:

Po prostu patrzyłam na niego, ale on się bardzo szybko zreflektował. Właściwie jesteś okej. Właściwie dobrze to robisz. Czyli... On tak powiedział,

Speaker:

to jest takie wyrażenie angielskie, Look at me like I'm a piece of shit. I też on miał takie... dość takie mocne sformułowania. Ale faktem jest, że zwłaszcza jak aparat jest niżej,

Speaker:

no to człowiek tak się patrzy trochę pogardliwie. To się nazywa attitude. Ale też tego nie wiedziałam. Pamiętam jedną z pierwszych takich ważnych sesji. Jeśli chodzi o...

Speaker:

To była kampania G. Sander. Czyli tak naprawdę pierwsza moja kampania. Gdzie był Joe McKenna i David Sims. I gdzie jest tam jakieś dziwne światła. Ktoś, fryzjer Guido,

Speaker:

machał jakąś kartką, żeby moje włosy trochę podskakiwały. Nic nie było zrobione na mojej twarzy. Poza tym, że były utlenione mojej brwi. Czego to był też pierwszy raz w życiu.

Speaker:

Więc też no łzy mi stanęły w oczach. Zobaczyłam jak wyglądam. Jak jakiś przybysz z innej planety. I pamiętam ten Joe McKenna stał z bokiem. Good attitude.

Speaker:

Good attitude słyszałam. O co mu chodzi? Ale to chyba właśnie chodziło o to patrzenie się w kamerę z jakimś takim... Nie wiem. Nie wiem czy to jest zmieszanka.

Speaker:

Nawet nie chyba pogardy. No ale jak automatycznie jak obiektyw jest niżej. No to tak człowiek trochę z góry patrzy.

Speaker:

Tak. Ale widać to od początku w twoich zdjęciach. Tak jakby ten wzrok jest cały czas w tym samym charakterze. Twoja twarz nabiera charakteru. Tak. Od zawsze jest mocna. No to to jest ten attitude. Taka twoja wizytówka tak naprawdę.

Speaker:

To jest ten attitude. Intensywna.

Speaker:

Oglądałaś może dokument super modelki?

Speaker:

Wrzuciłam okiem, ale nie do końca. Właśnie dużo tam było o pieniądzach. Widziałam, że dużo było o takim komercyjnym aspekcie tego wszystkiego.

Speaker:

Tak, ale już ustaliłyśmy, że pieniądze ciebie nie interesowały od początku.

Speaker:

Trochę mnie nie interesowały. Dziwnie to brzmi. Ale tak było. Znaczy przynajmniej nie zdawałam sobie sprawy ani ile tych pieniędzy tam jest w tym świecie. Ani, że tak szybko można je zarobić.

Speaker:

I po prostu faktycznie byłam z zupełnie innego świata.

Speaker:

Dokument jest o czterech dziewczynach. Ciekawy dosyć dobór. Naomi Campbell, Linda Evangelista, Christy Turlington i Cindy Crawford. I one opowiadają o swoich losach, początkach.

Speaker:

Zastanowił mnie tam taki wątek, gdzie Naomi Campbell opowiada o tym, jak bardzo zaprzyjaźniła się z Azzedine'em Alają. Tak. I on był jej takim trochę ojcem. Tak. Takim mentorem, ale też bronił Naomi przed innymi.

Speaker:

Innymi mężczyznami, kiedy ona na przykład chodziła na imprezy. Ściągał ją z imprez. Dbał jakby o to, żeby ona po prostu była bezpieczna.

Speaker:

To jest możliwe, tak. I zależy mi, żeby dowiedzieć się od ciebie, co z tym bezpieczeństwem na początku.

Speaker:

Czy ty też miałaś swojego jakiegoś opiekuna, mentora, kogoś, kogo mogłaś się poradzić, zadzwonić? Czy byłaś zupełnie zdana na siebie?

Speaker:

I tak samo wystarczalna?

Speaker:

Byłam, ale też myślę, że byłam lepiej wyposażona z domu. W sensie, po pierwsze, miałam 21 lat. Więc już, a Naomi miała... Trzynaście. Trzynaście albo szesnaście. Tak, no to była...

Speaker:

Z Azzedinem zamieszkałaś. Tak. Jak zamieszkałaś z nim, ale jeszcze wcześniej nie mieszkała. I chodziła gdzieś na... Nie wiem, czy na castingi, czy na jakieś prace. Tak, już była modelką.

Speaker:

Tak, już była modelką od bardzo wczesnego wieku. Także ja byłam zdana na siebie, ale nie miałam tego poczucia, że byłam zdana na siebie. I że byłam osamotniona w tym wszystkim.

Speaker:

I podejrzewam, że jakbym chciała, to bym się mogła poradzić różnych innych ludzi. Ale nie miałam takiej potrzeby. Wydaje mi się faktycznie, że byłam dość dobrze wyposażona w...

Speaker:

Po pierwsze, w jakąś olbrzymią dyscyplinę. No tu na to się może przydały te dwie szkoły muzyczne, czy te trzynaście lat szkoły muzycznej.

Speaker:

Czyli dyscyplina, samodyscyplina i to, że też dużo czasu się samemu spędza, prawda? Musisz, nie wiem, osiem godzin dziennie grać na fortepianie. No to trudno to jest porównać do...

Speaker:

Porównywać do pracy modelki. Ale jest coś takiego, że gdzieś się jest odpowiedzialnym za siebie. I to mi się na pewno bardzo przydało.

Speaker:

A jeśli chodzi o jakieś takie sytuacje, żeby się bronić przed kimś, no byłam zdana na siebie. Zdarzały się sytuacje. Poradziłam sobie z nimi.

Speaker:

Ale nie oceniam innych. No po prostu nie, nie straumatyzowało mnie to za bardzo. No raczej mam taką, taką naturę, że okej, trzeba iść dalej. Wyciągnąć jakiś wniosek.

Speaker:

Być może z pewnymi osobami trzeba uważać. Faktycznie byłam, byłam na początku, teraz jestem mniej naiwna, ale raczej zakładam, że ludzie mają dobre intencje. I kilka razy dostałam po nosie.

Speaker:

Z tego powodu. I co? No i jestem tu. Nic się nie stało. Ale zdarzały się, zdarzały się sytuacje.

Speaker:

Zwłaszcza, tylko w moim przypadku, jeśli bym miała generalizować, zdarzały się takie sytuacje na testach. Na takich, takich mało profesjonalnych momentach.

Speaker:

Czyli jestem na jakimś teście u gościa, który jeszcze niczego nie osiągnął. Jest trochę zdesperowany. Trochę sobie wciąga narkotyków.

Speaker:

Trochę sobie robi gołym dziewczynom zdjęcia u siebie w domu. I nikogo tam innego nie ma. No to zawsze to może się różnie potoczyć.

Speaker:

Mhm. Ile okładkach Wołga byłaś?

Speaker:

Nie liczyłam.

Speaker:

No jak to?

Speaker:

No to może Filip policzył.

Speaker:

Masz podobno w domu wszystko bardzo ładnie poukładane. Mam poukładane.

Speaker:

Jesteś porządko freakiem. Tak, tak, tak. Jestem, jestem zdecydowanie. Ale nie liczyłam. Nie no, cały czas dochodzą, także.

Speaker:

Ale na pewno pamiętasz swoją pierwszą okładkę Wołga.

Speaker:

Tak, pierwszą pamiętam.

Speaker:

A powiedz o tym, jakie emocje ci towarzyszyły wtedy? Jak się dowiedziałaś? Chciałaś, marzyłaś o tym?

Speaker:

Broń Boże. Ale, ale nie no. To faktycznie to, że Wołg i że okładka i że akurat pierwszą moją okładką była okładka Wołga, no to było to gdzieś...

Speaker:

Pierwszą w ogóle okładką twoją. Tak, tak. To była moja pierwsza okładka. To było, to myślę, że to było fajne. I to był Wołg hiszpański.

Speaker:

I ja wyjechałam w lipcu 98, to był grudzień 98 roku. Czyli w miarę szybko to wyszło.

Speaker:

To było gdzieś robione pewnie we wrześniu albo w październiku. I co? No i przywiozłam to jako pierwszą, jako prezent dla moich rodziców.

Speaker:

Położyłam, położyłam pod, pod choinką. No i ani tata, ani mama się nie zorientowali, kto na tej okładce jest. No więc może a propos tego attitude. Naprawdę? Na pewno byś zobaczyła. Jest attitude.

Speaker:

Nie poznali córki na okładce?

Speaker:

Oglądali, kiwali głową. I bardzo ładna gazeta. Ale właściwie dlaczego ją nam dajesz? Także, także to było śmieszne. To było, to było zabawne.

Speaker:

Ale na tej okładce mam na głowie taką, taką, taką czapkę futrzaną, wielką. Bardzo winter to jest. Bardzo winter girl.

Speaker:

I patrzy się w dół do kamery z przekąsem, z pogardą, czy z tym tak zwanym attitude. Z tym jak ci kazali. Z tym jak mi kazali. Wcale tego nie jesteś. Z tym, z tym jak mi kazali.

Speaker:

Także to jest, ona jest taka bardzo, no myślę, że, że, że jest takim preview tego co, tej mojej, tego, tego winter girl.

Speaker:

Tego, że jestem taką. Pierwsza moja okładka December. Winter girl. Czapka na głowie. Winter girl.

Speaker:

Już ustaliłyśmy, że jesteś bardziej taką urodą, która pasuje do zimy. Tak się czujesz.

Speaker:

Tak się czuję.

Speaker:

Że lepiej w golfach, lepiej w takim dystygowanym, wyrafinowanym anturażu, niż wesołym, może plażowym, chociaż też.

Speaker:

Niż plażowym. Zdarzało mi się. Wszystko mi się gdzieś tam zdarzało. Ale faktycznie nie, nie, nie, przynajmniej przez dwadzieścia pierwszych lat mojej kariery zdecydowanie się bardzo źle w tym czułam. Że stroje kąpielowe, czy coś to było.

Speaker:

To nie było, to nie było dla mnie. A poza tym też te, wydaje mi się, że te ubrania większe, czy takie nawet od couture. Czy, czy jakieś, są ciekawsze do fotografowania. Po prostu jest to ciekawsze, prawda?

Speaker:

Można coś z tego zbudować, jakieś duże kształty. Bardziej to jest wszystko teatralne. I gdzieś to, to w tym się dopiero odnalazłam jako ta praca modelki, faktycznie stricte modelowania.

Speaker:

Mnie, mnie tak, no daje więcej, większe pole do popisu. Znaczy oczywiście można się tam napinać w bikini też i stać na, stać na głowie i robić jogę. Ale no umówmy się, że, że...

Speaker:

Lepsza, lepsza, lepsza byłam w tych takich zimowych kreacjach.

Speaker:

Jest coś, czego nie osiągnęłaś, a marzyłaś o tym?

Speaker:

Kurczę, z tymi marzeniami, to ja to tak do końca nie wiem. Nie wiem, chyba mi jakoś zapadło, zapadło. Uważaj o czym marzysz, po prostu. Może się spełnić.

Speaker:

Nie mam jakichś takich wielkich, też nigdy nie miałam jakichś takich wielkich marzeń. No raczej doceniałam to, co się działo w tym momencie. Czy moje spotkanie z Avedonem. Wiedziałam, że to będzie...

Speaker:

Wiedziałam już jak byłam na tym spotkaniu, że to będzie coś niezwykłego, prawda? Więc teraz nie mam czegoś takiego, że chciałabym...

Speaker:

No szkoda, że nie pracowałam z Helmutem Newtonem, no ale już nie żyję, więc przepadło. I... A tak to, to nie miałam jakichś takich większych marzeń.

Speaker:

Te marzenia się spełniały zanim zaczynałam o nich marzyć. Może tak bym to ujęła.

Speaker:

Dokładnie tak sobie myślę. Ja myślę o twojej karierze, kiedy ją śledziłam. I w porównaniu na przykład do tego dokumentu o dziewczynach supermodels. One mówiły, przynajmniej część z nich, na pewno Naomi.

Speaker:

Jak musiały się przebijać przez tą branżę. Naomi ile lat marzyła o tym, żeby w ogóle dostać się na okładkę Vogue'a. Jak to było nieoczywiste. No z różnych przyczyn.

Speaker:

Tak, oczywiście. Niestety koloru skóry funkcjonowała w takim świecie. I do dzisiaj trochę o to też walczy. Coraz mniej oczywiście, ale wtedy bardzo mocno musiała walczyć o to, żeby w ogóle...

Speaker:

Móc mieć szansę, żeby pojawić się na takiej okładce. I tak sobie właśnie myślę, że ta twoja kariera była taka, że to przychodziło. Chyba zanim sobie nawet coś wymarzyłaś.

Speaker:

Zanim wymarzałam...

Speaker:

Aczkolwiek bardzo dużo pracowałaś. Tak. To nie jest tak, że byłeś alone for the ride.

Speaker:

Ale to jest jakieś pomieszanie takiej... Myślę, że jest tam w tym odrobinie mojej naiwności i tego, że ja nie znałam tego świata. Czyli taki jakiś... Dystans chyba, prawda?

Speaker:

Być może dystans. I trudno było... Trudno by było znaleźć taką osobę, która tak mało wie o tym świecie dzisiaj. Dlatego, że mamy social media i jakby wszystko jest takie zglobalizowane, prawda? Ale wtedy to było możliwe.

Speaker:

Po prostu się tym nie interesowałam i zostałam w to wrzucona. Ale dzisiaj ja wiem tyle rzeczy o rzeczach, które mnie nie interesują. Bo po prostu mnie bombardują z każdej strony.

Speaker:

A wtedy, dwadzieścia kilka lat temu, to jak się czymś człowiek nie interesował i nie szukał tego, to po prostu mógł tego uniknąć.

Speaker:

Żeby się dowiedzieć o tym, kim jest światowej sławy fotograf Richard Avedon, musiałaś iść do kawiarenki internetowej?

Speaker:

Nawet nie. To nawet musiałam iść do księgarni. Powiedział mi chłopak mój. Oglądałaś albumy? Tak. Chłopak mi powiedział, że to jest jeden z największych fotografów.

Speaker:

Więc pokiwałam głową, powiedziałam tak, tak, oczywiście wiem. Ale zaraz poleciałam do księgarni i zobaczyłam właśnie, oglądałam albumy. No tak. Dzisiaj pewnie bym wygooglowała.

Speaker:

Ale też bym pewnie wiedziała, bo gdzieś mi się obiło o uszy, jak już ktoś jest wielki.

Speaker:

Czy to prawda, że przez potworną tremę nie zostałaś pianistką?

Speaker:

I teraz porównuję sobie to do tego, że jednak potem zostałaś modelką, jesteś też aktorką, więc tam trema, a tu zostajesz przed kamerą.

Speaker:

Ale to jest właśnie, moja trema, tak. Gdzieś to jest, ktoś już to jakoś podszedł, jakoś psychologicznie.

Speaker:

Ja nie wiem, faktycznie mnie zjadała trema bardzo, jak w moich pianistycznych latach.

Speaker:

Myślę, że nie tylko dlatego nie zostałam pianistką, że zjadała mnie trema. Nie tylko dlatego, że tak psychicznie byłam nieprzygotowana do tego.

Speaker:

Ale na pewno był ten aspekt psychologiczny, psychiczny, który mnie blokował. I myślę, że gdybym dzisiaj była w takiej sytuacji, czy jak ktokolwiek byłby dzisiaj w takiej sytuacji, dziecko jakieś, które się tak strasznie denerwuje.

Speaker:

Ale jest zdolne i ma potencjał, to można by temu jakoś, można by popracować nad tym. Oczywiście.

Speaker:

Są na to metody, jest psycholog, jest psychiatra, można by to jakoś ogarnąć, żeby się te ręce nie trzęsły i nogi.

Speaker:

Czy może... no nie wiem. Ale wtedy nie, więc każde grania na fortepianie faktycznie się wiązało z tym, że mi się bardzo trzęsły ręce. Bardzo trzęsły ręce.

Speaker:

Bardzo trzęsły mi się nogi, serce mi waliło, miałam wypieki, pociłam się i zawsze grałam gdzieś przynajmniej 60% gorzej niż byłam przygotowana.

Speaker:

Niż jak grałam sama, czy jak grałam ze swoją panią profesor. Więc to było takie frustrujące. A tutaj właśnie było na odwrót. Wydawało mi się, że nic nie, ale może to też chodzi o jakieś oczekiwania, prawda?

Speaker:

Że tam były wysokie oczekiwania. Niczego od siebie nie oczekiwałam tutaj. Wiedziałam gdzieś w głębi ducha, że się nie nadaję.

Speaker:

I mogłam odpiąć sobie wrotki i przeistoczyć się w jakąś tam osobę przed aparatem, przed kamerą. I to gdzieś coś tam się uwolniło. A to jakiś psycholog by tutaj zrobił.

Speaker:

Freud sobie powiedział na ten temat.

Speaker:

A kamera filmowa? A wtedy nie czułaś tremy?

Speaker:

Tremy też nie. Bo gdzieś jestem... Bo najpierw były zdjęcia, więc ja nie czuję tremy przed kamerą. Ale być może jestem za bardzo świadoma. Żeby być dobrą aktorką, prawda?

Speaker:

Że trzeba być też trochę bardziej... Bo jestem bardzo świadoma kamery. Czyli nawet jak znam te swoje kąty, swoje światło itd.

Speaker:

Więc to się do pewnego stopnia przydaje w kinie również. Ale jeśli chodzi już o mówienie czegoś czy jakieś emocje, to niekoniecznie. Fajnie jest czasami zapomnieć o tym, że jest kamera.

Speaker:

Grałaś już w Śmierć demona.

Speaker:

Tak.

Speaker:

Pracownicę stacji benzynowej. Umał go śpiewać. W Kiszynowskiej. Byłam, tak. Pozdrawiamy Małgosię. Niedoszłą partnerkę przyszłego papieża.

Speaker:

Tak. No już jest szeroka gama.

Speaker:

Wachlarz jest naprawdę imponujący.

Speaker:

Ale to są raczej takie przygody. Z Małgosią to faktycznie była po prostu przygoda z kinem. Nie miałam pojęcia o kinie. I to było faktycznie moje wejście w to na 100 procent.

Speaker:

I zawieszenie wręcz kariery tej drugiej. I wejście na dwa lata w coś. Na, powiedziałabym, 150 procent nawet.

Speaker:

A potem to już takie raczej hobbystyczne wyskoki.

Speaker:

Ale nie powiedziałeś ostatniego słowa w aktorstwie. Chcesz w tym kierunku iść? Chcesz się rozwijać?

Speaker:

Ja bym chciała zagrać. Ja bym chciała zagrać. Ja chcę nie mego kina.

Speaker:

Aha, okej, więc nic nie mówisz, czyli trzeba się cofnąć.

Speaker:

Nic nie mówię, czarno-białe i po prostu... Ja faktycznie, no nie no, jestem modelką. Ja... Nauczyłam się ekspresji ciałem i twarzą.

Speaker:

Niekoniecznie z jakimś tekstem, z którym się zgadzam albo nie zgadzam. Albo inaczej bym go napisała, albo inaczej bym go powiedziała. Także wiem, że w tym jestem dobra. No i wydaje mi się, że jestem zresztą aktorką z niemego teatru.

Speaker:

Dobrze, Małgosia, to teraz twoja wymarzona rola.

Speaker:

Które już były na przykład, które widziałaś? Oglądałaś kiedyś jakiś film i pomyślałaś sobie, Boże, chciałabym ją zagrać.

Speaker:

Ale już powiedziałyśmy o tych marzeniach. Ja muszę po prostu coś zrobić najpierw i potem powiem, O właśnie, to było to moje wymarzone tylko.

Speaker:

Ja marzę uwaga o tym, żeby zagrać dziewczynę Bondą.

Speaker:

Wtedy się trwa tego marzenia. Miałam taki epizod, to nikt o tym nie wie. Byłam prawie dziewczyną Bonda. I to był ten rok, kiedy wszedł Daniel Craig.

Speaker:

I w rezultacie dziewczyną Bonda została Eva Green. To było Casino Royale.

Speaker:

Miałaś być Vesper Green.

Speaker:

Tak, miałam być Vesper Green.

Speaker:

Wtedy miałaś być Vesper Lind.

Speaker:

Tak, Vesper Lind. Tak, Eva Green. Tak, Eva Green.

Speaker:

Miałaś być Vesper Lind.

Speaker:

Miałam być Vesper Lind i zostanę Eva Green. I pojechałam dwa razy na te następne zdjęcia.

Speaker:

Kolejne, raz w Los Angeles i raz w Londynie. No, ale nic z tego nie wyszło. Ale jak się dowiedziałam, że Eva Green, to miałam tak, Dobra, no luz, no okej. Właśnie, to jest kolejna rzecz a propos mojego charakteru,

Speaker:

że ja mam podejście do tego, że coś się nie wydarza. Tak. Jak się wydarzy, super. A jak się nie wydarzy, a też super. To zostanę w domu. To będę z psem.

Speaker:

To będę z, nie wiem, z synem, z mężem. Także mam gdzieś ogólnie, jeśli bym miała jakieś rady dla, to jest dobre podejście, że nie ma we mnie czegoś takiego,

Speaker:

że o, nie wydarzyło się. Właśnie tak samo jest chyba z tym, tak samo do tego podchodziłam, z pieniędzmi, też to było zaskoczenie, że tyle można w tym świecie zarobić,

Speaker:

raczej niż cel sam w sobie, prawda? Że idę, zostanę modelką i będę bardzo bogata.

Speaker:

Niesamowita historia z tą dziewczyną Bondą, ale musisz przyznać, że to się w sumie trochę żeni z twoim pragnieniem zagrania w niemym kinie. No te pierwsze dziewczyny Bonda miały dosyć mało do powiedzenia w filmie. No właśnie, prawda? Tak.

Speaker:

Ale Eva Green tam miała, pamiętam, tam był jakiś, jeden dialog był na castingu, a potem już na tych zdjęciach próbnych, gdzie trzeba się było, w jednym dialogu padało,

Speaker:

padał i Rolex i Omega, bo tam to było jeden, jeden miał, ona miała Omegę, a on miał Rolexa. Także czy tam, nie wiem, coś tam było, w każdym razie product placement tam był na maksa.

Speaker:

Co ma Bond? Omega? Omega, teraz, tak. Czy ona się zapytała, czy to jest, trzeba by to jeszcze raz zobaczyć, taka scena w pociągu. Tak. W każdym bądź razie otarłam się o Bonda,

Speaker:

na tyle, że mogę o tym sobie powspominać, bez żalu. Też mi się zawsze Eva Green podobała z wyglądu, więc miałam tak, że w ogóle super. Cieszę się i też jest zupełnie inna,

Speaker:

więc też jak ktoś szukał brunetki, no to znalazłem brunetkę. To nie ja.

Speaker:

Powiedziałaś, nie czuję się gwiazdą i nie posiadam gwiazdorskich kaprysów. Póki co nie straciłam jeszcze kontaktu z rzeczywistością. Jestem zwyczajną osobą, czyli nigdy nie uderzyła ci woda sodowa do głowy?

Speaker:

No to by się trzeba innych zapytać.

Speaker:

Właśnie. Czy ktoś ci kiedyś powiedział, że uderzyła ci woda sodowa do głowy? Nie. Usłyszałaś to kiedyś od kogoś?

Speaker:

Nie. Nawet wręcz usłyszałam, że nie uderzyła mi, ale...

Speaker:

A mogłaby wreszcie.

Speaker:

No nie, ale to też wiadomo, że od innych usłyszę, że nie uderzyła mi. To dobrze jakbym podsłuchała, że ktoś mówi, że... A, była jednak normalna. A widziałaś innych, którym uderzyła woda sodowa do głowy?

Speaker:

W tym biznesie modelingowym?

Speaker:

No różne rzeczy widziałam. Ale... Ale też widziałam bardzo dużo normalnych dziewczyn. I myślę, że jakimś przepisem na długą karierę,

Speaker:

długą, niekoniecznie wystrzałową, ale długą, jest chyba brak tej wody sodowej.

Speaker:

Przez te 25 lat poznałaś jakieś przyjaźnie w świecie modelingu?

Speaker:

Przyjaźnie to może... Bo trudno jest zbudować przyjaźnie przez właśnie ten styl życia, od którego wyszłyśmy. Zaczęłyśmy tę rozmowę. Że... Wszystko jest takie rwane. Dzisiaj...

Speaker:

No być może dzisiaj łatwiej jest utrzymywać kontakty intensywnie przez telefon. Ja jeszcze też tego nie umiem. Ja lubię się spotykać z ludźmi.

Speaker:

No, tak jak właśnie się widzimy teraz. Także to jest dla mnie ważne. Więc takie może przyjaźnie? Nie. Ale oczywiście, że mam swoje preferencje. Lubię pewne dziewczyny bardziej, pewne mniej.

Speaker:

I cieszę się, jak kogoś widzę, kogo dawno nie widziałam. A lubię. Ale raczej spotykamy się tylko na jakichś pokazach. A tych pokazów ja robię już niezbyt dużo.

Speaker:

Jeszcze trochę robię, ale nie za dużo.

Speaker:

W twojej karierze modelingowej doświadczyłaś też historii. Bo przez okna planu zdjęciowego, na którym byłaś, widziałaś upadające wieże World Trade Center. Pamiętasz ten dzień?

Speaker:

Oj, takich dni się nie zapomina. Tak, tak. To pamiętam. Zresztą byłam wtedy ze swoim przyjacielem Filipem Nidentalem, który jest dzisiaj, mogę powiedzieć, moim wydawcą. Tak.

Speaker:

Ale jest przede wszystkim moim przyjacielem. I tak, tak. I też tego dnia akurat miałam sesję zdjęciową dla Sea Shado firmy. To była firma Sea Shado.

Speaker:

Tak, no to był taki moment totalnego końca świata. Ale z drugiej strony jakby dzisiaj doświadczamy tych końców świata codziennie, prawda?

Speaker:

Jesteśmy tak tym zbombardowani. Nie wiem, czy to odpowiednie słowo, bo to po prostu... Albo może właśnie odpowiednie. Tak.

Speaker:

Jest jak... Jedna zła informacja przykrywa drugą. Także ciężko. Myślę, że mamy trochę inną, grubszą skórę. Wtedy to był szok.

Speaker:

I faktycznie myślałam, że już nigdy więcej nikogo nie zobaczę ze swoich bliskich. To był taki moment.

Speaker:

Czyli bałaś się w ogóle o swoje bezpieczeństwo wtedy? Czy myślałaś, że runął pewien świat, do którego należałaś kiedyś?

Speaker:

Nie, bałam się. Ja naprawdę myślałam, że zaraz coś mnie spadnie na głowę. Faktycznie myślałam, że zginę, czy umrę.

Speaker:

I na dodatek w full make-upie firmy Sea Shado. To było jakieś totalnie absurdalne dla mnie. Pamiętam, miałam nocnie taką koszulę, wielkie czerwone róże, czerwoną szminkę.

Speaker:

I bardzo mocny makijaż. I miałam tak, że patrzyłam w lustro i myślałam, no faktycznie taka trumienna jakaś kreacja.

Speaker:

I zobacz, to pokazuje też trochę i późniejsze wydarzenia, że moda jest tak naprawdę niezniszczalna. Niezniszczalna. Bo ty, pamiętam, że pomyślałaś sobie wtedy, że chyba świat mody upadnie w jakiś sposób,

Speaker:

bo jeżeli dzieją się takie rzeczy, to ten świat jest zbyt błahy, żeby mógł w jakiś sposób przetrwać. I to chyba nie ma sensu, prawda? Ja sobie dokładnie to samo pomyślałam w momencie, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie. I to było tuż przed faszyną.

Speaker:

I to było przed panujkiem, słynnym pokazem też Balenciagi, gdzie Demna Gvasalia oddał hołd Ukrainie. Oczywiście sam jest uchodźcą, więc to go też mocno dotknęło.

Speaker:

Ale ja też sobie wtedy pomyślałam, że to jest tylko tyle. I to jest tak błahe.

Speaker:

No i co? A też tak myśleliśmy w pandemii, prawda? Tak. Że nagle wszystko złapiemy prawdziwe proporcje, jak to jest. Ale tak, masz rację, no po prostu trzeba to zaakceptować.

Speaker:

Moda jest niezniszczalna, po prostu zawsze będzie. Było to dla mnie dość szokujące, że ten zamach terrorystyczny w Nowym Jorku akurat był na początku Fashion Week w Nowym Jorku.

Speaker:

I wydawało się, że przynajmniej ten Fashion Week się nie odbędzie. I faktycznie przez następne dwa dni niektóre pokazy zostały odwołane.

Speaker:

Ale już tam pod koniec już były. Ktoś tam wyłączył muzykę, żeby nie było za głośno w hołdzie dla ofiar, prawda? Czy... Ale gdzieś to faktycznie...

Speaker:

To się tak szybko... To tak szybko wróciło do normy, że potem nie zdziwiło mnie to, że w pandemii to było tak samo, prawda? Jak się pandemia skończyła, to ze zdwojoną siłą.

Speaker:

I z tą... Podparte jeszcze tymi zmianami, ulepszeniami technologicznymi. Ze zdwojoną to chyba nawet mało powiedziane.

Speaker:

Może moda w jakiś sposób też dodaje otuchy?

Speaker:

Jest po prostu odskocznią i to jest taka funkcja eskapistyczna? Potrzebujemy tego? Myślę, że jest taka jedna z funkcji. To jest taka funkcja eskapistyczna. Potrzebujemy tego?

Speaker:

Jest też oczywiście ta komercyjna. Jest to po prostu biznes olbrzymi. Jest to jakieś całe takie industry, które napędza gospodarkę.

Speaker:

Wszystko napędza, prawda? Bo to za tym bardzo wiele idzie. Także to jest ważne. Różnie na to można patrzeć.

Speaker:

Ale jest też ten psychologiczny, czy bardziej taki właśnie, tak jak powiedziałaś, dodaje otuchy, inspiruje. Ale jest też ten psychologiczny, czy bardziej taki właśnie, tak jak powiedziałaś, dodaje otuchy, inspiruje. Ale coś tam ludziom służy.

Speaker:

W albumie, który powstał na 25-lecie twojej kariery, dorobku całego, kariery, który jest okraszony...

Speaker:

To są zdjęcia z najsłynniejszych twoich sesji, ale jest on też okraszony twoimi małymi wpisami, esejami, które są bardzo błyskotliwe.

Speaker:

Słuchaj, napisałaś tutaj między innymi, że twój syn poniósł ogromną cenę tego, żeby powstały te wszystkie zdjęcia. To jaka to była cena?

Speaker:

To jaka to była cena? Nieobecność. Nieobecność i brak stabilności. No to mogę to powiedzieć. Już mój syn skończył przedwczoraj 20 lat i jest...

Speaker:

No jakby przeszedł suchą nogą przez to wszystko, ale myślę, że było mu trudno, że jest gdzieś...

Speaker:

Wiemy dzisiaj więcej o tym. Mamy psychologów, jest jakiś taki... w społeczeństwie jest jakaś teraz...

Speaker:

Jest taki moment, że się dużo mówi o tym, czego młodzieży brakuje.

Speaker:

Na pewno to, co myślałam, pisząc o tym, że poniósł ogromną cenę, to chodziło o brak stabilności, niepewność. Nie wiadomo, kiedy mama wyjedzie, nie wiadomo, kiedy wróci.

Speaker:

No ja... moje dzieciństwo było bardzo stabilne.

Speaker:

A co z twojej kariery twój syn wyniósł w takim razie, w tych 25 lat? Bo myślę, że też bardzo dużo wyniósł. Oczywiście. No to wszystko ma... jakby każdy kij ma dwa końce.

Speaker:

Mój syn mieszkał w czterech krajach, jest trójjęzyczny. Ma bardzo wyrafinowany, myślę, gust i wytrenowane oko, jak na dwudziestolatka.

Speaker:

Oczywiście to nie jest tylko moja zasługa, ma też... odbrzmią wrażliwość dzięki swojemu ojcu, ale... Ale nie no, na pewno są jakieś plusy tego, prawda? Poza tym ma super wyczucie stylu, także...

Speaker:

Po kim, po kim.

Speaker:

Tak, tak.

Speaker:

Czyli można powiedzieć, że twój syn poniósł sporą cenę twojej kariery i żebyś mogła ją rozwijać, ale z drugiej strony dostał też taką fajną walizkę, bagaż może, który może czasami ciążyć, ale... Czasami jest to bagaż, a czasami jest to walizka.

Speaker:

Tak, ale jednocześnie idzie z tą walizką przez życie i to jest jakiś fajny taki ładunek, tak, emocjonalny i dużo widział, dużo obrazów, estetyki.

Speaker:

Ja myślę, że w zależności od tego, co z tym zrobi, to może być fajny, to może być albo walizka, czarodziejska walizka,

Speaker:

z narzędziami różnego rodzaju, w różnych językach, albo może być to bagaż.

Speaker:

Także, także teraz to ma 20 lat, to wszystko jest w jego rękach i fajne jest to, że on wie, że to jest w jego rękach,

Speaker:

że to, że jakby jednak w jakim stopniu tam kształtujemy swoje życie i na pewno on to robi.

Speaker:

Bo on nie ma tak jak ja, że po prostu trzeba coś skończyć, on akurat robi to, co kocha. A kocha muzykę.

Speaker:

Zajmuje się produkcją muzyczną.

Speaker:

I produkcją muzyczną, dźwiękiem, no jest po prostu jakimś artystą w różnych dziedzinach, ale głównie chodzi o muzykę.

Speaker:

W każdym bądź razie robi to, co kocha i wie, co kocha. Bo to jest chyba, to był mój problem, że była taka, ja byłam taką dobrą uczennicą, która wszystkim była dobra.

Speaker:

I zrobiłam maturę z matematyki. I jeszcze byłeś pianistką. Jeszcze byłam pianistką.

Speaker:

I aktorką, i modelką.

Speaker:

Tak, tak. I olimpiadę z polskiego, także to jest jakiś koszmar.

Speaker:

Leonardo da Vinci naszych czasów siedzi przed nami, proszę państwa.

Speaker:

Coś takiego, ale to jest potem, potem jest problem, że wszystkim się jest w miarę dobrym, ale nie ma się jakiejś pasji, prawda?

Speaker:

Więc teraz, chyba wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach, zwłaszcza ta pasja, żeby robić to, co człowiek lubi, żeby się nie wypalić, żeby się nie sfrustrować, jest kluczowa. I tego życzę wszystkim.

Speaker:

A przede wszystkim swojemu, swojemu synowi.

Speaker:

A kiedy twój syn już będzie chciał mieć dzieci, a ty zostaniesz babcią, przyjdą do ciebie wnuczęta i powiedzą, babciu, babciu, ty miałaś tyle przygód, opowiedz nam jakąś historię. Jaka anegdota przychodzi ci pierwsza do głowy? Och.

Speaker:

Nie, przede wszystkim moje wnuczęta będą mówiły po angielsku, więc dam, dam wtedy wyciągnę z szafy.

Speaker:

Wyciągnę z szafy. Masz totalnie anegdot w takim razie.

Speaker:

Tak, tak. Ja myślę, że ja to po to zrobiłam tak naprawdę. Mhm.

Speaker:

Żeby to pokazać wnuczętom i żeby nie musieć opowiadać, ale nie no, co tu się jeszcze wydarzy? Co ja opowiem tym wnuczętom? Ja myślę, że jeszcze wszystko przede mną.

Speaker:

Ja myślę, że jeszcze jest przed tobą bardzo dużo historii, które dopiero zbierzesz. Tak. I powstanie drugi album.

Speaker:

Najpierw się wydarzą, potem będę o nich marzyć. Tak.

Speaker:

Potem się zorientujesz, że w zasadzie to wydarzyło się, zanim zaczęłaś marzyć i wtedy będziesz je opowiadała.

Speaker:

Myślę, że tak to działa w moim wypadku. No dużo jest intuicji jakiejś takiego, że... Tak, dużo rzeczy, które się... Ja to nazywam surfowaniem, ale nie takim jak Małgosia, druga Małgosia. Szumowska.

Speaker:

Tak. Ja tak surfuję na takiej fali życia, a potem się okazuje, że to gdzieś miało jakiś sens. Także...

Speaker:

Małgosiu, bardzo serdecznie dziękuję ci za tą rozmowę. Ja również dziękuję. Dziękuję ci, że jesteś i że byłaś gościem podcastu.

Speaker:

Jestem i będę.

Speaker:

I będziesz. Tak, czekamy na te anegdoty i historie.

Speaker:

Dziękuję serdecznie. Bardzo mi było miło.

Links

Chapters

Video

More from YouTube