Czwarty odcinek drugiej serii podcastu „Jak ona to robi” to spotkanie z Anną Piwowar - estetką, życiową „Pollyanną”, znakomitą graficzką i dizajnerką. Projektuje piękne książki, ale też skrupulatnie porządkuje i upiększa świat wokół siebie - od tego co na talerzu, po to, co w wazonie, a nawet w schowku na odkurzacze.
Wychowała się w tłumie - ma pięcioro rodzeństwa, a każdy w domu robi coś związanego ze sztuką lub projektowaniem (rodzice też). Trudno zawalczyć o widzialność i uwagę w takiej grupie indywidualności, dlatego dziś woli mieć tylko dla siebie własny pokój, łóżko i talerz, by nie pytać nieustannie „Kto spał w moim łóżeczku? Kto jadł z mojej miseczki?”. Musiała zawalczyć o własną niepodległość, wciąż uczy się „być królową”, a nie zamartwiać się o innych, mówi, że teraz, tuż po 40-ce zaczęła się jej wielka transformacja i układanie świata na własnych warunkach. Może dlatego nie założyła rodziny, ceni sobie domową pracę przy projektach, a do ludzi wychodzi na własnych warunkach, zwłaszcza do tych, którzy są dziś jej „rodziną z wyboru”.
Jest szczególarą, dba o rytuały i piękną oprawę codzienności, dla przyjaciół wyprawi zaprojektowane na miarę przyjęcie, jakiego nie miał nikt. Do tego umie zaprojektować wszystko. Jej gra pamięciowa "Archimemo", przedstawiająca perły modernistycznej architektury warszawskiej została wyróżniona znakiem "Must Have" na Łódź Design Festival i doceniona publikacją w corocznym kompendium najlepszych projektów graficznych „Print Control”. Zgarnęła niejedna nagrodę za projekty książek i publikacji (czasem tworzy je wspólnie z siostrą Magdą). Teraz szykuje się do wydania książki według autorskiego pomysłu: „Psia książka. 13 historii o miłości”, o psach „adopciakach” i ich opiekunach.
Ania po prostu lubi projektować i porządkować każdy aspekt rzeczywistości wokół. Zamęcza się pracą, o czym czasem daje jej znać zmęczone ciało (niezliczona ilość niezwykłych kontuzji!), ale nie nazywa tego pracoholizmem, mówi, że po prostu „ma za dużo energii” i nieustanny pęd do tworzenia, wymyślania, „ogarniania” otoczenia. A nade wszystko zaraża innych swoim nieuleczalnym „pollyanizmem”. Określenie pochodzi od klasycznej powieści dla dziewcząt „Pollyanna”, której bohaterka w najgorszych sytuacjach odnajduje dobre i jasne strony. Warto zanurzyć się na chwilę w świecie Polly-Anny Piwowar.